Słodki kłopot Sary Palin

Nieletnia niezamężna córka Sary Palin, kandydatki na wiceprezydenta USA z ramienia prawicy, jest w ciąży. Uczestniczyła w konwencji partii mamy, tuż obok samego senatora McCaina, jakby nigdy nic. Może na konewncji demokratów to by było bez znaczenia, ale nie u republikanów – tych religijnych.

Sarah Palin jest właśnie taką republikanką, nie dość że konserwatywną, to jeszcze ,,ewangelikalną” (na razie w polszczyźnie upowszechnia się takie, niezbyt zgrabne, tłumaczenie angielskiego evangelical, bo oczywiście ,,ewangelik” oznacza coś innego, mianowicie członka Kościoła Ewangelickiego, który niekoniecznie musi być ,,ewangelikałem”, czyli skrajnym chrześcijańskim konserwatystą, by nie rzec fundamentalistą).

Ciekaw byłem reakcji w Ameryce na ujawnienie tego faktu. Nie ma co kryć, nie jest to łatwy orzech do zgryzienia dla Palin z jej kultem ,,wartości rodzinnych”, no i dla jej partii, która nie bez zaskoczenia przełknęła, że McCain właśnie ją wybrał na swój ,,ticket” wyborczy.

I proszę: Palin wydała oświadczenie, że cieszy się, iż zostanie babcią, a nowy członek rodziny jest witany z otawrtymi ramionami. McCain okazuje się, że wiedział przed zgłoszeniem Palin (hm, jakżeby inaczej, to by była dopiero wpadka, gdyby nie wiedział) i mu nie przeszkadza (faktycznie: trudno żeby mu przeszkadzała ciąża nieswojej córki z nieswoim synem). Ba! Barack Obama wyrecytował przed kamerami, że wara (komu? Chyba mediom i propagandzistom politycznym) od rodzin i od dzieci. Zero fundamentalizmu, cywilizacja miłości!

Nie wiem, na ile to szczere reakcje i deklaracje, czy też -w przypadku Palin – nie mamy tu aby do czynienia z rozpaczliwą próbą ,,zarządzania kryzysem”. Ale odkładam na bok cyniczne podejrzenia. Właściwie bowiem reakcje Palin, McCaina i Obamy mi się podobały w tym sensie, że widzę w nich jakieś oprzytomnienie. Bo przecież istotnie, cóż jest złego w tym, że przyjdzie na świat nowe dziecko?

I czemu chrześcijanka Palin nie miałaby wykazać solidarności z tym życiem, nawet jeśli córka wystawiła ją na ciężką próbę, bo przecież trudno nie pamiętać, że Palin agitowała przeciw szkolnym lekcjom wychowania seksualnego (krytycy mają teraz doskonały przykład, do czego brak takich lekcji może prowadzić nawet w głęboko wierzącej rodzinie chrześcijańskiej). Cała Ameryka będzie się teraz przyglądała, jak kandydatka Palin i jej rodzina sobie poradzą z tym ,,wizerunkowym” problemem.

A Polska? Na razie nie widziałem komentarzy naszych rodzimych ewangelikałów. Czy okażą się tak empatyczni jak Obama czy bardziej ewangelikalni od ewanglikałów?
XXX
Spin doctor, Bożena Bakraba, Spe – jak już Państwo decydują wpisywać, to proszę przynajmniej przeczytać ze zrozumieniem, te blogi to nie są długie teksty; Spe: proszę sprawdzić, co to jest Rada Europejska i gdzie napisałem ,,Rada Europy”.
,,POlak Maly” – proszę z kolei dowiedzieć się, co w Panskim wolnym kraju USA o Unii Europejskiej mówią np. George Bush, pani Rice czy Zbig Brzezinski, a nie tylko libertarianie. ,,Łukasz” – a Pana proszę o wzięcie pod uwagę, że na Unię można popatrzeć – i to jest moje podejście – inaczej niż Pan, mniej polonocentrycznie i bardziej ,,zespołowo” (Unia silna jako drużyna i do tego potrzebn jest traktat lizboński – LK nie chce go podpisać, bo jest w istocie eurofobem i czuje, że traktat, by ją wzmacniał, a PiS nie chce silnej Europy, tylko silnej Polski, cokolwiek to słowo (,,silna”) ma w ich ustach oznaczać. Za głosy rzeczowe i nieagresywne dziękuję Jankowi, Geografowi, Grabowi, Waldemarowi, Wodnikowi53, Jacobsky’emu.