Śmierć Liberała

Bronisław Geremek nie żyje. Tym razem Lech Kaczyński stanął na wysokości zadania. Nazwał Profesora wybitnym Polakiem. A ja przypominam sobie brutalne ataki na Geremka u szczytu kampanii prolustracyjnej pod rządami PiS. Młody narybek tej partii wycierał sobie Profesorem usta, jakby czuł przyzwolenie i zachętę z szczytów ówczesnej władzy.

Słyszę, że i teraz na internetowych forach wyżywa się na Zmarłym antysemicki anonimowy motłoch. Także taki nekrolog pisze współczesna Polska Geremkowi. Wstyd o tym pisać w dniu tragedii, ale nie można też o tym milczeć. Od Gabriela Narutowicza po Bronisława Geremka w polskiej polityce zawsze mamy te dwa nurty. Jeden na poziomie Europy – Profesor był jednym z ostatnich już dziś wielkich jego przedstawicieli – drugi na poziomie magla. Ten pierwszy starał się o Polskę wolną, demokratyczną, sprawiedliwą, solidarną z innymi narodami Europy, ten drugi starał się przerobić Polskę na swoje katoendeckie kopyto i zrzucić z cokołu legendy tej pierwszej Polski.

Na szczęście jeszcze nie dopięli swego. Lecz śmierć Profesora to kolejne osłabienie tego pierwszego, proeuropejskiego, prozachodniego, promodernizacyjnego nurtu w Polsce.

Zapamiętałem z czasu kampanii prezydenckiej Tadeusza Mazowieckiego w 1990 r., a byłem jej rzecznikiem prasowym, jak późnym wieczorem Profesor przychodził na nieformalne spotkania sztabu wyborczego. Tak jak Mazowiecki, martwił się rozpadem obozu Solidarności i społecznym odbiorem bratobójczej walki Mazowiecki kontra Wałęsa. Czy ludzie ją rozumieją, czy ją akceptują? Podziwiałem Profesora za tę zdolność oderwania się od bieżączki politycznej i patrzenia na sprawy Polski z dystansu historyka, który fascynował się szkołą długiego trwania. Bo przecież był nie tylko politykiem, mężem stanu, człowiekiem pryncypiów, ale i uczonym, który wiedzę historyczną zaprzągł do służby państwowej.

Geremek ewoluował w znamienny sposób. Od człowieka europejskiej ideowej społecznej lewicy do liberalnego centrysty myślącego w kategoriach i Polski, i Europy jako integralnego projektu politycznego. Mało kto pamięta, że jego politycznym wychowankiem a może i beniaminkiem, przynajmniej do czasów swego odejścia z UW, był Jan Rokita. I mało kto pamięta, jak Geremek chciał, by biciem w kościelne dzwony i śpiewem Te Deum wieścić upadek PRL.

Ewolucja Geremka jest w jakimś stopniu charakterystyczna dla jego europejskiego środowiska politycznego. Mniej jednak dostrzegana i doceniana była w Polsce. Ogromna szkoda, że Bronisław Geremek nie będzie już wspierał polskiego liberalizmu i symbolizował nowoczesnego otwartego polskiego patriotyzmu.