Tabloid sięgnął bruku

Co za wstyd, co za głupota. Polski tabloid wywalił na okładkę odcięte głowy niemieckich piłkarzy – na rozgrzewkę dla kibiców. Ciekawe, jakich? Ilu jest w Polsce takich kiboli co kupią gazetę dla tej okładki? Mam nadzieję, że mniej niż spodziewali się autorzy tego pomysłu z apelem do trenera, by dał nam (to znaczy komu? bo ja dziękuję) te nieszczęsne głowy.

Wyobraźmy sobie, że jutro okładkę w podobnym guście wywali jakiś tabloid niemiecki. Co zrobią polskie media? Co zrobią germanofobi w naszej polityce? Tu mieliby o wiele lepszy pretekst do podgrzewania nastrojów antyniemieckich.

Jak by się czuli redaktorzy tego polskiego tabloidu, gdyby zobaczyli swoje odcięte głowy na okładce jakiejś niemieckiej gazety.

Nie chcę moralizować, ale to był czarny dzień polskiej prasy. Nie szkodzi, że inne brukowce w Europie też tak potrafią.

XXX

,,Pjaj” – dzięki za te Siemiatycze; co do Zabrza to sprawa chyba wyjaśniona. Zygmunt – Ten blog nie jest referatem naukowym ani artykułem prasowym, tylko osobistą reakcją na zdarzenia, które mnie poruszyły. Oczywiście, że operuję skrótem, a czasem upraszczam. Słowa wykształciuch nie używam w sensie Sołżenicyna, tylko ironicznie i w współczesnym polskim kontekście naszych sporów o miejsce inteligencji. Wszystko zaczęło się od antyinteligenckiej nagonki PiS, która chciała stworzyć nawet nową uczelnię kształcącą nową, PiS-owską inteligencję przeciwko tej starej, która według Dorna, Krasnodębskiego i innych koryfeuszy PiS jest hamulcowym na drodze w świetlaną przyszłość IV RP. Nie życzę sobie, by mnie ktoś nazywał wykształciuchem. A robienie personalnych wytyków pod moim adresem, jak czynią to ,,Zygmunt” czy ,,Paweł Krzywulski”, uważam za niegrzeczne. Co do Wrocławia, trzeba złej woli, by z określenia ,,pohitlerowska” wywnioskować, że Hala Ludowa jest dziełem Hitlera lub hitleryzmu. Jednak przez lata hitlerowcy tam swoje sabaty urządzali i ilekroć widzę ową budowlę, to mi się to przypomina. A jednocześnie – jakby na odtrutkę – przypomina mi się, że w tejże Hali widziałem w latach 70 wspaniałe widowisko amerykańskiego teatru Bread and Puppet. Dopiero ten koktajl wspomnień uwalnia mnie od ciężaru. Jeździłem wtedy do Wrocławia jak do Mekki – na festiwale teatru otwartego, a wcześniej do Teatru Laboratorium Grotowskiego. Ja, krakowianin z wyboru, a warszawiak z miejsca pracy, uważam Wrocław za najwspanialej rozwijające się polskie miasto i życzę mu jak najlepiej. A architektury totalitarnej czy imperialnej nie polubię. Związek między Moskwą stalinowską a drapaczami chmur z lat 30 wydaje mi się oczywisty, choćby w sensie przygnębiającego efektu, jaki te giganty wywołują. ,,Dana 1” – ależ tak magia Obamy, Blaira czy Sarko wykorzystywana i potęgowana przez media są dziś smarem demokracji, mobilizują masy. ,,Geograf” co do Kennedy’ego w Berlinie i,,pączka z masłem” (?!) odsyłam do mego artykułu.