Profanacja w Krakowie

Po dwu latach przerwy wznawia działanie komisja mieszana episkopatu i rządu. Przed spotkaniem anonsowano, że tematem będą uznanie religii za przedmiot maturalny, chęć włączenia się Kościoła do prac regulujących leczenie in vitro i uznanie święta Trzech Króli za dzień wolny od pracy.

A czy na wokandzie znajdzie się sprawa podburzania przeciwko Żydom na zgromadzeniu publicznym w Krakowie. A przecież byłoby kogo zapytać o ocenę – szefem komisji ze strony kościelnej jest abp Głódź, entuzjasta ks. Rydzyka.

Wiec antysemitów w jezuickiej bazylice krakowskiej oburza mnie. Nie dlatego, że pod pretekstem ,,Strachu” Grossa ludzie z tytułami profesorów wzywają do walki z Żydami. Ja tę listę pretensji i obelg znam na pamięć i wiem, czego można się spodziewać po panach Nowaku i Wolniewiczu w tej kwestii.

Ale to, że jezuici zgodzili się wpuścić tę imprezę do świątyni – plakatami zasłonięto ołtarz – i że firmował ją także jeden z krakowskich biskupów, czyli przedstawiciel Kościoła hierarchicznego, oficjalnie odcinającego się od antysemityzmu – jest rodzajem profanacji obrażającej katolików, którzy nie chcą mieć nic wspólnego z ruchem radiomaryjnym. Jest to także profanacja pamięci współbrata krakowskich jezuitów, nieżyjącego ks. Stanisława Musiała, wielkiej postaci pojednania polsko-żydowskiego, człowieka godnego wyniesienia na ołtarze.

Dlatego na miejscu Tomasza Arabskiego, działacza katolickiego i bliskiego współpracownika premiera Tuska, zapytałbym biskupów członków komisji, co sądzą o tym, co się stało w Krakowie. Czy upomną władze jezuitów? Czy podadzą upomnienie do wiadomości publicznej? Profanacją w Krakowie episkopat powinien się zająć nie mniej energicznie niż maturą i medycyną, a może nawet energiczniej. 

PS1. A są i inne ciekawe tematy dla komisji: na przykład rola kapelanów wojskowych na misjach takich jak w Afganistanie? Czy i jak podjęli sprawę zbrodni w Nangar Khel? Co mieli do powiedzenia żołnierzom, władzom państwowym i kościelnym? W zalewie informacji o tym wydarzeniu nie napotkałem na taki wątek – a sprawa zbrodni przecież się rozwija, chyba na niekorzyść dla zatrzymanych, a i dla min. Szczygły,  co mnie nie zaskakuje ani nie gniewa – należałoby się spodziewać, że ta tragedia wpłynie jakoś na sposób pełnieni misji duszpasterskiej w polskiej armii czy policji.

PS2. Jacobsky-dana1 a propos poczty z getta łódzkiego. Można oczywiście oczekiwać od organizacji żydowskich, żeby zgłosiły zainteresowanie kolekcją, ale pierwszy ruch należał moim zdaniem do władz miasta. Podkreślałby, że historię Żydów uważają za część historii miasta, wspólnej historii obywateli Rzeczpospolitej podczas okupacji. Różne nacje, jedno państwo. A tak usłyszałem w TV od jakiegoś przedstawiciela czy eskperta samorządu, że kolekcja od początku budziła wątpliwości co do realnej wartości i Miasto Łódź od początku nie zamierzało się nią poważnie zajmować.