Polska zbrodnia wojenna

Bardzo się cieszę z zaprzysiężenia rządu Tuska, daję rządowi publicystyczne sto dni spokoju, niech rozwinie skrzydła, ale dalej nęka mnie, co się stało w Afganistanie – była polska zbrodnia wojenna czy nie. Mnie też chodzą ciarki po plecach, że mogła być i chciałbym, by prawda była inna. Na wojsku się nie znam, tym bardziej na operacjach takich jak w Afganistanie, nie byłem w armii, mam stopień szeregowca rezerwy, ale nie uważam, że to pozbawia mnie prawa do refleksji nad wydarzeniami afgańskimi. I nie widzę żadnych okoliczności, którymi można by usprawiedliwić celowy i świadomy atak żołnierzy na bezbronnych nieagresywnych cywilów – w Europie, Azji czy gdziekolwiek indziej. Tu nie ma doprawdy o czym dyskutować.

Czekam na wyjaśnienie sprawy. Nie przesądzam o winie Polaków. Wszystko jednak, co słyszę teraz na ich obronę w mediach, mnie nie przekonuje. Za to chętnie przyjmuję do wiadomości, że – jak twierdzi na przykład generał Koziej, który z pewnością zna się na wojsku lepiej ode mnie – za żołnierzami i moździerzem musieli jeszcze stać jacyś dowódcy i wywiadowcy, może nie tylko polscy, bo nasz kontyngent podlega dowództwu amerykańskiemu. No i otwarta na razie pozostaje kwestia odpowiedzialności naszego najwyższego dowództwa i resortu obrony za czasów ministra Szczygły – wiedzieli czy nie, co wiedzieli, jak zareagowali i dlaczego tak a nie inaczej. A co wiedział premier Kaczyński?       

Pod blogiem ,,Herosi czy Rambosi” są wpisy, że to nie polskie Abu Ghraib – jak napisałem – lecz raczej My Lai. Nie będę o to kruszył kopii. Sens takich porównań jest przecież symboliczny. Chodzi o to, że wojsko robi coś, czego robić nie powinno – bo to sprzeczne z prawem, któremu jest poddane – i nie musi. Jaki może być pożytek militarny lub cywilny ze znęcania się nad jeńcami wojennymi lub z zabijania kobiet i dzieci? Nic tu nie pomogą banały, że wojna to wojna, żołnierz jest szkolony do zabijania itd.

Tragedia afgańska może mieć poważne skutki polityczne. Gdyby się okazało, że to jednak polska zbrodnia wojenna, i tak słabnące poparcie społeczne dla naszego udziału w tej operacji NATO spadnie jeszcze bardziej. Rykoszetem uderzy to w polską misję w Iraku. Rząd Tuska zapowiada zakończenie misji irackiej w przyszłym roku, a co z Afganistanem? To są jednak dwie różne misje. Iracka wydaje się coraz trudniejsza do utrzymania, afgańska jest dużo mniej kontrowersyjna. Czy minister Klich podważy misję, którą rozkręcił jego kolega z rządu, Radek Sikorski? Raczej niemożliwe. Minister Klich błyskawicznie zastopował tajemniczy lot Macierewicza do Afganistanu (po kiego diabła on się tam wybierał?!), ale nie zastopuje polskiej akcji pod szyldem NATO.  

Nigdzie, w wojsku też, nie należy stosować odpowiedzialności zbiorowej. Cały polski kontyngent nie ponosi winy za ewentualną zbrodnię grupy polskich żołnierzy. Pojedynczy akt barbarzyństwa nie przekreśla sensu misji afgańskiej. Ale Polska tym lepiej powinna się teraz zastanowić, kogo, gdzie i na jakich warunkach wysyła pod biało-czerwoną flagą.