Fasada i tyły Kościoła
Arcybiskup Wielgus odszedł i nie wróci, nawet jeśli tego życzyłaby sobie grupa wpływowych dostojników z prymasem Glempem i abp.Michalikiem. Prasa zachodnia poświęca sporo uwagi sprawie naszego Kościoła.Mam wrażenie, że dla niektórych mediów zachodnich jest rewelacją, że Kościół w Polsce był represjonowany za czasów komunistycznych, że formą tej represji było ciągłe monitorowanie każdego duchownego i budowanie agentury w Kościele. Dla niektórych zaś rewelacją jest , że większość duchownych tym naciskom się nie poddała (o ile w ogóle o tym wspominają).
Temat Kościoła w krajach komunistycznych jest w mediach zachodnich podwójnie egzotyczny: po pierwsze, Kościół katolicki pojawia się w nich głównie jako temat doniesień o skandalach z udziałem duchownych, a na codzień po prostu nie istnieje. Widz zachodni ogladający nasze programy TV nie wierzy własnym oczom, widząc ile uwagi i czasu antentowego poświęca się w Polsce Kościołowi. Po drugie dramatyczne a często heroiczne losy Kościoła za żelazną kurtyną to egzotyka do kwadratu. W takiej sytuacji, sytuacji ignorancji porównywalnej z naszą niewiedzą na temat dziejów i doktryn innych wyznań chrześcijańskich i niechrześcijańskich, media są właściwie z góry zdane na jednostronne relacje, przede wszystkim polityczne. Rozprawia się o frakcjach, kryzysach, porachunkach personalnych – niewątpliwie niewyssanych z palca tutejszych i zagranicznych komentatorów – natomiast szersza perspektywa już nie interesuje prawie nikogo. Właściwie wielu z korespondentów, gdyby nie to że redakcje płacą przede wszystkim za informacje,mogłaby prywatnie powtórzyć za Kingą Dunin,że te wszystkie dramaty biskupów nic a nic ich nie interesują, że to tylko odwracanie uwagi publiczności od tego, co naprawdę w Polsce się dzieje, a dzieje się tak, że umacnia się dogmatyzm wolnego rynku i konserwatywnej prawicowej ideologii.
Mnie sprawy biskupów – to, jak teraz próbują wyjść z Wielgusowego kryzysu wiarygodności i zapanować jakoś nad problemem lustracji – nie wydają się takim bzdurami jak sugeruje (w ostatniej Europie) Kinga Dunin. Nie wydają mi się też sypaniem ludziom piasku w oczy, by nie widzieli,co naprawdę jest w Polsce i dla Polski ważne. Błąd perspektywy polega tu chyba na tym,że Kościół sprowadza się do instytucji ideologicznej, jednego z uczestnków gry o władzę nad umysłami.Kto tak patrzy na Kościół, widzi tylko fasadę, a nie widzi tyłów, które – inaczej niż w wsiach Potiomkinowskich – są u nas często dużo bogatsze, żywsze i ciekawsze. Jak Kościół ostatecznie wyjdzie z kryzysu lustracyjnego będzie miało duże znaczenie dla polskiego katolicyzmu, ale jego przyszłość w coraz większym stopniu zależy od owych nieznanych mediom, bo niepolitycznych, tyłów. Największe niebezpieczeństwo dla Kościoła w Polsce dzisiaj to uleganie polityzacji, do czego popychają teraz Kościół różne, często skonfliktowane z sobą, grupy nacisku i interesu.To jest pułapka.Kościół upolityczniony z definicji przestaje być Kościołem Powszechnym.
Komentarze
Upolitycznienie Kościoła – to rzeczywisty problem, który z pozoru po 89r. dawał Kościołowi wysoką pozycję w Polsce. Teraz obraca się to przeciwko niemu. Benedykt XVI przewidująco w czasie wizyty w Polsce przestrzegał dostojników Kościoła przed upolitycznieniem. Niestety uprawianie polityki przez O. Rydzyka nie spotkało się z odpowiednim stanowiskiem Rady Episkopatu, choć rozstrzygnięcia tego problemu spodziewała się wówczas większość Polaków. Benedykt XVI przez wiele lat stał u boku Jana Pawła II i zapewne dobrze zidentyfikował perspektywę narastającego problemu wciągania ludzi Kościoła w politykę.
Komu najbardziej zależy na związkach i zależnościach polityki i Kościoła. Ponad 15 lat od odzyskania demokracji to już nie Kościołowi zależeć powinno na wływaniu na politykę, lecz odwrotnie – to Kaczyńskim zależy na swoim żelaznym elektoracie.
Wiele wskazuje na to, że tzw. sprawa Wielgusa jest tego dowodem –
akcja medialna ma wyraźnie wyreżyserowany charakter (klasyka filmowa nie powstydziłaby się metod rosnącego napięcia).
Historyk IPN nie informuje ani Glempa, ani Kaczyńskiego (niech kto chce wierzy) lecz dziennikarzy o istniejących mikrofilmach, a ci publikują je w ostatniej fazie wzrostu napięcia, gdy każdy ruch jest już zły i uderza. W kogo?
Moim zdaniem w Stolicę Apostolską, a przy okazji w przedstawicieli instytucjonalnego Kościoła.
To jest pokazanie, kto tu rządzi. Teraz o. Rydzyk zależy już tylko od Kaczyńskich. 50% ich elektoratu mogłoby być zagrożone kaprysami Rzymu. Po takiej traumie Papierz raczej nie będzie się wtrącał w Polaczków sprawy wewnętrzne i upominał o apolityczność Kościoła.
PiS nie kocha Kościoła, cyniczni gracze dbają o to, aby pociągane przez nich sznureczki nie były zagrożone odebraniem choćby jednej nitki, a co dopiero takiej grubej liny zapewniającej być może bezwzględną większość wyborczą. Ile można się męczyć z przystawkami? Je trzeba wyeliminować jak najszybciej, bo dotrwanie z nimi do następnych wyborów grozi przegraną w następnych wyborach. Kaczyńscy nie weszli na świecznik na 1 kadencję, ogarnięci misją muszą trwać WIECZNIE. Żeby wygrać niebawem wybory trzeba przygotować grunt. Czeka nas: pod publikę sprawiedliwa deubekizacja, otwarcie teczek, w których zanurzy się szczęśliwy ogłupiały lud. A O. Rydzyk będzie nawoływał do urn i głosowania na właściwego PiSowskiego kandydata (a za nim księża we wszystkich kościołach, a jeśli nie będą tak mówić, to zostaną odebrani jako niewiarygodne czerwone małpy). Przewiduję, że stanie się to w niedługim czasie po otwarciu teczek, bo po dłuższym czasie, gdy rozpalone głowy ochłoną, a zawartość teczek będzie przypominać błotko i łajno, sprawa obróciłaby się przeciwko nim.
Ps. Niech nikogo nie zwodzi ani obecne zachowanie O.Rydzyka, ani niby oziębienie stosunków między Kaczyńskimi, a Rydzykiem. Wielki Roman dał się nabrać i sądził, że uda mu się odbudować pozycję – blef.
Gdyby mi ktoś taką wizję przedstawił rok temu, to pokiwałabym głową z politowaniem. Po rocznym oglądaniu harców PiSu z jego Wodzem na czele, już nie uznaję tego jako wymysł chorego umysłu. Jeśli jednak to mój umysł zachorował po roku patrzenia na otaczającą paranoję, to proszę o uznanie jej za równie szkodliwą, bo zaraźliwą 😉
Jak Pan chce odpolitycznic Kosciol w Polsce ? Jako jedyna, z jednej strony zwalczana, a z drugiej jednak tolerowana namiastka opozycji wobec rezimu, potem zas, w latach 80-tych, oficjalny wyraziciel opinii wiekszosci spoleczenstwa oraz opozycji, KK dal sie wystrzelic na orbite okolopolityczna, z ktorej bedzie trudno mu sie wyrwac. Polityzacja tej instytucji to przeciez nie jest wynalazek Polski po przelomie, prawda ?
Nie trzeba zapominac, ze wladza korumpuje, nie zaleznie od tego, kto sie do tej wladzy dobiera. Kosciol zasmakowal w udziale w polityce, i ma rowniez w tym udziale namacalny interes: zachowac katolicki charakter Polski, skoro nie udalo sie uchronic Francji – „cory Kosciola”, nad czym tak biadolil swego czasu JPII. Polski narodowy konserwatyzm – slepo posluszny kazdemu kichnieciu z Watykanu, zawsze bedzie wystarczajacym zapleczem dla upolitycznionej czesci kleru katolickiego w Polsce, dla ktorej wizja Polski inna niz katolicka i narodowa nie miesci sie glowach. I beda oni dazyc do realizacji tej wizji nie baczac na szkody, jakie wyrzadzaja tym samym KK.
Tylko czy katolicyzm bym naprawde takim wielkim zbawieniem dla Polski, a w z wiazku tym czy przedstawiajacy go Kosciol jest dzis w rzeczywistosci wazny dla kraju ? Jaki jest dzisiejszy charakter polskiego katolicyzmu ? Czy wymaga on rzeczywiscie tak rozbudowanej, opaslej i zmurszalej struktury ?
Pozdrawiam,
Jacobsky
Wyzwania coraz szybciej pędzącego świata zaczynają przerastać tę instytucję. Powszechny kryzys zaufania do wszelkich instytucji kładzie się cieniem także na Kościół.
Sawa rysuje przejmujący polski świat, w którym znów ktoś spiskuje przeciwko komuś…
Tym razem `Historyk z IPN` godzi `w Stolicę Apostolską`, a Kaczyńscy spiskują przeciwko Kościołowi… Tylko hierarchowie są jak zawsze – bez winy, gotowi bić się w
piersi [cudze].
Zawsze chętnie czytałem political-fiction, zwłaszcza z `odchyleniem` ku grotesce.
Być może przekonałby kogoś, gdyby nie żenujący `Papierz` i `Polaczkowie`. Za pisownię pierwszego powinien poklęczeć w kącie ze słownikiem ortograficznym w podniesionych rękach, za drugi bład – dostać w japę.
A gdyby tak spróbować rozumować bez spiskowej teorii dziejów?
P.S. Benedykt XVI odczeka swoje – swego nie daruje…
Panie Adamie, bardzo Pana szanuję i cenię, ale w rozgrywce o przetrwanie wpływów Kościoła w Polsce, kibicuję innej drużynie. Dlatego mnie osobiście, to jak ta instytucja z dnia na dzień co raz bardziej się kompromituje, cieszy 🙂 Pozdrawiam
Kolejny raz prognozuje ,iż największym przegranym jest sam Jan Paweł II . Jego znakomity kolega PapaRatzi chce czy nie , musi poczekać z wyniesieniem GO na ołtarze .Atmosfera roku 2007 nie nadaje sie , najwcześniej w Pażdzierniku 2008roku przy okazji rocznicy 30 lat od rozpoczęcia Jego Pontyfikatu !?.
Panie Adamie ! Pan znawca kościoła mogłby popełnić artykuł o zmniejszaniu polskich aktywów w Stolicy Apostolskiej ,na przeróżnych szczeblach wpływu tej machiny . Budowowano te pozycje latami pontyfikatu Jana Pawła II.i co dzisaj zostało ? Kto został ? Jakie lokaty jeszcze polacy okupują w Watykanie ?dlaczego pozwolili na likwidację wpływów jakich nie mieli w Historii Chrześcijaństwa , i mieć nie będą ! Czy rola eksportu duchownych na misje ma byc jedynym osiągnięciem
Niezmiennie jestem za Zbetonowaniem papierów po UB iSB – i to tylko i wyłącznie z pozycji przedstawiciela mniejszosci narodowej w Polsce ,bo po prostu dobrze radze POLAKOM .
Lustracja w 2007 roku rozkłada na ŁOPATY aktywność i zasłużoną powagę polaków na wielu polach w Europie . Tylko głupole i nieżyczliwi Polsce ludzie mogliby wymyśleć i sterować procesami które teraz firmuje sam Prezydent RP .
Adam
„Dlatego mnie osobiście, to jak ta instytucja z dnia na dzień co raz bardziej się kompromituje, cieszy.”
Kosciół to nie tylko instytucja, może nawet przede wszystkim – nie instytucja, tylko wspólnota. Jeśli to co napisałeś nie jest wynikiem problemów charakterologicznych (uciecha z kompromitacji), to najwyraźniej działasz na swoją szkodę. Żyjesz w tym społeczeństwie więc upadek podstawowych wartości może odbić się na twojej jakości życia, a może i bezpieczeństwie. Jeśli Boga jako źródla etyki i moralności nie ma, to przecież wszystko wolno.
Niestety, niektóre upolitycznione „elementy” Kościoła w naszym kraju przypominają nastawione na zyski koncerny, które niczym pewna firma – w zamian za obietnicę: „Witaj po radosnej stronie życia!” – starają się, po prostu, wyciągnąć od nas jak najwięcej kasy. Z tym, że owa firma serwuje nam niezdrowe płyny, a wspomniane „elementy” – niezdrowe teksty!
Mawar,naprawdę wierzysz w te popłuczyny po dostojewskim?
W to że jak ludzie przestaną chodzić na mszę i wierzyć w Boga w Trójcy Jedynego,to zaraz zaczną się gwałcić i mordować? Widzisz jakieś znaczące różnice między praktyczną moralnością w większości katolickich Polaków a np. Czechów?
Pozdrawiam
Adam, ten blog według mnie charakteryzuje duża wola wyrozumiałości. Kościół to też ja, nie ciesz się z mojego nieszczęścia.
Irytuje mnie postawa episkopatu, duchowni zachowują się jak politycy PiS-u, idą w zaparte.
Mam nadzieje,że dyskusja oczyści atmosferę, za dużo zamieciono pod dywan.
Moim zdaniem, mamy większy problem.
Jaką rolę pełni ks.Rydzyk w kościele? Dlaczego poróżnia nas w sprawie lustracji. Czy długo jeszcze ten kościół w kościele będzie istniał.
Mawar, tak by było, gdyby wszyscy dali się nabrać na ideologię, którą wyznajesz. Otóż niektórzy ludzie nie potrzebują Boga (lub nie tego Boga) jako strażnika moralności. Dlatego trzeba zatrzymać się na ślepym torze indoktrynacji religijnej, wtedy ludzie nie będą pracować jak automaty: od spowiedzi do spowiedi.
Mawar:
`Jeśli Boga jako źródła etyki i moralności nie ma, to…wszystko wolno`.
Co za tupet i pewność siebie [w imieniu Boga].
Kto powiedział, że Bog jest źródłem etyki i moralności? Izraelici byli etyczni, kiedy rozpruwali cieżarnym brzuchy [patrze pisma prorockie], a Jahwe im sprzyjał i błogosławił. Ja uważam to za zbrodnicze [nieetyczne]. Moralność? Czy Dawida, gdy obiecał oszczercy nietykalność i na łożu śmierci kazał Salomonowi `wykończyć` Isajego, a Jahwe go błogosławił? Moralność Salomona – krzywoprzysięzcy i ciemiężyciela, ktorego Pan nazywał mędrcem?
Wszystko wolno, gdy nie ma Boga? Skąd ta wiedza i pewność?Nie wszystko. Jest bowiem ETYKA – owoc kultury. Jest PRAWO – wypadkowa kultury [także politycznej] i etyki.
Bóg [jeżeli się w Niego wierzy] nie powstrzyma nikogo od bycia nieetycznym, choćby człowiek był arcybiskupem. Brak Boga nikomu nie nakazuje [tym bardziej nie zmusza, nie daje przyzwolenia] być niemoralnym.
A może mam rozumieć, że wszelkie dobro tego świata jest tworem wierzących, a wszelka nieprawość powstała w wyniku działań niewierzących?
DO PRZEMYŚLENIA: ?Chrześcijanin chlubi się zabiciem poganina, gdyż w ten sposób wielbi Chrystusa .? Święty Bernard z Clairvaux – Pochwała rycerstwa, T.III, R. 4
Kościół hierarchiczny stracił szansę wyjścia z obecnego kryzysu w sposób zgodny z nauką która głosi. Dzisiejszy list biskupów, choć pewnie był trudny do wyartykułowania, powiela ten sam schemat co poprzednie działania Episkopatu: jest skierowany do wewnątrz hierarchii. To ciągłe powtarzanie my, my, my, stawia Kościół w opozycji do wiernych. Kościół nie musi uginać sie pod żądaniami tłumu, nawet kierowanego przez Ojca Dyrektora i Wielkiego Jarosława. Może postawić na szali swój autorytet wzmocniony słowem Jezusa. Planowany wybór bp. Wielgusa traktowałem naiwnie jako próbę postawienia tamy lustracyjnemu amokowi rozpętywanemu przez Jarosława i chętnie podejmowanemu przez młodych jakobinów. Była taka dobra okazja by powiedzieć „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. I apelować do wszystkich wiernych o rozszerzenie takiej postawy na całe społeczeństwo, również to ubabrane w przeszłości. Zabrakło odwagi a pewnie i woli. Bo nasz Kościół jest instytucją walczącą o dusze. Przymuszony sytuacją kościołów na Zachodzie próbuje znaleźć jakiś sposób by zachować swoje wpływy w Polsce. Robi to lepiej lub gorzej, ale zawsze w sposób polityczny. Pan Adam sugeruje istnienie jakiegoś niepolitycznego zaplecza kościoła. Otóż takie zaplecze nie istnieje. Nadzieja młodego kościoła – ruchy charyzmatyczne, organizacje charytatywne i działalność wychowawcza to są działania skrępowane przez hierarchię oczekiwaniem określonych zachowań politycznych. Oczekuje się „odpowiedniego” stosunku do aborcji, celibatu, ocen historycznych, sympatii do określonych nurtów czy partii. Używa sie wartościujących epitetów (liberał to prawie diabeł, ostatnio gorszy od komunisty). Każdy uczestnicząc z potrzeby serca w jakiejś formie aktywności musi sie podporządkować politycznej wizji – choćby miejscowego biskupa. Albo udawać. Wśród biskupów, dobieranych przecież starannie przez lata pontyfikatu spośród nurtu katolicyzmu ludowego, maryjnego i antyliberalnego można nieraz zauważyc drobne różnice w akcentach. Ale tylko drobne i tylko w akcentach. Dla księży o innych poglądach nie ma miejsca w Kościele. Ci którzy nie będą praktykować sztuki mimikry – odejdą. Dlatego upadły środowiska Klubów Inteligencji Katolickiej a w zasadzie zwyrodniały w Akcje Katolicką lub inne organizacje polityczno klerykalne.
Tak więc nie ma nadziei na odpolitycznienie Kościoła i Kościół zapłaci za to swoją cenę. Uwikłania, odrzucenia przez wielu i odrzucenia wielu. Ale nie zmiania to faktu że Kościól w Polsce pozostaje jednym z głównych autorytetów moralnych i jego rola w zachowaniu zasad społecznych jest nie do przecenienia. Dlatego my wszyscy wierzący i niewierzący powinniśmy wspomóc Kościół w tej trudnej chwili.
kostek: „Kościól w Polsce pozostaje jednym z głównych autorytetów moralnych i jego rola w zachowaniu zasad społecznych jest nie do przecenienia.”
W obecnej chwili – patrząc z perspektywy tego, co się w naszym kraju dzieje – Kościół w Polsce rzeczywiście jest jednym z autorytetów moralnych, ale tylko z założenia. Dlaczego? Bo tak naprawdę znaczną część jego przedstawicieli nie interesuje już sama religia, tylko władza i pieniądze (nawet specjalnie tego nie ukrywają). Politycy i biznesmeni w koloratkach – czy to już norma w naszym kraju?
kostek: „Dlatego my wszyscy wierzący i niewierzący powinniśmy wspomóc Kościół w tej trudnej chwili.”
Tak, tak – najlepiej finansowo!
kiedys znajoma mi napisala, ze lubi panski blog, bo wbrew faktom, chcialby Pan wszedzie dostrzec dobro, albo przynajmniej nadzieje. Od kilku dni sledze panskie wypowiedzi na temat Kosciola i i nei wiem, czy powinnam Pana podziwiac, ze wbre wszystkiemu wciaz przypisuje mu Pan cos wiecej niz jest i daje na kredyt wysokie noty, czy powinnam plakac, ze taki umysl daje sie tak wrabiac. Zwlaszcza ostatnei posty sa dla mnei malo przekokujace, jakby sam Pan nei wierzyl we wszystko co pisze. Ja akurat moglabym sie podpisac pod tym, co twierdzi Kinga Dunin, ale tu akurat jestem konsekwentna. I sprawa Wielgusa malo ma z moja opinia do czynienia, bo nawet jakbym teraz miala czas na przeglad prasy codziennie, to skupilabym sie na wazniejszych wiadomosciach.
pozdrawiam
Tadeusz Rydzyk „dyrektorem seniorem”?
Hierarchowie publicznie w zasadzie zarzucają sobie kłamstwo… Tego jeszcze nie było. wielgus niesiony poparciem Glempa i Rydzyka w zasadzie powrócił do poprzedniej wersji i idzie w zaparte.
Wydaje się, że Benedykt XVI tym razem odpuścic nie może. A jeżeli tak to polski Kościół Katolicki czeka czas sprzątania. W ramach porządków Watykan będzie musiał się zająć RM, a to dlatego, że nie może tolerować jawnego podważania własnych decyzji (zwłaszcza jeżeli taka postawa ma ciche poparcie niektórych biskupów).
Jeżeli więc moja teza jest prawdziwa to do końca roku o. Tadeusz Rydzyk zostanie ?seniorem dyrektorem”.
pozdrawiam
Bernard
Nie wykluczam ze za „fasada” cos sie kryje. „Fasada” to jednak cos co, instytucja czy osoba wybiera swiadomie.
Wybiera sie taka lub inna „fasade” by pokazac sie takim jakim chcemy by nas widziano. Nie moze Pan zadac od Kingi
Dunin by widziala cos za „fasada”. Postepuje ona konsekwentnie i intelektualnie uczciwie interpretujac to co jej ukazuja.
Pisze Pan o tajemniczych, bogatych ponoc tylach, nie precyzujac o co idzie.Rozumiem ze takie sa wymogi wpisu na blogu, ktory ze swej natury musi byc skrotowy.
Moglby Pan jednak te tyly nieco rozbudowac.
W przeciwnym wypadku czytelnicy tacy jak ja, staja przed zagadka, a Panski usmiech z fotki staje sie usmiechem Sfinksa.
Interesuja mnie takze inne zagadki, na ktore jednak nie oczekuje szybkiej odpowiedzi, ani od Pana, ani od innych.
Czy Kosciol otrzymal zapewnienie od „Kiszczaka” ze dokumenty KK zostaly zniszczone?
Takie przekonanie panowalo dosc powszechnie na poczatku lat 90.
Jesli tak:
To czy pod przykrywka tego zapewnienia, nie odbylo sie palenie innych akt?
To temat dla autora powiesci sensacyjnej. Moze sie taki kiedys znajdzie.
pozdro
Zygmuncie Drugi,
Za błędy przepraszam, choć przyznaję, że klęczenie ze słownikiem ortograficznym trzymanym w rękach w górze nie jest najlepszą pozycją do poprawy na przyszłość – trudno przewracać kartki i do tego patrzeć w górę?. Cały wywód political-fiction również mnie samej wydaje się wymysłem chorej wyobraźni (o czym na końcu). Ale spójmy na otaczającą rzeczywistość: szare sieci, teczki. To rządzący od roku otaczają nas aurą spiskowej teorii dziejów. A zatem:
1. Jeśli ekipa rządząca rozumuje w kategoriach spisku, to być może sami właśnie takie scenariusze realizują (sądzę ciebie według siebie).
2. Sama atmosfera spiskowej teorii dziejów jest groźna, bo zaczynamy w takich kategoriach patrzeć na otaczającą rzeczywistość.
Pominę uproszczenia w twoim rozumowaniu i wyciąganiu wniosków o tym kto winny, a kto bez winy. Gdybyś jjednak z równym zaangażowaniem wypowiadał się przeciwko głoszonym przez ekipę rządzącą opinii z kategorii spiskowej teorii dziejów, to przyznam ci rację w 100% i bardzo podziękuję.
Kostek pisze:
?Bo nasz Kościół jest instytucją walczącą o dusze.? O te dusze walczą rządzący wykorzystując je instrumentalnie jako ?kartki wyborcze?. Dlatego moim zdaniem Kościół nie ma innej drogi naprawy swojej sytuacji, jak odpolitycznienie, szczególnie, że ostatnio uprawiana polityka nie jest najczystszej wody – przypomina grę znaczonymi kartami. Piszesz dalej ?Dlatego my wszyscy wierzący i niewierzący powinniśmy wspomóc Kościół w tej trudnej chwili.? . Popieram cię ? wyszłoby to wszystkim na dobre ? wierzącym i niewierzącym, Kościołowi i Państwu.
Kontext
Kościół słaby, to Kościół zależny. Od kogo? Może od polityków, może od wewnętrznych sił, takich jak sławny redemptorysta. Pewnie znalazłoby się jeszcze trochę innych sił z gospodarczych i biznesowych kręgów. Nie osłabienie Kościoła, lecz rozdział Kościoła od państwa leży w naszym interesie. Chyba to jest najpoważniejszym problemem.
Bernardzie
Oby Kościół swoją naprawę zaczął od spełnienia twoich przewidywań ;).
Zaskakująca i nie pozbawiona głębokiego sensu koncepcja Bernarda… dyrektor senior… Warto zapamiętać i poczekać na rozwój wydarzeń.
Obecna postawa biskupa Wielgusa, a także dużej części duchowieństwa i wiernych pod wodzą ojca dyrektora jest bulwersująca i przygnębiająca. Jeżeli jawnie i czynnie podważa się decyzje papieża, to co jeszcze gorszego może nas czekać?
Tyle skandalicznych wydarzeń w ostatnich latach z udziałem duchownych – wyłudzanie znacznych pieniędzy poprzez oszukańcze praktyki księży – w porozumieniu z bankami, przypadki molestowania, niebywałe bogacenie się [wręcz blużniercze] niektórych księży, pycha, pogarda dla wiernych, od których wymaga się tylko ofiary na tacę i posłuszeństwa…
Czy nie czas na poważne zajęcie się sprawą finansów kościoła i jego kapłanów? Podczas rocznego pobytu w Szwecji obserwowałam tamtejsze obyczaje i powiem uczciwie, że bardzo mi się podobało to, że katolik opodatkowuje się na rzecz swego kościoła, wzamian ma sakramenty takie, jak chrzest, komunia, bierzmowanie, ślub, pogrzeb – bez dodatkowych kosztów. Na tacę padają zupełnie symboliczne monety, i z tego, co wiem, dysponuje nimi rada parafialna.
Chyba blużnię w tym momencie… proszę mnie wyprowadzić z ew. błędu.
Mysle ze z pozytkiem dla Kosciola w Polsce bedzie gdy zostana tylko ci, ktorzy sa i wierzacy i praktykujacy, tzn. gdy przestaniemy udawac i gdy sondaze zaczna przekladac sie na prawdziwe zycie religijne a nie tzw tradycje religijna.
mam wrazenie ze tak jak 80% Polakow to katolicy ale tylko 40% praktykuje a 20% wie czym katolicyzm w rzeczywistosci jest w tym samym stosunku pzeklada sie to na duchownych – 50% ma taka robote, 30 % czeka az wierni przyjda to cos im powiedza a 20% rozumie ze Kosciol jest apostolski a kaplanstwo to powolanie.
Sawa i Kostek:
Niewierzący powinni pomóc Kościołowi???? Czy na zasadzie wzajemności??? A może hierarchowie `bezbożników` za to nawrócą – z rabatem powiedzmy 50%?
Sawa:
Mój komentarz skłonił cię do wyciągnięcia błędnego wniosku, że chciałbym osłabić Kościół. A mnie zależy jedynie na osłabieniu wpływu jego niektórych „elementów” na pewne dziedziny życia społeczno-politycznego, w które nie powinni wtykać swojego, uwrażliwionego na zapach władzy i pieniędzy nosa. Generalnie natomiast zależy mi (tak jak i tobie zresztą) na oddzieleniu Kościoła od państwa; i jeszcze, ambiwalentnie, na ścisłym i kontrolowanym powiązaniu go z nim… podatkami, które od dawna powinien był płacić za działalność biznesową niektórych swoich duszpasterzy. (Już słyszę, jak lecą na mnie gromy starych dewot i bigotów!)
Pozwoliłem sobie zabrać głos w tej sprawie, chciałem odpisać tutaj, ale zdecydowanie umieszczenie komentarza takiej długości byłoby nadużyciem gościnności Pana Adama. Podaję zatem odnośnik do strony z moim komentarzem.
Mawarze drogi,
„Żyjesz w tym społeczeństwie więc upadek podstawowych wartości może odbić się na twojej jakości życia, a może i bezpieczeństwie.” Jedną z największych bzdur jakie udało się temu społeczeństwu wmówić jest utożsamianie moralności i etyki z religią. Jednym z fundamentalnych punktów, w których nie zgadzam się między innymi z DżejPiTu jest twierdzenie, że religia jest niezbędnym „spoiwem społecznym”, że bez wiary w Sąd Ostateczny, „sprawiedliwą nagrodę” i „sprawiedliwą karę” społeczeństwo pogrąży się w moralnym chaosie. Można by długo dyskutować nad tym, jaka jest własciwie natura ludzka – dobra czy zła, ale łatwiejsze i szybsze podanie będzie przykładów wysoce zlaicyzowanych społeczeństw, jak na przykład czeskie lub szwedzkie, w których (o dziwo 😉 ludzie nie mordują i nie gwałcą się nawzajem, choć nie biegają co tydzień do kościoła. Pozdrawiam serdecznie i upraszam o wystrzeganie się argumentów ad personam.
Drogi Adams,
„Adam, ten blog według mnie charakteryzuje duża wola wyrozumiałości. Kościół to też ja, nie ciesz się z mojego nieszczęścia.”
Wybacz, jeśli tak to odebrałeś. Miałem wrażenie, że jasno określiłem, że kibicuje zmniejszaniu się _wpływów_ Kościoła w kraju. Chodzi o wpływ tej społeczności na życie ludzi, którzy do niej nie należą, co jak musisz przyznać wydaje się z etycznego punktu widzenia dość nie fajne. Tobie życzę jak najlepiej. Pozdrawiam
Mawar,
ciekawe, ze nawet wielu z tych, dla ktorych bog istnieje (pisze „bog” z malej litery, bo nie wiem, o jakim bogu mowisz), i tak robi, co chce, a wiec religia nie ma az tak wielkiej roli jak myslisz w porzadkowaniu wspolczesnych spoleczenstw . Natomiast skuteczniejsza zapora wobec niebezpieczenstw, o ktorych mowisz wyzej jest np. sprawiedliwe prawo i jego skuteczna (co nie znaczy okrutna i bezwgledna) egzekucja.
Demokratyczne spoleczenstwo laickie, oparte nie na dyktaturze wiekszosci, ale na respektowaniu praw wszystkich jego czlonkow moze byc rownie sprawiedliwe jak spoleczenstwo oparte na wierze, i rozwijac taki sam sens przynaleznosci jak to ma miejsce w przypadku religii i przenaleznosci do wspolnoty wiary. Nazywa sie to po prostu poczuciem odpowiedzialnosci obywatelskiej za wspolny interes spoleczny – koncept rownie abstrakcyjny i naduzywany, a takze wymagajacy rozwijania i kultywowania jak wiara i wyobrazenie, ze spaja ona skutecznie ludzi oraz rozwija sens solidarnej przynaleznosci do wspolnoty. W obydwu przypadkach – nie koniecznie tak jest, prawda ?
Ba ! Moze byc nawet demokratyczne spoleczenstwo laickie ma szanse byc sprawiedliwsze, gdyz bez religii trudno jest np. wytlumaczyc, ze istniejace niesprawiedliwosci to tzw. wola boza, z ktora trzeba sie zgadzac.
Jacobsky
Masz rację Jacobsky. Demokratyczne społeczeństwo wolnych ludzi musi – musi, bo inaczej popada w antydemokratyzm i gotuje niewolę dla „Innych” – respektować poglądy „innych” a najlepiej kiedy wiarę religijną obywateli traktuje jako ich prywatną sprawę, pozostawiając ją ich sumieniom, wolnym i niezaleznym od instytucji państwa. Wszelkie instytucje religijne winne być (modelowa sprawą jest tu Francja) rozdzielne od administracji rządowej czy samorządowej. Wtedy unika się dwuznaczności, kiedy można domniemać wzajemnych splotów sfery koscielnej i państwowo-samorządowej. W Polsce niestety tak nie jest, a stan tych wzajemnych „splotów” i zalezności jest wysoce oburzający i sprzeczny nie tylko z prawem państwa demokratycznego, opartego na prawie stanowionym i promującym wolnośc sumienia/wyznania, ale także na – anachronicznym w dzisiejszej dobie (jako uzgadniania stosunków między podmiotami prawa międzynarodowego; Watykan takim jest, przypominam) – konkordacie.
Wy tu o lustracji, a tam podsektetarzem stanu u Gilowskiej zostaje czlowiek Rokity. Dziwnie sie dzieje.
Drogi GERALCIE [który na tym blogu piszesz tak mądrze]: Jeżeli armia ulega redukcji, z redukcją liczyć muszą się także oficerowie i generalicja. A to oznacza – przywileje, bezpieczeństwo finansowe i prestiż jako `czas przeszły dokonany`. Jeżeli z 80-98% `wierzących` [ w zależnośći od okolicznośći i koniunktury takimi danymi posługują się hierarchowie K.] zrobi się 45-55% wierzących [tym razem bez cudzysłowu], to …?
Zygmuncie, wowczas mlody chlopak ktory w wieku 19 lat podejmuje decyzje o kaplanstwie zastanowi sie nad tym ze trzeba bedzie orac a nie zbierac zniwa. Ze czas zamknietych Kosciolow sie skonczyl i trzeba wyjsc z cieplej plebanii na ulice (czesto doslownie).