Przypadek Ashley X
Renata Kim pyta retorycznie w ,,Dzienniku”, czy jest religijną fundamentalistką, skoro nie może się pogodzić z tym, co stało się z kilkuletnią Amerykanką Ashley X? Moim zdaniem nie jest. Mnie też trudno zaakceptować decyzję rodziców dziewczynki. Ułatwi ona dalszą opiekę nad chorym dzieckiem za cenę odebrania jej dojrzałości kobiecej. Nie ma chyba podstaw, by wątpić, że rodzice Ashley nie są potworami: nie chcą dziecka porzucać, wychowują dwoje innych, zdrowych. Co więc mnie odrzuca? Tak głęboka ingerencja w autonomię dziecka jako istoty ludzkiej,która mimo swego nieszczęścia,może mieć jakieś swoje życie do przeżycia – medycznie biorąc ingerencja nie była niezbędna dla funkcjonowania dziecka.
Problem Ashley ilustruje coraz większe napięcie we współczesnej kulturze Zachodu: z jednej strony forsujemy ideę praw człowieka, bronimy godności i wolności człowieka przed zakusami państwa czy jakiejś ideologii, która chce go sobie przywłaszczyć. Powtarzamy: człowiek nie jest własnością Boga, partii czy narodu. A rodziny, a rodziców? I gdzie jest linia graniczna? Z drugiej strony ci sami obrońcy praw jednostki zwykle odrzucają wyrazy oburzenia w przypadkach takich jak Ashley,jeśli są motywowane religijnie. To nie jest sprawa Kościoła, to wewnętrzna sprawa rodziny dziewczynki. Znam chyba tylko jednego konsekwentnego rzecznika tak rozumianej autonomii rodziny – amerykańskiego socjologa o dość konserwatywnym nastawieniu,Roberta Nisbeta. Uważał, że aborcja i eutanazja są wewnętrznymi sprawami podstawowej komórki społecznej, jaką jest rodzina i tę autonomię powinno się uszanować. Rodzina wie lepiej, co jest dla niej korzystne, a co nie. Zachód idzie w tę stronę.A jednak coś się w nas buntuje.
Myślę, że nie należy mylić słusznej autonomii polityczno-obywatelskiej jednostki z etyczną autonomią istoty ludzkiej. Rodzice Ashley są jej stworzycielami, ale nie powinni uzurpować sobie wobec niej praw boskich. Dziecko nie może wyrazić w swojej sprawie własnego zdania. A nawet gdyby mogło i gdyby zgodziło sie z rodzicami (co całkiem prawdopodobne),że tak będzie dla nich wszystkich lepiej, wydaje mi się, że i tak rodzice nie powinni ingerować w potencjał życia Ashley.
Komentarze
Problem nie jest trywialny. Jesli to, o czym slyszelismy jest niedopuszczalną już ingerencją w „potencjał życia”, to może warto zadać sobie pytanie jaki ów potencjał jest. A jest zerowy, gdyż centralny uklad nerwowy dziewczynki zatrzymał się w rozwoju na poziomie 3 miesięcznego dziecka, i jest to stan trwały. Ashley wegetuje. Nie ma z nią konatku, nie jest w stanie wykonać praktycznie żadnego ruchu samodzielnie. To dość brutalne, wiem, ale prosze sobie uświadomić że sam fakt jej życia jest daleko posuniętą „ingerencją”.
Postęp medycyny będzie stwarzał następne dylematy. Jedna u życiu kobietyaga, ta dziewczynka nigdy nie osiągnęłaby „dojrzałości kobiecej” , osiągnęłaby dojrzałość biologiczną. Ale nie sprzeczajmy się o określenia. Mózg 3 mies. dziecka nie spożytkowałby tej dojrzałości.
Czy świat idzie w złym kierunku? Dyskutowałabym. Aborcja nie jest wynalazkiem ostatniej chwili, wynalazkiem jest aborcja nie zagrażająca życiu kobiety.
Eutanazja. Porzucanie niedołężnych, oddelegownie staruszka (i) do komórk, chlewika itp. czymże było?
Odmowa leczenia osób po przekroczeniu wieku. Czymże jest?
Mało tego dostrzegam dość istotną różnicę pomiędzy trzy minuty i trzy tygodnie, a trzy miesiące i pięć lat. Albo ratujemy wszystkich, albo nie ratujemy nikogo. Reszta to obłuda.
Czy rodzice powinni ingerować? Zgoda na operację, z którą wiąże się wielkie
ryzyko, ale jak się powiedzie to wyzdrowienie, lub niezgoda i powolne zanikanie. Lub nie, bo zawsz może wydarzyć się coś. Dorosły decyduje sam, za dziecko muszą opiekunowie. Rodzice Ashley X prawdopodobnie podjęli najtrudniejszą decyzję w życiu.
Kiedyś ojciec rodziny, jej głowa i niepodzielny władca mógł wyrzucić z domu nieposłuszne dziecko. Dzis już nie. Postęp to czy nie ?
Zyjemy w czasach szybkich zmian, być może nasze dzieci czekają zmiany jeszcze szybsze.
Problem w tym czy nadąży prawo.
http://ashleytreatment.spaces.live.com
prosze zajrzec na strone ojca Ashley.
Czlowiek nie moze byc plantatorem ludzkich istot,te granice sa takie kruche miedzy nami i tyle pokus czyha zeby je przekraczac.
Mamy prawo zeby zyc zgodnie z nasza natura i zadna wladza nie moze uzurpowac sobie prawa do ograniczania istoty ludzkiej.
Prawo powinno okreslac te granice.
Mniej eksperymentow wiecej milosci.
Panie Adamie!
Najpierw informacja dla tych, którzy w pierwszej chwili nie wiedzą, o co chodzi (tak jak ja). http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=27373
Ja nie wiem, czy są to sprawy w ogóle do rozstrzygnięcia pod względem moralnym. Obojętne, z której strony spojrzymy na tę sprawę, będzie źle. Można zacząć powszechnie robić badania prenatalne, ale przecież nie można zmusić kobiety do aborcji, a nawet, to możemy zabić drugiego Beethovena.
Ale z drugiej strony kobiety wychowujące dzieci chore umysłowo są tak strasznie samotne, poświęcają całe swoje życie dziecku. Mam znajomą, którą zostawił mąż (już nie mógł wytrzymać psychicznie), która opiekuje się 27-letnim olbrzymim mężczyzną, na szczęście łagodnym jak baranek, ktory ma umysł – nawet nie wiem, czy sześciolatka.
Do tego chłopaka przychodzi dziewczyna w jego wieku o takim samym stanie umysłowym. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale widok ten jest tak strasznie przygnębiający.
Chyba jednak badania prenatalne.
Śmierć jednego człowieka, to wydarzenie, śmierć milionów, to statystyka…
Cytuję z pamięci. Nie zatrzymujemy się nad cierpieniami , chorobami, tragiczną śmiercią codzienną – bez pomocy skądkolwiek…
Cały świat autorytetów naukowych, naukawych i moralnych dyskutuje do utraty tchu, gdy rodzina [bardzo bogata] po wieloletnich zmaganiach z chorobą kogoś bliskiego, postanawia sprawę w sposób nieodwracalny zmienić, lub zakończyć. Hipokryzja wprost niewyobrażalna. Gdyby ci ludzie byli biedni, nie mieli dość pieniędzy na wieloletnią, kosztowną opiekę nad swymi chorymi, to nie byłoby tematu, bo rzeczywistość i codzienność jest okrutna i nie zna litości, ani nie zajmuje przepięknych umysłów etyków i moralistów.
A jeżeli już, to bez tego świętego ognia.
Czesc, Torlin,
pracuje z ludzmi takimi jak Ashley ( a i w gorszym stanie). Zdaje sobie doskonale sprawe z tego jak istotny przy opiekowaniu sie nimi jest ich rozmiar, ile dodatkowych komplikacji przynosi dojrzewanie.
Rozumiem rodzicow Ashley…
Jednakze istnieje cos takiego jak …nadzieja.
Jak sie poczuja, kiedy naukowcy za ich zycia i zycia Ashley jednak beda w stanie postawic precyzyjna diagnoze i rozpoczac leczenie, rehabilitacje?
To jedno, zas drugie – coz, jak pisalam, pracuje z takimi ludzmi. To kwestia indywidualnego odbioru, to twoje przygnebienie. Ja ani przez moment nie jestem przygnebiona w pracy, uwielbiam ja. Ci ludzie potrafia sie cieszyc zyciem moze nawet bardziej niz ty, trzeba tylko troche pomoc im sie po nim poruszac.
Czasami mysle, jak strasznie wspolczuja nam ptaki, bo nie mamy skrzydel, nie mozemy latac. Dla nich to nie do pomyslenia – koniecznosc wlazenia do wielkiej, smierdzacej maszyny, aby uniesc sie w powietrze. I pewnie patrza na te nasze samoloty niczym ty patrzysz na wozki inwalidzkie.
Powtorze: rozumiem rodzicow Ashley i uwazam, ze mieli moralne prawo dokonania takiego wyboru, ale ja bym tego nie zrobila, a w dodatku glosowalabym na zdecydowane NIE w referendum, czy takie prawo powinno miec panstwo.
Kaska
Przeczytałam cała stronę rodziców Ashley, zrozumiałam ich argumenty, jakież to logiczne i rozsądne! – ale , właśnie, coś buntuje się we mnie.
Pewnie . łatwo mi oceniać, bo nie muszę zajmować się chorym dzieckiem,na pewno nie jestem w stanie ogarnąć całego bólu, uzasadnionych lęków rodziców wychowujących niepełnosprawne dziecko.
Racja, gdzie jest ta linia graniczna?
Czy została przekroczona np w Holandii, kiedy zalegalizowano eutanazję?Przecież podobnie : argumentacja jest , entuzjaści są, sprawdza się.
Idąc dalej tym rozumowaniem , chyba trzeba przyznać rację nazistom : co może być mądrego w utrzymywaniu np.szpitali psychiatrycznych ?. przecież większość pacjentów tych placówek nigdy nie znajdzie miejsca w naszej społeczności.Takie marnowanie pieniędzy, czasu… bez sensu.
A strata energii w czasie kremacji zwłok? Jakież to nierozsądne !
Upraszczam problem ?
Loteria jaka jest zycie biologiczne jednoski oszczedzila mi narazie takich dylematow. Niektore zagrozenia , z racji wieku
mam za soba.
Nie jestem autorytetem moralnym, nie jestem publicysta,
nie jestem lekarzem.
Nie musze, w takich sprawach jak sprawa Ashley X, podejmowac decyzji, oceniac, pouczac.
Mam prawo nie wiedziec i odmowic osadu.
Dysponuje tylko rozumem, narzedziem ograniczonym, czyms w rodzaju kaganka rozswietlajacego mikroskopijna czesc rzeczywistosci. O tej nieoswietlonej czesci wiem, NIC.
Czym kierowalbym sie gdybym musal decydowac?
Chyba intuicja, jakims tabu , jakims przesadem czy raczej „przedsadem”.
To wyznanie trudne dla racjonalisty, ale konsekwentne.Wynika z racjonalnej oceny mozliwosci rozumu.
Jaka bylaby moja decyzja? Nie odpowiem.Odpowiedz na to pytanie to ocena decyzji rodzicow Ashley, a ja dysponuje tylko rozumem i az rozumem. By ocenic sprawe Ashley przeba miec odwage , a ja w tym wypadku tchorze i dobrze mi z mym tchorzowstwem.
Problem w tym, Panie Redaktorze, że potencjał życia Ashley składa się w całości z ingerencji jej rodziców (danko, dzięki za link; strona rodziców Ashley to naprawdę coś poruszającego swą wyjątkowością). Nie czuję się upoważniona do osądzania ich decycji, unikałabym też deklaracji jak sama postąpiłabym będąc w ich położeniu. Człowiek nigdy nie wie, jak BY postąpił, gdybanie nie ma sensu. Dla mnie ważne są tu dwie rzeczy: rodzice Ashley podjęli swą decyzję, bo kochają swoje dziecko i pragną jego dobra; Ashley’s Treatment nie wyrządza krzywdy ani jej, ani nikomu innemu.
Zapewne na ten temat bedzie tyle pogladow ile swiatopogladow. Katolicy beda tlumaczyc to inaczej, ateisci czy agnostycy inaczej, jeszcze inaczej hedonisci. a wydaje sie ze odpowiedz jest prosta – milosc.
W TVP e dniu w ktorym Ashley byla newsem, pokazano polska rodzine z podobnym dzieckiem. Opiekuja sie nia mimo ze jest ciezko, z milosci. Ale zdazaja sie przypadki (glosne w mediach) ze rodzice morduja zdrowe dzieci wiec znow poglad uwarunkowany od swiatopogladu. Nikogo nie zmusimy do milosci i odpowiedzialnosci.
I jeszcze jedno, w tej sprawie wypowiadal sie tez lekarz, ktory zasugerowal amputacje konczyn, wowczas dziecko takze nie urosnie i jeszcze latwiej bedzie je pielegmnowac, ale to takie widoczne okaleczenie, trudniej je przyjac, prawda?
Sprawa Ashley budzi we mnie mocno mieszane uczucia. Jako inwalida od urodzenia, niejako na własnej skórze (a także rozlicznych znajomych i przyjaciół z różnej maści szpitali i sanatoriów) miałem okazję widzieć, co znaczy wychowywać dziecko niepełnosprawne. Pół biedy, jeśli chodzi o niepełnosprawność ruchową (jak moja), wtedy wiadomo, że taka osoba będzie mogła sensownie wyrazić swoje zdanie. Jeśli natomiast stan zdrowia delikwenta przypomina ten u Ashley, wtedy na rodziców spada obowiązek decydowania o dosłownie całym życiu dziecka. Czy powinni w taki sposób „leczyć” córkę? Moim, bardzo prywatnym, zdaniem, jednak nie. Rozumiem powody dla których podjęli taką decyzję, z częścią argumentów nawet się zgadzam, ale nie o poszczególne argumenty tutaj chodzi. Takie traktowanie sprawy (moje dziecko, wyłącznie moja sprawa), jest myśleniem bardzo niebezpiecznym. Prowadzi do uprzedmiotowienia człowieka, w jakimś sensie odbiera mu człowieczeństwo. Jeśli można decydować o zatrzymaniu naturalnego rozwoju płciowego (bo przecież i tak nic z tego nie będzie, a łatwiej ją nosić), nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zrobić krok następny i (demonizując sprawę) „rozmontować” Ashley na części, bo przecież i tak nic z tego nie będzie. Świadomie przerysowuję problem i zdaję sobie sprawę, że rodzice Ashley kierowali się raczej szlachetnymi pobudkami, ale jeśli społeczeństwo „przełknie” taką procedurę medyczną, może „przełknąć” i bardziej radykalne rozwiązania.
P.S. do @KATARZYNY MAKOWSKIEJ – bardzo trafne porównanie!!! Wiele osób bardzo mi współczuje, a ja żyję pełnią życia i jestem autentycznie szczęśliwy. Pozdrawiam
Do Katarzyny
Nadzieja umiera ostatnia jak mówi przysłowie. Moja babcia mawiała że to kłamstwo, ostatni umiera człowiek.
Miałem zajęcia z peofesorem, który 40 lat zajmował się opieką paliatywną. Opowiadał nam, że to doświadczenie nauczyło go że czasem nie ma nadziej, oduczyło wiary w cudowne leki. Ale nauczyło go też że dla takich ludzi jakimi się opiekował, trzeba robić wszystko by żyli godnie.
Dlatego wydaje mi się, że rozumiem decyzję rodziców. Może dzięki temu będzie im łatwiej sprawić by Ashley żyła godnie.
Mam antomiast uwage do zdania Autora „…wydaje mi się, że i tak rodzice nie powinni ingerować w potencjał życia Ashley. ” Może tak, może nie. Zależy co nazwać ingerencją. Leczenie też nią w końcu jest. Bo skoro nie należy ingerować to jak nazwać podtrzymywanie kogoś sztucznie przy życiu przz kilka lat? Jak rozumiem tutaj w odniesieniu do decyzji o zabiegu. No nie wiem. Myślę, ze takie decyzje są najrudniejszymi jakie rodzic musi podjąć i należy dziekować Bogu, że nam ich oszczędzono.
A że trudno się z tym pogodzić… Cóż, trudno się też pogodzić z tym że takie małe dzieci chorują lub rodzą się martwe. Trudno pogodzić się z wojnami czy smiercią w wypadkach samochodowych. Natomiast czy takie oburzenie musi świadczyc o fundamentalixmie religijnym. Moim zdaniem absolutnie nie. Mam przyjaciela, jest niewierzący. Jednocześnie pracuje jako lekarz ortopeda w ośrodku dla dzieci z niedorozwojem ruchowym. To wspaniały człowiek, ciepły, serdeczny. jego oburzenie (rozmawialiśmy o tej sprawie) nie ma nic wspólnego z fundamentalizmem. Po prostu nie zgadza się z tą decyzją. Ja się zgadzam.
mniej wiecej 90 procent czytelnikow na stronie BBC, w tym rodzice dzieci z podobnymi problemami, poparlo rodzicow Ashley; w Polsce proporcja jest odwrotna. O czym o to swiadczy? Na pierwszy rzut oka: do ludzi Zachodu przemawia przede wszystkim argument minimalizacji cierpienia; do Polakow – pryncypia.
Pana felietony są rzadkie jak gówno noworodka. Nic z nich nie wynika, wszystko rozmyte o odmętach lewackiej hipokryzji.
Moralnie tez trudno mi sie zgodzic z decyzja rodzicow Ashley, jednak moze warto popatrzec na sprawe z praktycznego punktu widzenia.
Tak, jak napisal jej ojciec, tym, co jej doskwiera najbardziej jest bol i NUDA. Nuda lezenia w swoim pokoju i wpatrywania sie w sufit lub telewizje. I moze warto zrozumiec, ze tak „nieistotna” rzecz jak jej waga, moze w praktyce oznaczac, ze bedzie spedzala wiecej czasu w swoim pokoju zamiast z rodzina, bo po prostu rodzicom czy babci nie wystarczy sil by ja w ciagu dnia wielokotnie przekladac z lozeczka do wozka (jak pisal jej ojciec, Ashley nie moze siedziec samodzielnie a w swoim wozku nie wtrzyma dluzej niz godzine na raz). Czy tez, ze nie pojedzie z rodzina na spacer, bo zabraknie komus sil by ja wsadzic do samochodu.
Czasem trudno przychodzi zaakceptowanie argumentow praktycznych jesli emocjonalnie jestesmy nieprzekonani.
Robert Dynior
Twoje komentarze sa twarde, jak miejsce gdzie sie rodza. Wynika z nich wszystko, co wynikac moze z twojej szczerosci.
Panie Redaktorze!
Niech Pan (i siebie) broni przed bluzgami. Przecież to, co wypisuje Robert Dynior to jest trolling. Ludzie, zlekceważcie go, nie odpowiadajcie mu. A co robi Pana moderator? Kawę pije?
Tajna broń FASZYSTÓW polskich
Polscy FASZYŚCI wykorzystali… znanego oswieconego ANTYFASZYSTE feministe… z zaprzyjaznionego kontynentu afrykanskiego…
do wyeliminowania polskich feministycznych kobietonów… wykorzystujac bron biologiczna XXI wieku
W zwiazku z powyzszym domagam sie natychmiastowego zakazania dzialanosci wszelkim partiom…
ktorych czlonkowie… zamawiaja piwo poprzez podniesienie reki..
podniesienie, przypominajace gest pozdrawiania tlumow… przez cezarow rzymskich…
to niebywaly skandal!!!!.. jak mozna se uzurpowac gesty przynalezne tylko boskim cezarom…
zamawiajacym tylko boskie nektary… tloczone na samym olimpie… a nie napoj dla pospolstwa…
Pan Bog w swojej laskawosci poddaje nas najroznorodniejszym probom. Sa to testy charakteru, ktore beda materialem dowodowym na Sadzie Ostatecznym. Prawidlowe odpowiedzi nie gwarantuja zycia wiecznego. Natomiast nieprawidlowe gwarantuja potepienie wieczne. Czy zatem wybrac moralnosc antycznych Spartan, Skale Tarpejska i Nietzsche-janski neo-darwinizm czy tez sklonic sie w kierunku moralnosci „rasy niewolnikow”? Ewangelia poucza nas, ze:
„Z serca pochodza: zle mysli, morderstwa, cudzolostwo, niemoralnosc seksualna, zlodziejstwo, krzywoprzysiestwo, obmowa.” (Mat.15:19). Wynika z tego, ze powinnismy sie kierowac mniej sercem a bardziej rozsadkiem.
To jest test, ponieważ wyglada na to, ze mam zablokowany dostep do dyskusji, dla mnie jest to ważne, ponieważ jesli rzeczywiscie tekst ten przejdzie, po zmianie nicka i wykreślenie pozostałych danych, zdejmę link do polityki ze swojej strony, żenujące
R.Hoodka
Tekst przeszedł….Nigdy nie pomyslałabym, ze CENZURA dotyczy POLITYKI. I gdzie tu wolność słowa…Dla mnie szok…
Panie Adamie poruszyl pan temat rzeke!
Mysle,ze w tej kwestii nigdy nie bedzie jednosci.Tak samo jak w przypadku przeszczepow.Kiedys nie wyobrazalismy sobie takich operacji. Sa ich zwolennicy,ale przeciwnicy rowniez.A operacje wykonuje sie juz na calym swiecie .Mysle,ze rodzice pomimo wszystko.W tak ciezkim przypadku,maja prawo sami zdecydowac co dalej!
Jak morski slusznie zauwazyl, Polacy maja pryncypia na uwadze.
Przyjechalam do Holandii na krotko przed dyskusjami o eutanazji.Sledzilam je z wielkim zainteresowaniem.Ludzie tu kierowali sie w swoich wyborach wlasnie minimalizacja cierpienia.Dodam rowniez,ze z ankiet przeprowadzanych wsrod starszych.Prawie 80% bylo za jej legalizacja .
Polacy czesto demonizuja problem eutanazji.Kieruja sie emocjami i religijnymi przekonaniami.Ale na pewno trzeba nauczyc sie o takich trudnych problemach dyskutowac.
Ciekawym jest, ze z techniczno-prawnego punktu widzenia, ktokolwiek spowoduje swym dzialaniem lub zaniechaniem trwale uszkodzenia ciala u drugiej osoby, ten z reguly podlega odpowiedzialnosci karnej. Gdybym na przyklad podawal dziecku substacje wplywajace niekorzystnie lub hamujace jego rozwoj, a wiec per saldo spowodowal uszczerbek na jego ciele, wtedy mialbym conajmniej prokuratora na glowie.
Nie pisze tego, zeby potepiac kogokolwiek, z rodzicami na czele. Moja krytyke kieruje przede wszystkim w kierunku lekarzy, ktorzy byc moze zgodzili sie zbyt pochopnie na zastosowanie terapii hormonalnej bez rozeznania sie w skutkach etycznych i prawnych, a kto wie, czy rowniez nie medycznych krokow podjetych wobec dziecka.
Nie wiem, jak to postepowanie lekarzy ma sie wobec zasady „przede wszystkim nie szkodzic”, bo w tym wypadku pacjentem nie sa rodzice tylko uposledzone dziecko, ktore bez ich interwencji jednak biologicznie rozwijaloby sie normalnie (zreszta to ostatnie jest moim zdaniem bez znaczenia). Czy zabiegi wobec Ashley sa zatem szkodzeniem pacjentowi ?
Pozdrawiam,
Jacobsky
„jeszcze jedno, w tej sprawie wypowiadal sie tez lekarz, ktory zasugerowal amputacje konczyn, wowczas dziecko takze nie urosnie i jeszcze latwiej bedzie je pielegmnowac, ale to takie widoczne okaleczenie, trudniej je przyjac, prawda?”
Ten lekarz, za przeproszeniem, opowiada dyrdymaly. Po amputacji nog dziecko byloby k r o t s z e, a nie mniejsze, masa ciala roslaby normalnie, ze juz nie wspomne o fizjologii dojrzewania seksualnego.
Kaska
Kzin, nie mowie o cudownych lekach.
Niemniej medycyna zna niesamowite przypadki samouleczenia, ktorych nie umie wyjasnic.
To inna sprawa niz opieka paliatywna, ale dobrze,ze ten temat poruszyles.
Opieka paliatywna polega na pomocy w cierpieniu. To farmakologia, sposob zajmowania sie czlowiekiem tak, aby nie utracil godnosci, wreszcie – starania o maksymalny komfort zycia dla niego, zabiezpieczanie przed bolem i depresja. Dbalosc o c a l e g o czlowieka, nie tylko jego cialo.
Cialo to aspekt fizjologiczny, rozum – aspekt intelektualny czlowieka, ale jest jeszcze jeden – duchowy i wcale nie trzeba byc czlowiekiem wierzacym, aby go przezywac. Opieka paliatywna obejmuje wszystko, ale i medycyna w ogole coraz wyrazniej kieruje sie w strone takiego ujmowania pacjenta.
Kaska
morski pisze:
„mniej wiecej 90 procent czytelnikow na stronie BBC, w tym rodzice dzieci z podobnymi problemami, poparlo rodzicow Ashley; w Polsce proporcja jest odwrotna. O czym o to swiadczy? Na pierwszy rzut oka: do ludzi Zachodu przemawia przede wszystkim argument minimalizacji cierpienia; do Polakow – pryncypia. ”
Minimalizacja cierpienia czy również elementy praktyczne, finansowe i inne? Ja mam wątpliwości w tej sprawie ( chociaż oczywiście nie potępiam, oceniam ,tylko WĄTPIĘ ) nie ze względu na pryncypia, religię itp, ale po prostu wydaje mi się to nieetyczne.
Tak jak miałam mieszane uczucia, kiedy przeczytałam np. o rodzicach głuchoniemych, którzy korzystając z osiągnięć medycyny „programowali ” sobie dzieci o takim samym schorzeniu, opisywany też chyba był podobny przypadek karlicy.
Zawsze wydawało mi się, w pierwszym odruchu, że rodzice chcą dla swoich dzieci jak najlepiej? powinni chronić ; nawet zwierzęta tak postępują.
No właśnie, co jest najlepsze?
Bosh, Już myślałem że Pyzol na zawsze wyniósł się do Kuczyna i bedziemy mieli trochę spokoju, a tu niczym Terminator znowu powrócił i jak zwykle beznadziejnie truje na dowolny temat. Dlaczego ciągle na wszystkich blogach dominują ludzie którzy nie mając żadnego pojecia o temacie dyskusji musza zabierać głos ?.Jest taki niepożyteczny idiota profesor filozofii i etyk Bogusław Wolniewicz, który truje na każdy temat we wszystkich programach i gazetach i to chyba od niego się zaczęło, ale dlaczego musimy cierpieć ?
Jean Paul,
no widzisz, zbyt malo zarliwie sie modliles i – nie wyszlo. Do tego, czasami na nawet najzarliwsze prosby Szef odpowiada.
Life sucks, musisz sie przywyczaic.
;);;)
Kaska
No i mi ucielo. Powinno bylo byc:
„Do tego, czasami na nawet najzarliwsze prosby Szef odpowiada: NIE!”
Kaska
Mam pytanie, po co osoby jak blizna czy robert dynior zanieczyszczają tego bloga. Przy okazji zapraszam na swój blog, gdyby ktoś chciał na bardzo różne tematy podyskutować. Pozdrowienia.
Nikt nie powinien się „autorytatywnie” wypowiadać na ten temat, a już na pewno nie powinien oceniać tego, co zrobili rodzice dziewczynki. Nie ma takiej empatii, która by pozwoliła zrozumieć to wszystko, co odczuwali (i nadal odczuwają) ci biedni ludzie.
PS. Zgadzam się z Grzesiem: Blizna i Robert Dynior jesteście żenujący. Znajdźcie sobie, proszę, inny blog – na waszym poziomie.
Potępiający rodziców Ashley lekarze, czy też nawet inne osoby, pracujące na codzień z chorymi o podobnych przypadkach jak ona, po skończonej pracy wracają do swoich domów żeby odpoczywać w gronie, najczęściej zdrowych rodzin, więc o ile łatwiej im osądzać.
Rodzice Ashley kochają swoją córkę, co nie przeszkadza im być praktycznymi i uszanujmy to, a skoro ten przypadek miał miejsce w tak wysoce cywilizowanym kraju jak USA, to tym bardziej należy podchodzić do niego z pełnym zrozumieniem…
Robin Hoodko vel Doniu, dlaczego ,,Polityka” miałaby ciebie cenzurowac, jak nie cenzurują kretynów w rodzaju blizny. A twe wypowiedzi były zawsze ciekawe, kulturalne i rozwijające. Mogłabyś napisać jakieś szczególy o co chodzi.
Bobola pisze:
2007-01-11 o godz. 19:06
Pan Bog w swojej laskawosci poddaje nas najroznorodniejszym probom.
……………………………………………………………………………………………….
Tiaaaa…
Jak czytam teksty twoje czy Blizny dokladnie czuje sie takim probom poddawana….
;););)
Kaska
Grzesiu, cenzura dotyczy namiarów tzn. nicka, www strony którą podajesz, tak przynajmniej mniemam, że system weryfikuje własnie te dane, nie wiem dlaczego ale być moze dotyczy to strony www którą oczywiscie pozwolę sobie tu zareklamować ponad i wbrew http://www.latarnicy.blog.onet.pl Natomiast adres, który podaję przy nicku Donia jest fikcyjny, jakby wiec ktoś chciał pisać niech nie próbuje, bo pójdzie w wirtualne nico:) Pozdrawiam serdecznie i znikam stąd, pa wszystkim.
R. Hoodka
Szanowna RobinHoodko (czy też Doniu jak wolisz:)
Tak sobie myślę, że cenzurowanie jakichkolwiek wypowiedzi przez szanujący się i poczytny tygodnik, taki jak „Polityka” raczej nie wchodzi w grę, ale z drugiej strony na tym świecie nic już mnie nie zdziwi.
Bardziej jednak skłaniałnym się do stwierdzenia, że ewentualne utrudnienia w publikowaniu Twoich wypowiedzi mogą wynikać z osobistych zapatrywań i poglądów pana redaktora Szostkiewicza. Światopogląd chrześcijański, czy wręcz katolicki, może stać w sprzeczności z faktem, iż pan redaktor skłania się raczej ku buddyzmowi i szeroko pojętej filozofii wschodu. Samego mnie to dziwi od jakiegoś czasu, bo w przeszłości raczej miałem przekonanie, że pan Szostkiewicz jest katolickim intelektualistą. Ale widać, że się pomyliłem…
Niemniej muszę też powiedzieć, że pisząc ten post, wybrałem zupełnie fikcyjny nick i podałem tak samo fikcyjny adres e-mail i post przeszedł. O czym to może świadczyć :-(((