Czyściec dla generałów
Oglądając sceny walk ulicznych w Chile po śmierci gen. Pinocheta, przypomniałem sobie, jak moi przyjaciele Chilijczycy,muzycy, plastycy i aktorzy, polityczni uciekinierzy spod dyktatury, naturalnie socjaliści – kto inny mógł trafić pod opiekę Polski Ludowej w latach 70? – opowiadali mi o tym, co przeżyli podczas tamtej ,,nocy generałów”. Razem z innymi polskimi studentami słuchałem tych opowieści ze ściśniętym gardłem. Solidaryzowałem się z emigrantami całkowicie. Potem opowiadaliśmy im, jak jest u nas: o rodzącej się demokratycznej opozycji, o cenzurze, fałszowaniu historii, kłopotach życia codziennego. Nie bardzo wiedzieli, co z tym zrobić, bo z jednej strony nam wierzyli, jak to ideowi młodzi młodym, a z drugiej poczuwali się do lojalności wobec reżimu, który wziął ich na utrzymanie. Z tym dylematem dotrwali do czasu Solidarności.
Część jeszcze przed 13 grudnia ,,zdradziła” Polskę Ludową i wspomagała Solidarność. Jeden z tych Chilijczyków odwiedził mnie kiedyś w kwaterze Solidarności w Przemyślu, zakasał rękawy i pomagał nam w drukowaniu niecenzurowanego biuldetynu na związkowym powielaczu. Po 13 grudnia kontakty się urwały – i my, i oni baliśmy się, żeby się niechcący nie wystawić nawzajem na niebezpieczeństwo ze strony SB – ale w końcu cała ta grupa opuściła Polskę – emigrowała gdzieś dalej, zwykle do Francji. Krajów demokracji ludowej jednak mieli już dość. Potem wracali do Chile. Jeden, ten od powielacza, zrobił wielką karierę w przemyśle filmowym. Teraz pewno cieszą się ze śmierci generała.
Przypominam sobie też polskie dyskusje o Pinochecie i rodzaj osobliwej miłości, jaką pałała doń grupa inteligentnych publicystów konserwatywnych. Jeden z nich chciał osobiście wręczyć Pinochetowi ryngraf z Matką Bożą Częstochowską jako dar wdzięczności za uratowanie Chile przed losem satelity Sowietów i Kuby w Ameryce Łacińskiej.Jak to? pomyślałem. Takie wotum oznaczałoby pośrednio rogrzeszenie generała Jaruzelskiego. Cel polityczny – co z tego, że całkiem inny w Chile i Polsce 1981 roku – uświęcałby środki. Nie można pochwalać czy choćby milcząco akceptować tortur i zabijania bez sprawiedliwego sądu ludzi uznanych za wrogów państwa. Pod tym względem konto gen. Pinocheta jest dużo bardziej obciążone niż gen. Jaruzelskiego, ale problem moralnej winy i politycznej odpowiedzialności pozostaje. Z drugiej strony interwencja Pinocheta miała podstawy, jakich nie miał stan wojenny w Polsce: Chile naprawdę groziła anarchia i wojna domowa, Polsce – nie. Jakąś część tej winy obaj zmazali, nie blokując – choć wciąż mogli – nadejścia demokracji. Ale bilans końcowy przez krew przelaną w Chile i Polsce po tych puczach wojskowych nigdy nie będzie pozytywny. Gdybym był Chilijczykiem, nie skakałbym z radości po śmierci Pinocheta, ale też bym mu nie dziękował. Miejsce takich jak on jest w czyśćcu pamięci zbiorowej. Tak długo, aż większość spojrzy na nich inaczej niż pokolenie ofiar – jeśli spojrzy.
Komentarze
Panie Adamie!
To nie był „jeden z nich”, tylko dwóch: Tomasz Wołek i Marek Jurek.
A tak dokładnie w ogóle się z Panem nie zgadzam. Ja wiem, że demokracja Allende nie należała do najbardziej przyszłościowych, groził krach całemu państwu. Ale terror wydany całej opozycji po puczu, szczególnie lewicowej, był straszny. Słyszał pan o Operacji Kondor? Zabójstwa, znikanie ludzi, obozy koncentracyjne, z tej traumy Chile do dzisiaj nie może wyjść.
Nasze obozy internowania – to były w porównaniu z Chile – samatoria. Jaruzelski ze swej strony chciał, aby nie było żadnych ofiar. „Wujek” jest nieszczęśliwym zbiegiem beznadzienego dowódcy oddziału ZOMO z histerycznym podgrzewaniem atmosfery przez ludzi z „Solidarności”. Polsce groziła o wiele większa rzecz – wojna domowa, powtórka z Budapesztu 1956. Jak pan myśli, dlaczego Amerykanie – znając przecież termin wprowadzenia stanu wojennego – nie przekazali tej daty „Solidarności”?
I przypominam Panu, że Jan Paweł II w 1987 roku na tym nieszczęsnym stadionie w Santiago de Chile potępił Pinocheta i jego zbrodnie, a chilijski Kościół katolicki nigdy nie poparł reżymu Pinocheta.
Przykro mi bardzo, ale 12 grudnia mieszkałem w Warszawie i grośbę anarchii i wojny domowej odczuwałem znacznie bardziej niż kiepskie ogrzewanie z 20 stopnia zasilania. Może w Krakowie było inaczej, może tam naród był zjednoczony niczym w 56 roku na placu Defilad, ale w Warszawie napewno skończyło by się conajmniej tak jak w Budapeszcie. Stan wojenny zmienił całkowicie moje życie na gorsze, niewiem jakim cudem uniknąłem internowania, bo wiem ze byłem na liście, moje plany zyciowe i kariera zawodowa całkowicie się załamały, ale kiedy dziś patrze na sukcesy takich ludzi jak Marcin Wolski czy Krzysztof Czabański, żałuję że Jaruzelski był tak liberalny i że nie zgłosiłem sie na ochotnika do ZOMO. Generał naprawdę wybrał mniejsze zło, ale szkoda że zamiast górników z Wujka nie zrobił porządku z zupełnie kim innym.
Panie Adamie !
Nie zgadzam sie z porównywaniem sytuacji Chile i Polski . Te państwa były w kompletnie innej konfiguracji z Sąsiadami . Wtedy nie prognozowałem wejścia Ruskich i innych z Układu, ale samoniszczące strajkowanie ,demonstrowanie -członków Solidarności , PZPR i bezpartyjnych prowadziły jednak do Anarchi w państwie . Rozmowy polaków nie dające chleba ,w których też tak żywo uczestniczyłem , trzeba było przerwać , musiał ktoś powiedzieć Basta .
Generałowi Jaruzelskiemu zadałem dzisiaj ( udostepnił stronę i adres ) pocztą elektroniczną dwa pytania:
1. Dlaczego po dwóch tygodniach po 13 grudnia odstapił od zamiaru rozwiązania organizacji pod nazwa PZPR :
2. Jak wyjąśni istnienie fatalnego projektu gospodarczego od 1982 roku , zwanego niewiadomo dlaczego reformami . Miał pełnię władzy i mógł po prostu kazać zorganizować inne tryby w polskiej Ekonomi .
Ciekawy jestem , czy Generał zgodnie z zapowiedzią po jakims czasie odpisze . Prawde mowiąc interesuje mnie szczera i prawdziwa odpowiedż na pytnie nr.1 , o ekonomi nie będzie tak zajmująca ,a może się mylę ?!
Polsce naprawdę groziła sowiecka, do tego enerdowska i czechosłowacka interwencja, naprawdę krew mogła się polać, zabitych mogły być setki lub tysiące, ergo Jaruzelski zrobił to co zrobić musiał. Właśnie po to, by uchronić Polskę od losu Chile – tu jest jedyne podobieństwo. Naprawdę dziwię się że akurat Pan tego nie widzi i nie rozumie.
Waldemarze!
Bardzo ciekawy wpis. Mnie np. bardzo interesuje odpowiedź na drugie pytanie (na pierwsze również), Generał miał niepowtarzalną szansę na uzdrowienie gospodarki poprzez wprowadzenie czegoś w rodzaju ustawy o wolności gospodarowania (może trochę o mniejszym zasięgu niż Rakowskiego i Wilczka).
Szanowny Panie Redaktorze,
ćwierć wieku od tamtych wydarzeń,
to, sądzę, wystarczająco długi czas,
by myśleć o tamtych czasach bez zaślepionych emocji.
Wierzę, że inaczej patrzą na ten okres wdowy i sieroty
po górnikach Wujka. Mogę im tylko współczuć.
9 zabitych, to o 9 za dużo.
Pisze Pan: „bilans końcowy przez krew przelaną w Chile i Polsce po tych puczach wojskowych nigdy nie będzie pozytywny”
i dalej: „Miejsce takich jak on (Pinochet) jest w czyśćcu pamięci zbiorowej. Tak długo, aż większość spojrzy na nich inaczej niż pokolenie ofiar”
A jak Pan ocenia wojskowy pucz z historii kraju
w Europie Środkowej, w czasie którego zginęło
w bratobójczych walkach 379 osób, a ok. 1000 zostało rannych?
Pod hasłem „uzdrowienia” sytuacji w kraju
rozpędzono parlament, przeciwnikom politycznym
wytoczono sfingowane procesy i, nie czekając na uprawomocnienie
skazujących wyroków, osadzono w ciężkiej wojskowej twierdzy.
Część wypędzono z kraju, rozsyłając za nimi listy gończe
i rozwieszając je we wszystkich urzędach państwowych.
Oczywiście zamach nie przyniósł żadnej poprawy,
dyktatura skończyła się po 13 latach inwazją
wojsk sąsiadów.
Pucz, o ktorym piszę, miał miejsce raptem 80 lat temu.
Jego przywódca jest dziś wielbiony. Ma ulicę lub plac
w każdym mieście, a jego pomniki stoją
w centralnych punktach stolicy kraju.
Piszę tu oczywiście o zamachu majowym,
ostatnio przez historyków przechrzczonym na przewrót majowy.
Do Waldemara,
Nigdy nie byłem w PZPR więc nie interesuje mnie dlaczego Jaruzelski nie rozwiązał tego towarzystwa. Chciałbym jednak przypomniec ze o ile pamietam 50 procent PZPRu zapisało się do Solidarności, istniały w partii liczne „poziomki”, były dwie silne frakcje: liberałow ( Kubiaka i Reykowskiego) oraz zamordystów ( Grabski, Zabinski, Siwak,Olszewski) tak więc internowanie ekipy Gierka było prawie rozwiazaniem PZPR.
Natomiast byc moze jestem naiwny, ale chętnie bym usłyszał jakie to rozwiązanie ekonomiczne należało wprowadzić. Czy miał to być „gulaszowy socjalizm” w stylu wegierskim, a może pełna prywatyzacja lącznie z PKP i Hutą Katowice ?. A może rady robotnicze na wszystkich szczeblach ?. Totalna wymiana pieniędzy ? Wprowadzenie „popiwku” ? Przyłaczenie do EWG albo do USA jako kolejny stan ?. Komunizm wojenny czy NEP ?. Rozmawiałem chyba 15 grudnia z Zdzisławem Sadowskim, niewątpliwie jednym z najwybitniejszych polskich ekonomistów i twierdził on że gospodarka jest w stanie takiego załamania że mozliwe są narazie tylko „kuracje podtrzymujace”, a perspektywicznie będzie to własnie polska wersja NEP -u i myśle ze innej możliwości naprawdę nie było. Ale moze Waldemarze miałeś jakiś genialny pomysł to czemu nie zaproponowałeś nam wyjścia z tej otchłani ?
Torlin,
ciekawe, ze niektorzy jakby nie widzieli tego, ze JPII oraz kosciol chilijski potepili duktature w Chile. Oto co znalazlem na prawica.net:
Czym więc zawinił Pinochet? Jakie są jego grzechy? Dlaczego podstępnie chce go się sądzić za zbrodnie przeciw ludzkości? Odpowiedź jest prosta- był jednym z ogniw w łańcuchu Reagan-Jan Paweł II w wojnie przeciw uwielbianemu przez lewaków komunizmowi.
Autor woli z pewnoscia pamietac, ze:
Podczas wizyty Ojca Świętego ( Jan Paweł II odwiedził Chile w 1987 roku- przyp. aut.) generał przypomniał ,że wojsko ocaliło kraj od „nienawiści, kłamstwa i kultury śmierci” jakie niesie ze sobą komunizm. Papież, który powtarzał, że Kościół nie może pozostać obojętny wobec wrogiej religii ideologii marksistowskiej, uśmiechnął się i stanął z wojskowym prezydentem Chile na balkonie pałacu La Moneda.
Autor wzmiankowanego tekstu (Lukasz Adamski, teolog…) publikuje hymn pochwalny na czesc Pinocheta, ktory konczy cytatem ze zmarlego poprzedzonym taka oto prawda objawiona:
Historia pokazał ,że tylko rządy silnej ręki mogą wprowadzić kraj na drogę dobrobytu i pomyślności. Jak mówił generał
Demokracja formalna jest zaprzeczeniem naturalnej formuły państwa i stanowi sztuczny twór myśli ludzkiej. Stanem naturalnym jest poszanowanie autorytetu, który nie stanowi przeciwieństwa wolności, lecz tylko anarchii. My, katolicy, wiemy, że istnienie autorytetu jest czymś normalnym gdyż wywodzi się od Boga.
Wartom przeczytac. Wojtek z Przytoka polecal mi sztuke „Norymberga” jako okienko wgladowe do umyslow prawicy. Ja znalazlem jeszcze lepsza witryne u Adamskiego.
Wydaje mi sie, ze stan wojenny w Polsce, w przeciwienstwie do przewrotu w Chile, nie mial w sobie wliczonego unicestwienia fizycznego opozycji. Tragiczna smierc w kopalni „Wujek” to byl raczej nieszczesny przypadek, a nie zamierzona akcja milicji i wojska, przypadek nie potwierdzajacy reguly. Rezim Pinocheta, jakkolwiek zbawczy dla gospodarki chilijskiej, mial budowany modul planowego niszczenia fizycznego przeciwnikow. Dziedzictwo stanu wojennego jest dokladnie odwrotne: neutralizacja opozycji nie miala na celu jej fizycznej eliminacji, natomiast gospodarczo byla to plajta systemowa na calego.
Obydwaj generalowie i tak zmiekli na starosc i wiedzieli, jak pozostawic po sobie w miare korzystne wrazenie, zepchnac dyskusje na temat ich roli w historii na wody szerokiego kontekstu, co tez jest pewnego rodzaju darem dla osobistosci publicznej.
Bez watpienia Jaruzelski i Pinochet to dwie postacie nietuzinkowe.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Panie Redaktorze, naprawdę nie ma Pan cienia wątpliwości, że Polsce nie groziła „anarchia i wojna domowa”? Zazdroszczę przekonania. Mnie jednak nurtują pytania, skąd w ludziach bardzo wielu było tyle niepokoju i strachu i czy napewno był on tylko irracjonalny, bądż czy wynikał tylko z nachalnej propagandy ówczesnej władzy? Pracowałam wtedy z ludzmi, którzy podróżowali służbowo w kierunku granic wschodnich i południowych kraju i byli bardzo niespokojmi o swoje rodziny. I wielu z nich dalej sądzi, że wprowadzenie stanu wojennego było wyborem mniejszego zła. A polityczna odpowiedzialność władzy za skutki stanu wojennego, to już zupełnie inna sprawa. Torlinie pozostanę maniakalnym wyborcą, nieuznającym pożałowania godnej filozofii „zmarnowanego głosu”.
Witam!
Są róznice zasadnicze i to na korzyśc Jaruzelskiego. Są tez podobieństwa, ale podejrzewam niekoniecznie (tylko) tam gdzie Pan je widzi.
Chile groziła anarchia, z tego co pamietam głównie z powodu strajku transportowców prywatnych. Był to strajk polityczny i grało się na dezorganizację gospodarki. Na pewno sam Pinochet nie łaził po zebraniach, ale jest (dla mnie) oczywiste, że te same siły polityczne, które starały się zdezorganizowac gospodarkę przez strajk – przeprowadziły zamach stanu by tej dezorganizaji zapobiec.
Otóz według mnie ekipa Jaruzelskiego postapiła identyczne. (Test to pewna PORAŻAJACA wiedza, której jestem w posiadaniu i którą się z tej okazji się podzielę). Otóż na początku 1982 roku rozmawiałem z takim gościem z Węgier, który co prawda nie był żadnym działaczem wysokiego szczebla, ale co nieco wiedział o tym co się dzieje w gospodarce (taki naukowiec). Otóż twierdził on, że od wczesnej jesieni 1981 Węgrzy na wniosek strony polskiej wstrzymali się dostawami (planowymi) wszystkiego i mieli nadrobić począwszy od drugiej połowy grudnia. Taka bratnia pomoc partyjna. Wynikałoby z tego, że te braki rynkowe i w zaopatrzeniu bynajmniej nie były czyms naturalnym, nie wynikały (tylko) ze strajków, tylko było to część jakiegoś planu. Dokładnie tak jak Pinochet w Chile – dezorganizacja w celu uzsadnienia jej zwalczania.
I teraz jestem w kłopocie. Tak jak przeczytałem to, co do tego miejsca napisałem zacząłem miec wątpliwość. Co do wstrzymania dostaw i połowy grudnia to pamietam. Pamietam też, że na ten pomysł nie sami Wegrzy wpadli.
Ale czy wyraznie było powiedziane podczas rozmowy, że była to inicjatywa POLSKA, na to już bym teraz głowy nie dał. Do tej pory było dla mnie jakoś oczywiste i logiczne. A wcale nie musiało. Inni tez mogli w połowie grudnia mieć jakieś plany.
Pozdrawiam
Panie Adamie,
Zawsze co Pan pisze czytam z wielka ciekawoscia i absolutnie sie z Panem zgadzalem we wszystkich poruszanych przez Pana sprawach.
Podziwiam gleboki humanizm Panskich pogladow.
Wlasnie dlatego postanowilem do Pana napisac.
NIE MOZNA porownywac Jaruzelskiego i Pinocheta.
Bestialstwo dyktatury w Chile bylo nieporownywalne ze stanem wojennym.
Znam Chilijke ktora przezyla tortury. I, w moim pojeciu, porownywanie tego co dzialo sie w Polsce z wyczynami junty Pinocheta jest uwlaszczaniem pamieci ofiar Chilijczykow.
W Polsce bylo zagrozenie „wejda, nie wejda” i stancjonujaca Armia Czerwona natomiast w Chile miala miejsce presja imperializmu amerykanskiego i szantaze Kissigera, ale to jednak nie to samo.
Scenariusz iracki w Chile jeszcze wtedy nie wchodzil w rachube.
Jaruzelski byl w stokroc trudniejszej sytuacji niz Pinochet.
Przy caly szacunku dla ofiar stanu wojennego, wydaje mi sie ze jednak byly to „wypadki przy pracy”. W Chile mialo miejsce systemowe mordowanie i torury-straszliwe tortury, chyba okropniejsze niz to co wyprawiali hitlerowcy.
Sle ukony i duzo serdecznosci,
Jerzy
Pański tekst P.Adamie w rocznicę SW jest tekstem nadal emocjonalnym, personalnie zaangażowanym i jednoznacznie ukierunkowanym. Tak ja go odczytuję, człowiek ktory stał wowczas „po 2-giej” stronie barykady niż Pan. Zarowno oceny gen. W.Jaruzelskiego jak i A.Pinocheta są (abstrahując od kontekstu geopolitycznego, geograficznego czy historyczno-społecznego – kazdy z tych aspektów jest inny w przypadku Chile i Polski: a tak nota bene doktryna Monroe – która obowiązywała jeszcze nieformalnie w latach 70-tych w Am.Łac. i doktryna Breżniewa czym się różniły w rudymentarnych wymiarach ?) grzęzną w antykomuniźmie czy antyamerykanizmie, zależy kto jakie ma konotacje polityczno-mentalne. Zgadzam sie z Torlinem, ktory obejmuje sprawę w miarę holistycznie i próbuje „obiektywizować.” I chyba ma rację dajac do przemyśłenia taki oto kontekst: ci co byli zaangażowani w owo przedsięwzięcie (z obu stron konfliktu) nie są w stanie przejśc ponad swymi afektami i emocjami, które spłowiałe po ćwierć wieku nadal zostają tarumatycznym wydarzeniem – przede wszystkim indywidualnym. Ale P.Adamie – dla tych którzy byli po przeciwnej stronie, z oportunizmu, z idealizmu, „jako najemnicy” (czy najemnicy – antykomuniści walczący w Afryce są godni szacunku ze wzgledu na swą proweniencje czy nie ? !) czy funkcyjni urzędnicy obozu władzy, też coś przeżywali, też się bali, też uważali „że ich jest słuszność” (a często moze i nie …..). Tak jak I.Kant – mówili sobie o obowiązku i podporządkowaniu się. I jeśli obie strony stojące ponad krawędziami rowu ktory wykopał SW nie zobaczą lub nie zechcą zobaczyć w swych adwersarzach CZŁOWIEKA (indywidualnego, normalnego – nie wroga i „rzecz” do unicestwienia) dalej będziemy się obrzucać inwektywami i „nic nie rozumieć”.
A na koniec – rozliczenia czlowiek dokonuje w swoim sumieniu, ja – agnostyk tylko to mi pozostaje i uważam iż to tylko ja jestem w stanie w pelni świadomie i uczciwie tego dokonać, bo każdy „Inny” obarczony jest dozą subiektywizmuy i własnych doświadczeń. Zwłaszcza w tej sprawie.
Pozdro.
PS. Drogi Jakobsky: cytat z „Drogi” św. JM.Escrivy de Blaguera y Albasa wyższonego przez JP II do tej godności w 2002 roku – czyli osobowy wzór dla katolika:
Wolność sumienia prowadzi do utraty wiary
Wolność słowa – do demagogii i duchowego pomieszania i pornografii
Wolność zgromadzeń – do anarchii
Do Jean Paul :
Szyderczo przedstawiłeś moje niewypowiedziane możliwe pomysly „na polską gospodarkę po 1981roku ,dlatego nie będe Tobie odpowiadał. Przypomnę tylko , że połowie lat 80-tych eksperymentalnie ,bodaj w Lubelskim wprowadzono zasady wolnorynkowej hodowli i sprzedaży świń domowych – wyobraś sobie sprawdziło się ,eksperyment powiódł się .To jest ilustracja jak władza była głęboko niechetna dać wolność ekonomiczą obywatelom .
A co do Towarzyszy z KC internowanych w 1981 roku ,to detalik dekoracyjny.
Z innej paczki
2006-12-12 o godz. 17:45
Pewnie do takich spotkan nie dojdzie, narazie.
Ale wyobrazmy sobie gdyby bylo mozliwe powstanie
„kol ludzi ktorzy nie spali tamtej nocy”
to opowiedziec „tamto” mozna by madrzej niz w kolach emyrytowanych oficerow czy „kombatanckich” stowarzyszeniach Solidarnosci.
Na pewno bylo by ciekawiej.
pozdrawiam
Jak moze Pan, ktory w Polsce przezyl zaledwie 10% tego co dzialo sie w Chile, pisac takie niedorzecznosci (to bardzo oglednie)? Jaki czysciec? Dla czlowieka, ktory systematycznie, przez terror, obozy koncentracyjne, stadiony, z ktorych ludzie zapadali sie pod ziemie, zabijal? Ze tylko pare tysiecy? Dlatego czysciec? Jakby zabil kilka milionow jak Hitler, czy Stalin, dopiero wtedy pieklo?
Zabijac nie wolno! Z zadnych powodow!
Panie Adamie,
Z przykrością muszę uznać niektóre sformułowania w Pańskim tekście za wyrażną obniżkę formy, jak na dziennikarza z drużyny Polityki.
Napisał Pan o Chilijczykach: „Teraz pewno cieszą się ze śmierci generała.”
Według mnie to dziwne i nielogiczne przypuszczenie. Wrogowie Pinocheta woleliby raczej osądzenia go i skazania na odpowiednio wysoką karę (być może karę śmierci), a nie naturalnego odejśćia z tego świata pod ochroną i w dostatku. Zaś jego zwolennicy napewno nie cieszą się z tej śmierci. A czy Pan ucieszyłby się ze śmierci generała Jaruzelskiego?
Napisał Pan też: „Z drugiej strony interwencja Pinocheta miała podstawy, jakich nie miał stan wojenny w Polsce: Chile naprawdę groziła anarchia i wojna domowa, Polsce – nie.”
Moim zdaniem nosi Pan w swoim sercu wyidealizowany obraz Solidarności z lat 1980/1981, ale – jak wiemy – miłość bywa ślepa.
Do Mariuszka: 12.12.06 h;21.38;
Bardzo ładny wpis, holistyczny i ukazujący relatywizację wszystkiego „co ludzkie”, zwłaszcza w sferze pamięci, mitologizacji bądź sakralizacji naszych doczesnych działań. Takich zwrotów i „schpasów” w historii jest bez liku, dlatego to co wspamniałem w swym wpisie wyżej (13.12.06, h;9.16.) – nalezy patrzeć w perspektywie indywidualnym, bo on w końcu się liczy, ale przez pryzmat „Innego”, też czlowieka i też mającego swoje doświadczenia, które są równie uprawnione jak moje. Trzeba sobie wyznaczyć, my jako zbiorowośc, jakieś minimum wspólnego porozumienia, jego próby i dopiero wtedy zaczynać dyskusję. Rocznicowe obchody, w stylu zadęć z minionego ustroju (np. sakralizacja rocznic Rewolucji ’17 czy urodzin W.I.Lenina) sa w swym podstawowym wymiarze identyczne jak dzisiejsze uduchowione i postkombatanckie, nie służące szerszej refleksji i naukom, imprezy: A winne dążyć do tego, aby na drugi raz unikać takich traum – dla społeczeństwa. Ale proces sakralizacji mitu postępuje nieuchronnie – jak zawzse w historii czlowieka. Widzimy to na przykładzie wlasnego, ostatnie 25 lat, życia. I to dla mnie najważniejsze doświadczenie z minionego ćwierćwiecza.
Pozdrawiam.
Wedlug mnie generał augusto Pinochet to jeden z ostatnich idealistów w najnowszej historii świata. Wszystko co robił to robil z przekonaniem, ze ratuje kraj przed komunistycznym reżimem a’la Kuba. Dotychczas udokumentowano około 3 tysiace ofiar jego zamachu stanu, a raczej można by powiedzieć wojny domowej między komunistami, a prawicą. Bogu dzięki, ze to zwolennicy genrała okazali się w niej zwycięzcami, ponieważ dzięki nim Chile weszlo na drogę reform gospodarczych dzięki inkorporowaniu przez nich wybitnych liberalnych ekonomistów amerykańskich, ktorzy opracowali dla Chile program gwarantujący tamtejszej gospodarce szybki wzrost i awans do pierwszej ligi najszybciej rozwijających się gospodarek świata.
3 tysiące ofiar wojny domowej to dużo, ale zarazem i mało biorąc pod uwagę ile ofiar pochłoneły wszelkie komunistyczne eksperymenty w wielu krajach świata. Byli wśród nich niewinni ludzie, ale w przeważającej mierze byli to agenci sowieccy i kubańscy Teraz potępiacie Pinocheta, a ciekawy jestem, czy gdyby historia potoczyłaby się inaczej to jakbyście okreslili człowieka, który zlikwidowałby fizycznie takiego Castro czy Pol Pota. allende gotowal Chile podobny los jaki zgotowal Castro Kubie.
Dlatego też general Pinochet pozostanie dla mnie zawsze bohaterem i wielkim patriotą chilijjskim, a nienawiść, ktorą wobec niego żywią przedstawiciele lewicy tylko mnie utwierdza w tym przekonaniu.
Panie Adamie, być może niedokładnie czytam pana blog, cenię pana jako dziennikarza, choć w wielu kwestiach nie zgadzam się z panem, ale nie zauważylem, by pan wspomniał o śmierci wybitnego ekonomisty amerykańskiego, guru liberalów Miltonie Friedmanie. Gdyby jego program gospodarczy wdrożono w Polsce to jestem przekonany, ze obecnie bylibyśmy już znacznie bogatszym społeczeństwem.
Do Waldemara,
Tak się składa, ze w roku 1981 i później pracowałem w powaznej naukowej instytucji i miałem dostęp do bardzo wielu raportów i opracowań (autorstwa DIP,PAN, wyższych uczelni, m.in grupy Balcerowicza) mających na celu „ratowanie polskiej gospodarki”. Dlatego zaproponowałem ci żebyś podzielił się z nami swoja koncepcja reform, albowiem w tym okresie kazdy pasażer PKP wypowiadał się z miażdzącą kompetencją na ten temat, nawet podczas krótkich podróży miedzy Falenicą a Otwockiem. Niestety dopiero Rakowski i Wilczek wprowadzili rozwiązania których w latach 82-89 z powodu załamania zaopatrzenia nie można było wprowadzic. Ale niepotrzebnie się obrażasz. Naprawdę nie było wtedy dobrych rozwiązań.
Panie Redaktorze,
gdy ktoś nie jest letni a gorący albo zimny w działalnosci publicznej i jasno sie opowiada to wówczas ludzie także jasno sie polaryzuja. I czesc bedzie po smierci takiego czlowieka plakac a czesc sie cieszyc. Nie zgodze sie jednak co do bilansu. Pilsudskiego za Bereze lewica nazywala terrorysta i dyktatorem a jaki jest bilans jego rzadow?
Mzoe to nieco infantylne, ale iedys duze wrazenie zrobil na mnie peien amerykanski film, mowiacy wlasnie o przewrocie Pinocheta oraz o hipokryzji rzadu USA.
Film byl moze nieco malo obiektywny- ale z drugiej strony- to nie gazeta codzienna.
Jednakze atmosfera strachu oddana zostala idealnie.
Kulilem sie przed ekranem- wojsko na ulicach, pustki, biegnacy i chowajacy sie po zaulkach ludzie…
Oby mniej takich „wybawcow ludzosci”.
Prawicowcu
Prymitywne,wulgarne rozumienie liberalizmu sprowadzające się tylko i wyłącznie do nieokiełznanej wolności gospodarczej-nawet pod osłoną policji politycznej i armii-jest tak samo nie do przyjęcia jak eksperymenty socjalistyczne.Polscy prawicowcy(liberałowie cha cha)są jakimś umysłowym fenomenem.Na całym świecie ludzie o poglądach liberalnych starają się ograniczyć wpływ państwa na jednostkę,rozmontowują reżimy i dbają o prawa ludzkie.Tylko w Polsce możliwe jest uzasadnianie Friedmanem dyktatury wojskowej.Po co ci Friedman do tego celu?Weź czerwoną książeczkę Mao,jakieś dzieło Lenina albo wypisy z teologa Adamskiego(cytuje je Jacobsky)i uzasadniaj tym państwową przemoc.Po cholerę zasłaniać swoją autorytarną osobowość akurat Friedmanem?Nie mieszaj Friedmana i liberalizmu do tortur i egzekucji.Nie wiąż liberalizmu z przemocą i dzikim wyzyskiem.Nie myl tępego antykomunizmu z tym wolnościowym nurtem umysłowym.
Szanowny Panie Redaktorze
Ocena wprowadzenia stanu wojennego od samego początku i przez długie nadchodzące lata będzie dalej dzieliła naszych obywateli. Każdy kto to przeżył jako dorosły człowiek postrzegał te dni z własnej osobistej perspektywy. Każdy też ma prawo przychylać się do jednej czy drugiej argumentacji, chodzi jednak o to by raczej opinie budować na rzeczywistości, a nie na faktach prasowych jak obecnie.
Uważam, że fundamentalną kwestią jest odpowiedź na pytanie, czy gdyby ówczesny rząd nie poradził sobie we własnym zakresie z narastającą wewnętrzną destrukcją państwa, to otrzymalibyśmy „bratnią” pomoc, czy też nie.
Niech przyczynkiem do tych rozważań będzie stwierdzenie Brzezińskiego zawarte w jego książce, w której wypowiadał się o tym okresie (napisana krótko po wprowadzeniu stanu wojennego), że amerykańskie służby specjalne po przeanalizowaniu wszystkich zebranych danych wywiadów, były przekonane, że wojska naszych sąsiadów wkroczą do Polski. Potwierdzała to również koncentracja wojsk stwierdzana na zdjęciach satelitarnych, to nie było UFO. Takie były realia, z jednej strony podgrzewane do walki z komuną społeczeństwo, a z drugiej napinane mięśnie militarne naszych sąsiadów.
Pozostaję z pozdrowieniami
Moj mistrz myślenia, praktycznego postępowania i dzialania i największy polski filozof prof. T.Kotarbiński ktoremu suwerewnna Polska odmawia na Jego Uniwersytecie, na Jego Wydziale sali Jego imienia z tytułu Jego ateizmu jawnie obnoszonego miał stwierzdić: Łatwiejsza jest sztuka pamiętania od zapominania. I to jest esencja calej dyskusji toczonej tu i w naszym kraju na kanwie 13.12.
Wielce szanowny Prawicowcu– uważam , że wręczanie Ryngrafu z
Matką Boską człowiekowi niewątpliwie odpowiedzialnemu za śmierć kilku tysięcy ludzi jest pomysłem chorym i mówiąc delikatnie głupim.
Do Torlin:
Zgadzam sie z Toba, ze zamach stanu Chile i Polsce substancjalnie i jakosciowo sie roznia, przy zachowaniu metod i celow owych zamachow.
Socjalizowane grupy w Chile jak i w Polsce pomimo machania flaga naroda dazyly przy wykorzystaniu przemocy do zatrzymania absolutnej wladzy. To mam malo wspolnego z patriotyzmem i checia dobra narodu.
Jednoczesnie licytownie kto zabil wjecej kto zabil mniej, od ilu zabitych z prawo przeradza sie w bezprawie nie moze wplywac na nasze wartosci etyczne i moralne.
Napisales: I przypominam Panu, że Jan Paweł II w 1987 roku na tym nieszczęsnym stadionie w Santiago de Chile potępił Pinocheta i jego zbrodnie,
Tu sie z Toba nie zgadzam, sam sobie dobrze przypominam obrazy JPII z Pinoczet’em i reprezentantami Opus Dei na balkonie La Moneda i slynny obzadek religijny celebrowany przez JPII , w czasie ktorego sluzby pozadkowe zabily ponad 50 osob a JPII musial sie ewakuowac bo tak bylo duzo gazu lzawjacego w powjetrzu. Wypowjedzi JPII byly dadaistyczne i nie moge nigdzie sie doszukac jakoby Papiez potepil oficjalnie junty Pinochet’a za masowy mord.
JPII tez sie przyczynil swoja biernoscia(obawa przed kubanizacja El Salvador i nowa miedzynarodowka) do zabicia kardylala Oscar Arnulfo Romero y Galdame przez faszystowskie szwadrony smierci.
Tak jeden jak i drugi dyktator zapisza sie w naszej kolektywnej pamieci jako osoby nikczemne i bedzie sie ich assocjowalo z przemoca, upokorzeniem , kolaboracja i zlem.
Pozdrawiam,
Dante
Kilka refleksji, nie na temat samego wydarzenia, bo nie mam aż tak dużej wiedzy na ten temat, myślę, że c całą świadomością i uczciwością nikt nie może powiedzieć czy Rosjanie by weszli czy nie. To gdybanie teraz. Chociaz doświadczenie wskazuje( 1956, Wegry, 1968, Czechosłowacja), że wejść mogli.
Więc moje refleksje na tematy okołopodobne:
1. Jak to jest, że część prawicowych komentatorów czy polityków zachwyca się Pinochetem a potepia Jaruzelskiego? Przecież jeśli ich już porównamy to Jaruzelski wypada o wiele korzystniej, polecam na ten temat fascynującą dyskkusję w Salonie 24 w blogu łukasza Warzechy, zresztą fanatycznie i trochę mało przekonująco Pinocheta chwalącego. Ale komentarze niektórych blogowiczów bardzo mądre.
2. Daje się możliwość wypowiedzenia tylko jedej stronie, gdzie głosy władzy, partyjnych, nawet szeregowych PZPR-owców, nawet w TVN 24 wczoraj komentowali w jakimś programie rocznicę Bugaj i Niesiołowski, prawie się nie różnili. A gdzie choćby znany opozycjonista i ekscentryk Korwin Mikke, który kiedyś Jaruzelskiego za najlepszego polskiego prezydfenta w ogóle uznał, a stan wojenny ocenił jako przeprowadzony bardzo małym kosztem , swojego rodzaju ewenement w historii ( chodzi o liczbę ofiar, nie konsekwencje)Przecież Piłsudski w zamachu majowym spowodował śmierć wielu wiecej osób, czy nie potepia się go dlatego, ze dawniej czy ze względu na jego inne zasługi, ale jego zasług nie negują jego błędów czy prześladowania politycznych przeciwników.Więc jesli skrajny prawicowiec ma takie zdanie o Jaruzelskim, a poza tym znaczna częśc społeczeństwa, to dlaczego nie mają oni prawa głosu? Po TVP się nie spodziewałem, ale prywatne stacje powinny chyba przezwyciężać terror prawicowej politycznej poprawności , jaka u nas panuje.
3. Do Wrocławia na obchody nie zaproszono Józefa Piniora i Barbary Labudy, symboliczne, co? Pinior jeden z przywódców wrocławskiej Solidarności, poza tym obecnie euoposeł z SDPL, czy za to go postanowiono ukrać? Obrzydliwe, jeśli tak było, jesli zaś przeoczenie, to żałosne. I tak źle i tak niedobrze.
Pozdrawiam wszystkich.
PS a zarazem komentarz bez komentarza.
W Pulsie Trójki przed chwilą w radiowej trójce dwu posłów: z PO i z SLD, obaj ok. trzydziestki. Beta Michniewicz mówi na początku: ,,Chciałam zaprosić jeszcze kogoś z PiS jeszcze w tym samym wieku, ale powiedziano mi, że nikt z PiS nie będzie rozmawiał z nikim z SLD o stanie wojennym”. Ja nie mam ochoty komentować, może ktoś pomoże. Pozdrawiam.
Wodnik53,
zgadzam sie z Toba. Anglicy mowia :do not remember, but not to forget,
co przeklada sie w praktyce na „nie rozpamietywac, ale tez nie zapominac”.
Raz jeszcze wracam do podanego mi kiedys przez Bernarda przykladu z Afryki Pld, ktora moim zdaniem borykala sie z potencjalnie bardziej dramatycznym i bolesnym podzialem w spoleczenstwie niz polskie podzialy z lat 80-tych. Nikt tam chyba nie zapomnial apartheidu, ale tez zycie toczy sie bez zbytniego rozpamietywania. Podstawa poludniowo-afrykanskiego podejscia do problemu mialoby byc szczere pojednanie polaczone z prosba o wybaczenie. Byc moze tego elementu zabraklo na poczatku III RP, bo nie sadze, zeby czerwona kreska zastapila proces prawdziwego pojednania.
Reszta to juz chyba tylko gra polityczna na instrumentach wlasciwych do okolicznosci i postawionych sobie celow politycznych.
Pozdrowienia,
Jacobsky
Do Prawicowca,
Szczytowym przejawem idealizmu Pinocheta było zadekowania tych milionów dolarów w rożnych bankach poza Chile, oraz 10 ton złota w sztabach w Hongkongu. A o Friedmanie nie pisz bzdur, bo nie masz o ekonomii zielowego pojęcia. Sachs z Liptonem realizowali w Polsce właśnie jego teorie i w tej chwili Sachs wszystko odszczekuje i wielbi Keynesa. Poczytaj jego ostatnie ksiązki i felietony, moze w koncu zrozumiesz o co tu naprawdę chodzi. Pozdrowienia dla Wojtka z Przytoka.
NIe na co dywagować i porównywać z Pinochetem. Jest kluczowe pytanie tamtego czasu „wejdą nie wejdą” i pytanie o wiedzę w tej materii Jaruzelskiego. Jeżeli był 100% przekonany, że wejdą, a oni nie mieli takiego zamiaru to kretyn, działał w dobrej wierze i nieszczęście na naród sprowadził.Każdy sąd go uniewinni. Jeżeli 100% wiedział, że wejdą, to uchronił nas od najgorszego co mogłoby być, od sowieckiej okupacji.
Jeżeli był pewien,że nie wejdą i wprowadził stan wojenny to zbrodniarz.
Jest też możliwość, że sam sobie zadawał pytanie: wejdą nie wejdą”
I podjął decyzję.
Czy słuszną? Odpowiedź tkwi w archiwach ZSRR.
pozdrawiam
Do Grzesia;
Masz rację z tą obecnością w mediach . Pentor podał ,że dzisiaj 50%badanych jest za decyzją Jaruzelskiego ,30% przeciw ,a reszta nie ma zdania .Prawdopodobnie wczoraj przelała się nawałnica jednostronnej obecności reprezentantów tych 30% przy braku reprezentacji z tych 50% .
Na tej stronie JEAN PAUL przekonywał ,mnie , powołujac się na wiedzę o stanie faktycznym lat 80-tych ,że do czasu reform Wilczka nie mieliśmy zapewnionego Zaopatrzenia .
Jeśli dzisiaj słusznie mówi się o dywersyfikacji energetycznej ,to tych ślepych wrogów STANU ,trzeba zapytać co by zrobili , gdyby zamknęli kurki ?, naprawdę nie musieli wchodzić i tak wtedy uleglibyśmy za inną cenę .
Momentami w odbiorze tych ocen medialnych jestem tak wściekły ,że w duchu życzę Polsce by „nie było stanu wojennego ” i nastała pełna szczęśliwości wolność, na przykład od grudnia 1981, a dzisiejsi Kombatanci od razu przejęli władzę .
ps.
Panu Adamowi i sympatycznym blogowiczom ,życzę miłych i rodzinnych ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA .
Waldemar
Wydaje się, że sprawę trzebna pozostawić historykom. I dążyć możliwie konsekwentnie do pojednania. Hiszpańskie (i poniekad portugalskie) doświadczenia w tej mierze są chyba dobre i godne naśladowania. Polityczne harce którejkolwiek ze stron ówczesnego konfliktu jest niedopuszczalne. „Bliźniacy” stawiając na martyrologię i etosowo-styropianową (w sensie prymitywnym i hucpiarskim) powinno być napiętnowanae przez samych „tuzów” podziemnej „S” – to im (i mitowi który jest na naszych oczach tworzony) szkodzi. Zafałszowuje rzeczywistosc i odbiega od prawdy tak samo jak zatwardziałe stwierdzenia o „dobrze” SW i radośc z unicestwienia „S”.
Pozdrowienia dla Jacobskyego.
Panie Adamie, Stan wojenny był czarną dziurą – bezproduktywna wyrwą w życiorysach naszego pokolenia. Ocena moralna odpowiedzialności Jaruzelskiego to problem jaka i czy w ogóle była alternatywna wersja wydarzeń. Taką fantastyczną alternatywną wersję polskiej historii najnowszej stworzył Redliński w powieści „Krfotok”. Zgadzam się z jego przesłaniem, że wersja historii, która się na naszych oczach urzeczywistniła nie była wcale najgorszą z kilku równie prawdopodobnych wariantów ówczesnych wydarzeń. Dlatego chociaż stan wojenny prywatnie wspominam jako wydarzenie ponure i dość obrzydliwe to uważam, że Jaruzelski był wtedy raczej zakładnikiem historii, niż jej twórcą. Pan ma skrajnie odmienny pogląd. Czy zatem trochę wzorem Redlińskiego pokusiłby sie Pan o krótką „historical fiction” z taką wersją wydzraeń w której generał w 1981 roku zamiast podjąć decyzję o użyciu siły poddaje się do dymisji?
Panie Redaktorze Szanowny,
czy słowa, że Polsce nic nie groziło 25 lat temu, po prostu się Panu – dość bezrefleksyjnie – wyrwały? Czy może naprawdę Pan tak uważa?
Bardzo mnie ten fragment Pańskiego wpisu zdziwił.
Łączę pozdrowienia.
Wodniku 53
Ależ premier powołuje się na hiszpańskie doświadczenia.Na wlasne uszy słyszałem jak identyfikował się z awanturniczą,roliczeniową polityką Zapatero.A że to socjalista,zwolennik Europy regionów i gejowskich małżeństw oraz antyklerykał to już nie istotne. Premier lubi wyrwać coś od czasu do czasu z kontekstu i się na to powoływać. U Zapatero urzekło go akurat rozdrapywanie ran po wojnie domowej i dyktaturze.Sądzę zresztą,że dość jednostronnie patrzy na rozliczenia hiszpańskie identyfikując się duchowo z falangą,co go akurat różni zasadniczo od Zapatero.Ale to już drobiazg.Hiszpańskie inspiracje zauważyłem zresztą u Pana Lecha Kaczyńskiego,który w trakcie kampanii wyborczej obiecywał nam hiszpański boom budowlany.Co prawda umknęło jego uwadze,że hiszpanie rozbudowywali głównie infrastrukturę turystyczną i apartamenty pod wynajem dla zachodnich rentierów-ale to też drobiazg.Przecież ciepły klimat,malownicza linia brzegowa,przyjaźnie do obcych nastawiona ludność i inne czynniki geograficzne nie ma wpływu na konstrukcję wizji politycznych prawicy.
Pozdrawiam
Ja szczerze mówiąc nie rozumiem tych rozważań „wejdą, nie wejdą”. To jest wszystko rozpatrywane z dzisiejszego punktu widzenia, przede wszystkim przez osoby z cyklu „pamiętam, że nie było teleranka”.
Ja pamiętam tamte czasy. Obie strony się zradykalizowały. Bywałem na Mokotowskiej i pamiętam o „przejęciu władzy”, bo ona „leży na ulicy”, a „komunistów to właściwie należałoby powywieszać na latarniach”. Ja, zwolennik Solidarności, od końca listopada słuchałem tego z coraz większym przerażeniem.
Po raz enty powtarzam, że to samo mieli na myśli Amerykanie, nie podając S terminu wprowadzenia SW. Pamiętali Budapeszt 1956.
Początek jest zawsze nic nie znaczący, ktoś kogoś pobił, uderzył, rzucił butelką, radykalni zaczną coś mówić o zdobyciu Urzędu lub gmachu UW, ktoś strzeli w powietrze, to inny rzuci butelką z benzyną.
Tak było w Budapeszcie i Amerykanie świetnie wiedzieli, że mieli pewien udział w tych wydarzeniach. Nienawiść do komunistów była tak straszna, że wystarczyła iskra. TRZEBA było ją zgasić.
A pamiętajcie o tym, że wojska niemieckie i czechosłowackie aż się paliły do interwencji. Młodzież nie powinna sie wypowiadać na ten temat, bo rozważa sprawę z dzisiejszego punktu widzenia.
grzesiu – czemu czesc prawicy pluje na Jaruzelskiego, a kocha Pinocheta? Bo jeden jest „czerwony”, a drugi nie – ergo jeden to „ich” sukinsyn, a ten drugi to „nasz”.
A zreszta, skoro „nasz”, to przeciez nie sukinsyn!
Niedobrze mi sie zrobilo, jak zobaczylem zalobny numer Najwyzszego Czasu.
Ja jestem osobą młodą, urodziłem się po SW, ale wypowiem się nt. weszliby- nie weszliby. Oczywiście, że by weszli, zwłaszcza Czesi, żeby nam się kulturalnie „odwdzięczyć”.
Cały kłopot w tym, że jesli zakładamy, że „weszliby”, to należałoby teraz ocenić postepowanie ( może również winę?) tych, co zmarnowali zbiorowy wysiłek 10 mln swoich członków i zamiast prowadzić rozsądną politykę samoograniczajacej się rewolucji i niezaleznego związku zawodowego (wynalazek na miarę stulecia!), postanowili „obalić komunę”. A nie mieli na to żądnego mandatu.
Czy weszliby czy nie tego nie wiemy i się nie dowiemy.
Ale że zgoda na taki wariant ze strony kierownictwa w Solidarności była, to ja dokładnie pamietam. Pamietam też instrukcje na ulotkach jak mam się zachowywać jak wejdą. Mianowicie mam zdejmować tablicę z nazwą miejscowości , nazwą ulicy a nawet numer domu. Niech błądzą. A dzwony kościelne będą bić.
Niech się pałuja.
Pozdrawiam
Do Wojtka z Przytoka
Czytaj uważnie. Nie uzasadniam dyktatury wojskowej Friedmanem. Jedyne co napisałem to, że dzięki Pinochetowi Chile gospodarczo bardzo wyrwało do przodu, ponieważ byl na tyle mądry, ze zaprosił do wspólpracy slynnych „Chicago Boys” – uczniów Miltona Friedmana. Dzieki temu Chile z zacofanego kraju stało się kwitnacą gospodarką, której mogą pozazdrościć inne państwa Ameryki Łacińskiej
Do Jeana Paula
Skąd wiesz, ze nie mam pojęcia o ekonomii?? Jeśli, że w Polsce plan Balcerowicza był oparty na ekonomii a’la Friedman to się mylisz. Friedman bardzo krytycznie ocenial plan Balcerowicza, podobnie zresztą jak całą gospodarkę UE, a szczególnie model wprowadzenia euro prorokując, ze za najwyżej 10 lat euro już nie bedzie. Pożyjemy zobaczymy. W kontekście jego słów błędem byloby rezygnowanie z własnej waluty. Niemcy już żałują.
Rzekome miliony dolarów ponoć ukradzione przez Pinocheta to wymysł lewackiej propagandy. Nie muszę ci mówić, że media znakomicie potrafią kreować rzeczywistość, czego przykładem jest ostatnia afera z udzialem Anety K. Jest zastanawiające, że te informacje, ktore powinny co najwyżej znajdować się na stronach różnych brukowcow zaprzątają uwagę poważnych dzienników, na ktorych łamach prowadzone są dywagacje, kto jest ojcem Anety K. Nie wiadomo – śmiać się czy płakać.
Uprzedzając twoje pytanie, nie jestem zwolennikiem PiS-u 🙂 Identyfikuję się jako konserwatywny liberał.
Zastanawiam sie dlaczego blog Szostkiewicza cieszy sie mniejsza popularnoscia o od np blogu Passenta choc Gospodarz pisze lepiej i madrzej.
Ze ten blog jest mniej popularny niz Kuczynskiego to sprawa prosta.
U Kuczynskiego jest interaktynie, ale w Polityce zarowno do SZ.
jak i P. „sluza” otwiera sie rownie nieczesto. Dlaczego jest roznica w popularnosci?
Prawicowcu
Czytam uważnie.Pisząc”że dzięki Pinochetowi Chile gospodarczo bardzo wyrwało do przodu, ponieważ byl na tyle mądry, ze zaprosił do wspólpracy slynnych ?Chicago Boys? – uczniów Miltona Friedmana.”uzasadniasz dyktaturę Pinocheta,tortury,egzekucje i co najgorsze uznajesz iż 3000 zamordowanych ludzi było warte skoku cywilizacyjnego tego kraju.Nie chcę być złośliwy ale gdyby Jaruzelski zaprosił do współpracy”Chicago Boys”pewnie pisałbyś dziś,że warto było zatłuc w stanie wojennym ponad 90 osób.
Nie było dla mnie tajemnicą,że piszesz z pozycji tzw konserwatywnego liberała.Znęcam się często nad tą umyslową formacją ponieważ uwazam,że liberalizmu jest w niej tyle co kot napłakał za to antykomunizmu jest do cholery.Nie ukrywam w swych komentarzach,że komunizm(socjalizmy różnego typu) uważam za sytem(my) bezsensowny i groteskowo głupi.To samo odnosi się do doktrynalnego antykomunizmu-to jest po prostu alter ego komunizmu,tak samo głupie,doktrynalne i zaślepione.Polscy tzw” konserwatywni liberałowie”-w rzeczywistości przaśni antykomuniści- znaleźli sobie wygodną niszę polityczną w której mogą cieszyć się atrakcyjnym i wolnościowym przydomkiem”liberał” i równocześnie piać peany na temat wojskowych dyktatur,zajmować się jak policja polityczna lustracją lub dawać wyraz swoim traumom seksualnym.Wracając do Pinocheta-nie mam złudzeń,że gdyby polscy „konserwatywni liberałowie”mieli możliwość to urządzili by tu państwo stanu wojennego strzegące nieograniczonej niczym wolności gospodarczej „konserwatywnych liberałów”.Coś na wzór obozu pracy.
To,że piszesz iż nie jesteś zwolennikiem pis-u nie ma dla mnie znaczenia.Może się tak nie czujesz, ale w rzeczywistości jesteś z nimi bo jesteś tylko antykomunistą.Udajesz jakąś trzecią siłę,podkreślasz swą odrębność ale jesteś z nich-jesteś tym samym co pis,jesteś antykomunistą.I dzięki temu Polska ma dla was tylko jedną alternatywę-parie postkomunistyczne.I to jest właśnie cały dramat chłopie!
Co do Friedmana-na starość wzbudził kontrowersje proponując legalizację marichuany.W tym samym czasie państwo polskie(głosami między innymi konserwatywnych liberałów)uznało posiadanie skręta za przestępstwo zagrożone karą więzienia do lat 3.Taki jest tak naprawdę wpływ mysli wolnościowej Friedmana na mózgi rodzimych liberałów,przepraszam-konserwatywnych!Stary Friedman się w grobie przewraca patrząc na was.
Dana 1!
Wiesz dlaczego? Bo nasz Pan Redaktor Adam porusza sprawy poważniejsze, które nie interesują demagogów. Łatwiej jest napisać, że Passent jest be! niż opisać swój stosunek np. do Wielgusa.
PS. do Pana Redaktora!
Nie byłem zachwycony Pana notatką na ten temat. Dla mnie ta nominacja jest oznaką konserwatywnego kostnienia hierarchów. Gdzie te czasy, kiedy był Wyszyński?
Wojtek z Przytoka
„W tym samym czasie państwo polskie(głosami między innymi konserwatywnych liberałów)uznało posiadanie skręta za przestępstwo zagrożone karą więzienia do lat 3.”
Dzieki, bede ostrozniejszy przyjezdzajac do kraju.
Torlinie
Też uważam,że hierarchowie nam kostnieją ta zresztą jak całe to nieszczęsne państwo.Kościół jak kameleon upodabnia się do środowiska. Nie miałem okazji napisać do Ciebie,że rzadowe prawo weta wobec samorządowych projektów ze środków Unii uważam za skandal.Spektakularna reakcja premiera(weto tylko za jego aprobatą)jeszcze ten skandal pogłębia.Mam nadzieję,że Unia donośnie upomni go za te autorytarne sklonności.Nie pierwszy i nie ostatni raz(niestety)
Pozdrawiam serdecznie
Do Wojtka z Przytoka
Pinochet wybrał mniejsze zlo. Żyjesz chłopie w jakimś wyidealizowanym świecie, w ktorym panuje szczęliwośc i dobrobyt. Niestety, świat jest inny. Niejednokrotnie życie stawia wybitne jednostki przed wyzwaniami, które wymagają poświęcenia zycia nawet setek osob, dzięki czemu mozna uratować tysiące. W wypadkach wojny, a tak bylo w Chile w okresie dojścia Pinocheta do władzy, jest to sytuacja normalna. Wojna domowa między komunistami a wojskiem wiernym Pinochetowi pochłonęla ponad 3000 ofiar, jak slusznie zauważasz. Zapominasz jednak, że większośc z nich wymordowaly hordy lewackich bojowników, byli to z reguly bezbronni Chilijczycy. Wojsko mialo się temu przyglądać? Zresztą oddajmy teraz glos samemu Pinochetowi. Powiedział on „Gdybyśmy wtedy nie wkroczyli, Chile przestałoby istnieć jako państwo, a komunistyczna pożoga rozprzestrzeniłaby się na cały kontynent. Rosjanie tylko zacierali ręce. Zapłaciliśmy za to ogromną cenę. Wystarczy, ze zginie chociażby jeden człowiek, to już cena jest zbyt wysoka. [?] Stanęliśmy przed klasycznym wyborem mniejszego zła; ratowaliśmy kraj, ratowaliśmy byt i przyszłość kilkunastu milionów Chilijczyków. [?] Na kilka miesięcy przed zamachem stanu nawet życzliwe Allende media krytykowały armię za bezczynność. [?] Robiliśmy wszystko, by problem rozwiązać na drodze rokowań, ale Allende działał jak szaleniec”. Jak widzisz, sam ubolewa nad smiercią każdej osoby, ale te ofiary byly nieuniknione, a on sam wiele zrobil, by ilość tych ofiar zminimalizować.
Zarzucasz mi, że jestyem antykomunistą, jakby to było coś złego. Z tego wynika, ze ty czujesz się komunistą 🙂 Mówisz podobnie jak redaktor Adam Michnik, który nie wyraża się inaczej o prawicy jak „oszołomy”, czy też „prawicowe bagno”. Ja jestem dumny z tego, ze jestem antykomunistą, choć muszę przyznać, ze kiedyś też byłem pod wpływem środowisk związanych z „Gazetą Wyborczą”. Odkąd jednak mam dostep do internetu zacząłem się od tego demonicznego wpływu czytając alternatywne źródła inaczej oceniające najnowszą historię Polski i swiata. Jakoś te źródła, w tym publikacje historyków IPN, są dla mnie bardziej wiarygodne niż propagandowe teksty redaktorów GW i innych czasopism publikujących podobne w tonie komentarze. Co nie znaczy, ze nie czytam róznych wypowiedzi, bo oprócz Najwyższego Czasu kupuję i Politykę, by obiektywnie ocenić dane zdarzenie. Oprócz red. Paradowskiej czytam i Michalkiewicza 🙂
Prawicowcu,
jezeli Pinocheta nazywasz „ostatnim idealista”, to jak nazwiesz Fidela? Tez czlowiek idei, i to jaki – czyz nie?
Co do wypowiedzi blogowiczow, podpisuje sie pod Torlinem i innymi, ktorzy wypowiadaja sie w podobnym tonie. I powtorzylabym za Wodnikiem53, ze nalezy dazyc do pojednania (WODNIK53 wpis z 11:49)
„Wojna domowa między komunistami a wojskiem wiernym Pinochetowi pochłonęla ponad 3000 ofiar, jak slusznie zauważasz. Zapominasz jednak, że większośc z nich wymordowaly hordy lewackich bojowników, byli to z reguly bezbronni Chilijczycy. Wojsko mialo się temu przyglądać?”
Napisal te slowa „prawicowiec”…
Polecam szanownemu autorowi tych slow lekture raportu komisji biskupa Valech’a tudziez raportu komisji senatora Rettiga. Tylko ten ostatni dokument wymienia nazwiska 2279 osob zamordowanych przez „sily zbrojne” Chile z „powodow politycznych”. Oba raporty dostepne sa w internecie.