Nie z faszystami, komunistami i przestępcami

PiS może jednak spać spokojnie. Tusk dał sygnał, że sojuszu z lewicą sobie nie życzy. W tej sytuacji masa krytyczna polskiej polityki się nie ruszy. Wracamy do mrzonek o POPiSie. Rozumiem, że nie chce współdziałać z skompromitowaną korupcyjnie wierchuszką SLD, ale jej już nie ma w grze, a Marek Borowski należał do pierwszych dygnitarzy Sojuszu, którzy wołali, że na złodzieju czapka gore.
Liberałowie – i wszystkie demokratyczne partie lewicy, prawicy i centrum – nie mogą się sprzymierzać tylko z komunistami, faszystami i aferzystami; centrolew jest dziś poza podejrzeniem. Kto naruszy tę złotą regułę pluralizmu politycznego, winien będzie prawdziwej zbrodni przeciwko demokracji.

Męczy mnie jakiś jesienny wirus,więc patrzę na te powyborcze konwulsje trochę jak przez zaparowaną szybę. O poczuciu humoru panów Wierzejskiego i Giertycha już powiedziano chyba wszystko, ale przecież w ten sam ton uderzyli też liderzy PiS. Taka jest teraz taktyka: mówić, że nic się nie stało, Polska i PiS mają się coraz lepiej, a współpracy nie wykluczamy z nikim poza ,,komunistami” i ,,postkomunistami” (ta terminologia ma przeciągnąć do PiS wahających się wyborców PO, ale Platforma w walce o swój deklarowany cel zasadniczy – odsunięcie od władzy PiS-SO-LPR- może sobie pozwolić na utratę tych kilku procent).

Ale może to już nie jest celem PO? Wówczas na polu walki pozostałby tylko centrolew z Borowskim wyrastającym na jego naturalnego lidera. No to cześć, bo sam Borowski nie da rady. Jan Rokita powtarza, że rzeczywistość warszawska to nie rzeczywistość polska. Chyba nie ma racji, bo akurat Warszawa ma znaczenie symboliczne i to, co się tu stanie określi na dłużej układ sił w kluczowym miejscu.

Ale tak naprawdę to poruszyły mnie dwie wieści. Pierwsza o wecie minister Fotygi przeciwko podpisaniu nowej umowy o partnerstwie UE- Rosja. Czemu nie? Bardzo będzie ciekawe przekonać się,jak sprawa polskiego weta potoczy się dalej. Racje polskie są oczywiście słuszne, ale czemu Warszawa nie zadbała o przynajmniej kilka głosów wsparcia; z wyjątkiem Litwy patrzyli na nas w Brukseli krzywo, choć przypomnieliśmy tylko europejskie pryncypia w stosunkach z Rosją.
Druga sprawa to ten nieszczęsny pan Kononowicz z Białegostoku,wykorzystany jak się dziś dowiaduję z mediów przez jakiegoś młodego człowieka mówiącego językiem skrajnej prawicy. Nie ma się z czego śmiać,to w istocie wiadomość ponura,że takimi metodami można nagłośnić jakiś bardzo mętny zamysł.