Kompromis historyczny?

Wybory pokazały, że mamy trzy siły polityczne – PiS-PO-Centrolew – i w tym trójkącie będzie teraz toczyła się gra. Mam nadzieję, że ciekawsza niż przez ostatni rok. Może Platorma wreszcie złapie wiatr w żagle, a jej wyborcy przyjmą do wiadomości, że obecni liderzy PiS z liderami PO gadać nie chcą i nie będą, co oznacza że jeśli Paltforma chce odsunąć PiS od władzy, musi gadać z centrolewicą. Wiem, jakie to dla niej trudne – to przecież końcówka rządów premiera Millera torowała drogę zwycięstwu PIS-u- ale innej drogi do osiągnięcia tego celu politycznego nie widzę. Słowem, będzie pewnie po PiS-ie, jeśli Platorma zawrze no może nie historyczny, ale taktyczny kompromis z lewicą. Laboratorium tej opcji będzie bitwa warszawska- drugie starcie. Jeśli Platorma niczego nie popsuje, ma stolicę, a to bardzo dobry przyczółek.

W polityce jak w ekonomii, bardzo wiele zależy od psychologii. Kiedy wszędzie słyszy się narzekania i czarne wróżby, dominuje apatia.A przecież Widać że Polska nie jest skazana na rządy PiS-LPR-Samoobrony, że istnieje całkiem wyraźna alternatywa: PO-Centrolew-PSL, jak nie centralnie, to lokalnie. Platforma wchodząca w sojusz z umiarkowaną lewicą jest bardziej wyborczo czytelna niż PiS podpierający się Lepperem i Giertychem. W sprawach Europy, polityki zagranicznej, pokoju społecznego, a nawet gospodarki więcej dziś Platformę z centrolewem łączy niż dzieli. Wątpię na przykład, by liderzy SLD gotowi byli administracyjnie wstrzymywać produkcję Jelfy pod hasłem, że winna wszystkiemu jest III RP.

Prawdziwą kością niezgody pozostawałyby sprawy światopoglądowe, kwestia lustracji i dekomunizacji, i stosunku do PRL. To ważne różnice, ale czy tak ważne, by nie szukać mimo to przymierza czysto politycznego? PiS z PO w tych kwestiach prawie wszystko łączyło, i co z tego? Zamiast nowoczesnego centroprawicowego tandemu zmieniającego Polskę mamy drobnomieszczańsko-roszczeniową koalicję tradycjonalizmu, populizmu i nacjonalizmu. Taki układ – choćby bracia Kaczyńscy mieli najlepsze intencje reformistyczne – skazuje kraj na permanentne buksowanie w oparach absurdu.

PiS musi walczyć z PO, ale też walczyć o dominację nad LPR – tu rękawicę ministowi Ziobro rzucił ostatnio wicepremier Gierytych na odcinku bezpiecznej szkoły – i Samoobroną. Nie można sprawnie kierować państwem, kiedy się walczy na tylu partyjno-ideologicznych frontach. Po roku doświadczeń widać, że demokracja według Kaczyńskich polega na politycznym antagonizowaniu i kadrowej czystce nieswoich (PiS czyści z takim samym zapałem jak kiedyś SLD). Dla Platformy i dzisiejszej centrolewicy – raczej na grze na zwłoce i na kompromisie – takim, kiedy zawiesza się pewne, nawet ważne, sprawy w imię załatwienia jeszcze ważniejszych dla państwa i obywateli. Propaganda walki i rewolucji moralnej jest bardziej efektowna niż obrona kompromisu jako zasady demokratycznej, ale czy przypadkiem wczorajsze wybory nie pokazały, że metoda PIS przestaje już działać?