Szubienica dla Saddama

Saddam Husajn skazany na karę śmierci. Premier Iraku, iraccy szyici i nasz prezydent uważają, że nie mogło być inaczej. Mogło – trybunał mógł skazać Saddama na dożywocie – w tej sprawie, a na karę śmierci w w odrębnym procesie, który też się przeciwko niemu toczy z oskarżenia o zbrodnie na irackich Kurdach. Czy ten drugi proces zostanie teraz przerwany w oczekiwaniu na werdykt sądu apelacyjnego? Trochę trudno połapać się z Polski w irackim wymiarze sprawiedliwości.

Wyrok mnie nie zaskoczył, ale nie uważam go też za historyczny. A tym bardziej za jakiś znaczący krok ku demokracji w Iraku. Znaczący był na pewno moment schwytania Saddama w jego podziemnej kryjówce. To robiło wrażenie, tak jak potem historycznymi milowymi krokami były pierwsze wolne wybory.   

Ale co ja tu wiem w Warszawie? Może dla mieszkańców Iraku – no i rzesz odbiorców arabskich telewizji satelitarnych – to była jednak budująca lekcja, że mogli oglądać taki proces byłego pana życia i śmierci milionów Irakijczyków? O ile wiem, nigdy dotąd żaden dyktator arabski nie stanął przed sądem pod takimi zarzutami. Mogli zginąć w skrytobójczych zamachach lub w wyniku pałacowych rewolucji, ale nie szli pod sąd i to transmitowany przez TV. Jest w tym sprawiedliwość, brutalna jak na europejskie wyobrażenia, ale rzecz nie dzieje się przecież w Europie.

Na jakiej podstawie wolno nam uważać, że to my mamy więcej racji, kiedy twierdzimy, że proces Saddama był fikcją i farsą, a wyrok odwetem? I że lepiej by było wyroku nie wykonywać, a w ogóle należało postawić Saddama przed międzynarodowym trybunałem gdzieś poza Irakiem? Tylko że nawet gdyby tak się stało, i tak nie rozwiałoby to wątpliwości dotyczących prawnej strony procesu.

Nie sięgajmy nawet po przykład procesu w Norymberdze. Historia haskiego trybunału dla osądzenia zbrodni w byłej Jugosławii czy trybunału dla osądzenia zbrodni ludobójstwa w Rwandzie to świeższe przykłady kłopotu z wymierzeniem sprawiedliwości w tak drastycznych sprawach sądowych, gdzie polityka splata się niezrozerwalnie z prawem i dlatego musi się pojawić krytyka: że to trybunały zwycięzców, decyzje polityczne, pośmiewisko z procedur.
Trudno.

Jestem przeciwnikiem kary śmierci – nie lekceważę zarzutów podniesionych na Zachodzie przeciwko procesowi Saddama od strony prawnej i politycznej, widzę sprzeczności i nielogiczności – a jednak w tej konkretnej sprawie zgadzam się: innego wyroku być nie mogło. To było symboliczne moralne potępienie systemu, który Saddam stworzył i podtrzymywał do końca kosztem większości narodu. Ale bym tego wyroku nie wykonywał.

PS.
,,Halina” – ,,Michała” z ,,Bernardem” nie zestawiam. Wszystkim dzięki za wpisy na kanwie ”9 kompanii”. Moja ,,etyka i poetyka” wirtualu jest jednak dość tradycyjnie ,,realowa”. Może ,,Michał z Uppsali” nie wyczuwa, że felieton z agentami w tytule i sugestią, że wymyślam sobie dyskutantów – czyli manipuluję tymi, którzy chcą to wszystko czytać – można odczytać w IV RP zupełnie inaczej niż by sobie życzył jego drogi i szanowny Autor, który jako żywo nie jest jej obywatelem. Takie czasy – zwalmy na nie rozczarowanie i nieporozumienie.  🙂