Jak fanatyk z fanatykiem

Jeszcze o fanatykach. Taksówkarz z poprzedniego odcinka może i słuchał przyjaciela Oza, ale ostatecznie niczego nie zrozumiał. Leczy się z fanatyzmu ten, kto próbuje popatrzeć choćby na chwilę na siebie oczami innego. Taksówkarz zamiast wystawiać cenzurkę klientowi – jaki pan okrutny – powinien był wystawić cenzurkę sobie: no tak, tak mogłoby to wygladać, gdybyśmy chcieli zabić wszystkich naszych Arabów, wycofuję się, nie tędy droga. Ale to byłoby już niemal oświecenie. Całkiem nieźle byłoby też, gdyby wykazał się choćby jakimś poczuciem humoru na własnym punkcie i powiedział: no dał mi pan do myślenia, chyba plotę straszne głupstwa.

Fanatyzm jest szerszy niż fundamentalizm. Fundamentalizm to sprzeciw wobec  nowoczesności postrzeganej jako upadek i zagrożenie. Fanatyczny przeciwnik palenia papierosów może być entuzjastą nowoczesności. Oz zajmuje się fanatyzmem. Podaje przykład swojej babki odpornej na fanatyzm. Babka uczyła go tak: chrześcijanie wierzą, że Mesjasz już był i jeszcze wróci; żydzi – że dopiero ma przyjść. Z powodu tej różnicy przelano mnóstwo krwi i wyrządzono mnóstwo zła. A dlaczego nie można poczekać i przekonać się? Jeśli Mesjasz przyjdzie i powie: Witajcie, miło was znowu zobaczyć, to żydzi będą musieli dać za wygraną. A jeśli powie: Witajcie, miło was poznać, to świat chrześcijański będzie musiał przeprosić żydów. A tymczasem żyjmy i dajmy żyć innym.

Oz wie, że leczenie się z fanatyzmu trzeba zacząć od siebie, we własnym domu, bo gen fanatyzmu tkwi w każdym z nas.

PS. „Panno Wścieklico”, nie bardzo rozumiem, co Pannę tak rozgniewało w Radzie Języka Polskiego. (Moja rola w RJP jako publicysty nie jest rolą językoznawcy, a tym bardziej normotwórcy, bo nie mam takich kompetencji, lecz rolą konsultanta).
„Jarek” – słusznie, wyborców SLD też nie godzi się obrażać, ale premier w Stoczni nie ich miał na myśli.