Róża dla premiera

Aż w dwóch kolorowych gazetach ciepłe kawałki o bogdance premiera Kaczyńskiego. W „Wysokich Obcasach” przedstawia się (przed laty) jako hipiska. Co za niedopatrzenie PR-owców Jarosława Kaczyńskiego, którzy, tak mi się zdaje, podrzucają te materiały prasie w ramach poprawiania wizerunku szefa partii i rządu. Niedopatrzenie w sensie koordynacji, bo oto „Dziennik” raczy czytelnika dwiema kolumnami tekstu o wybrykach obyczajowych i malwersacjach niektórych ludzi opozycji antykomunistycznej i podziemnej Solidarności. Tekst napisany  na podstawie ubeckich teczek. W rozbiegówce czytamy, jak to opozycjoniści małpowali zachodnią kontestację i kontrkulturę, czyli beatników i hipisów. Nie brzmi to zbyt bogobojnie i patriotycznie. „Hipis” to nie może brzmieć dumnie w słowniku IV RP. 

W IV RP nikt nie powinien mieć cienia wątpliwości, że dzisiejsi przywódcy Polski przed laty nie słuchali Dylana i Hendrixa, tylko Moniuszki i Połomskiego i nie zaczytywali się Kerouakiem i Huxleyem, tylko „Myślami staroświeckiego Polaka” na zmianę z rozkazami Marszałka Piłsudskiego. Wszyscy obecni ideolodzy obozu rewolucji moralnej są tak samo czyści jak łza spowiednika. Zaczynam rozumieć uwagę prezesa IPN, która zamyka materiał w „Dzienniku”, że kiedy teczki zostaną w całości ujawnione, trzeba będzie napisać od nowa historię opozycji. Po co ten ostrożny czas przyszły? Nową historię opozycji już się pisze aż furczy.