Nadchodzi Ziobro

W partii takiej jak PiS nie ma solidarności. Za zepchniętymi w polityczny niebyt posłankami może jeszcze pójdzie ten czy inny poseł, ale eksodusu nie będzie. ,,Liberał” poseł Poncyliusz nadaje z Waszyngtonu, że musi wrócić do kraju, nim się wypowie o defenestracji koleżanek liberałek.  Żałosne.

O prezesie nie ma co gadać, ani o jego pretorianach. Z jednym wyjątkiem – posła Ziobry. W PiS zaczyna się bój o schedę po Kaczyńskim, który po przegranych wyborach nie uniknie już konfrontacji z pisowskimi młodoturkami.

I zapewne ją przegra. PiS pod wodzą Ziobry pójdzie w jeszcze większy radykalizm na użytek mas, a wewnątrz w czystkę totalną. Nie wiem, jak to się skończy dla PiS, ale dla demokratycznej polityki polskiej to wyzwanie większe niż PiS Kaczyńskiego. Mamy w polityce zły czas, będziemy mieli gorszy.

Gdyby panie Kluzik-Rostkowska i Jakubiak chciały rzeczywiście zrobić z PiS partię zdolną do wygrywania wyborów i zawierania koalicji w parlamencie z innymi liczącymi się partiami, powinny były odmówić udziału w oszustwie wyborczym, jakim było przedstawianie Kaczyńskiego jako rzecznika zakończenia wojny polsko-polskiej, czyli lidera konstruktywnego.

A kiedy prezes zaczął je publicznie oskarżać o złą kampanię i nielojalność, powinny były te oskarżenia rodem z Ziobry zdecydowanie odrzucić i wejść w publiczny spór z Kaczyńskim o koncepcję przywództwa i całej pisowskiej polityki. Chyba że do takiego sporu nie były zdolne, bo w gruncie rzeczy chciały tego samego co prezes, tylko innymi metodami.   

Ten moment już minął. Obie panie kariery politycznej już nie zrobią nigdzie, bo żadna poważna partia w Polsce nie miałaby z nich pożytku, chyba że doraźny, na użytek nadchodzących wyborów samorządowych.