Co z tym krzyżem?

W upał nasila się u nas egzaltacja narodowo-religijna. Tym razem na tle krzyża przed pałacem prezydenckim. Ma zostać czy ma być przeniesiony. Pisowski lud od początku był za pozostawieniem krzyża niby na znak jedności narodowej, w rzeczywistości, by kłuł w oczy komorowszczyków i ,,tuskmanów”. Doskonale dokumentuje to Edyta Gietka tutaj http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/reportaze/1507082,2,krzyzem-spod-palacu-podzieleni.read.

Krzyż w rękach Polaków może służyć do wyrażania ksenofobii, odgradzania się od świata. Tak było choćby na żwirowisku w Auschwitz. Las krzyży wzniesiony wtedy przeciwko Kościołowi (tak, tak!), który porozumiał się z środowiskami żydowskimi proszącymi o uszanowanie ich uczuć religijnych, zrobił furorę w mediach światowych, niestety negatywną.
Teraz chodzi o co innego. Aby przy pomocy krzyża utrudnić życie nowym lokatorom Pałacu. Prezydent-elekt zapowiada w wywiadzie w GW, że krzyż znajdzie nowe godne miejsce. Szef jego kancelarii Jacek Michałowski dodaje, że w nadchodzącym tygodniu zaczną się o tym rozmowy z Kościołem. Podkreśla, że ostatnie słowo co do wyboru nowego miejsca należy do Kościoła. O ile wiem, ordynariusz Nycz jest gotów do rozmowy i ma do przenosin nastawienie pozytywne.( Ale to stan z tego tygodnia, co będzie w następnym, wie Duch Święty.)

Słusznie ma takie nastawienie. Chodzi o to, by anioł był syty, i człowiek cały. Krzyż moim zdaniem powinien stanąć w katedrze warszawskiej, tam, gdzie powinien był spocząć prezydent Kaczyński. Choć za krzyżem ujmują się różni ludzie i różne środowiska, zwykle skrajnie niechętne Komorowskiemu i Platformie, to jednak są i tacy, którzy widzą w krzyżu coś innego niż pałkę do walenia po głowie przeciwników. I to ze względu na tych ludzi, trzeba krzyż uszanować. Przenieść go, ale tak, by nie dawać pretekstu do nowych ataków na obóz Komorowskiego.

Kościół mógł był to uczynić wcześniej, choćby w Boże Ciało. Wystarczyło połączyć przenosiny z procesją pod wodzą Nycza i w asyście duchownych i świeckich. Nie wiem, czemu tak się nie stało, nie chcę spekulować, odnotowuję fakt, że się nie stało. Teraz jest kolejna szansa, a czas nagli. Krzyż już jest nawiedzany przez PiS.

Kiedy Komorowski zacznie w Pałacu urzędowanie, wzrośnie pokusa, by akty ostentacji zamienić w akty kontestacji. Politycy PiS już mówią, by krzyża nie ruszać. Czy wystarczy im determinacji do wejścia w jawny konflikt z Kościołem? To byłoby ciekawe. Co wybiorą kult smoleńskiego krzyża czy posłuszeństwo wobec biskupa?

XXXX

Helena, tak, czuję się zbesztany, choć nie wiem za co, bo od patriarchatu wyraźnie się w tym samym zdaniu dystansuję, serdeczności. Cieszę się z ostatnich dyskusji i z tylu rozsądnych głosów pod ostatnimi moimi blogami. Nie widzę potrzeby zakładania jakiegoś alrenatywnego Salonu24 na witrynie polityka.pl Tu de facto takie forum ze stałymi gośćmi od dawna już istnieje. Nie chcę wracać do tematu Gierka, ale na wszelki wypadek napiszę, że to za Gierka zginął mój kolega Staszek Pyjas i przepuszczono przez ścieżki zdrowia robotników protestujących przeciwko podwyżkom w Radomiu i Ursusie, a do konstytucji wpisano dozgonną przyjaźń z ZSRR. Za Gierka też nie dostałem asystentury, co oczywiście jest niczym w porównaniu ze śmiercią kolegów i prześladowaniami robotników oraz pomagającym im KOR-owcom. Nie pisałbym już o tym, ale rozgniewał mnie pewien wpis pod stosownym blogiem.