Wrocławscy rozwydrzeńcy pozywają prof. Legutkę

I słusznie. Jak były minister edukacji, wykładowca uniwersytecki może używać publicznie tak grubiańskiego języka przeciwko licealistom?  Konserwatysta Legutko nie raz rwał włosy nad  upadkiem obyczajów, a teraz sam się do niego przyczynia.

Troje wrocławskich licealistów nie dało do tego żadnego powodu. Przeciwnie, wykazali się odwagą cywilną i zaangażowaniem w niebłahe sprawy publiczne. Czyli cechami, które chcielibyśmy rozwijać w młodym pokoleniu.

Gdyby licealiści zaapelowali o obronę krzyża w szkołach, staliby się bohaterami prawicy i Kościoła. Może sam prof. Legutko by ich pochwalił.

Ale zaapelowali o usunięcie krzyża z sal lekcyjnych. I zostali nie tylko obrażeni, ale i upokorzeni wraz z swymi rodzicami. Skąd prof. Legutko wie, że apel licealistów jest efektem rodzicielskiego rozpieszczania? Na jakiej podstawie insynuuje, że rodzice okazali się złymi wychowawcami?  Jak by zareagował, gdyby ktoś tak strepował jego dorastające dzieci?        

Można z apelem się nie zgadzać, lecz nazywać go zadymą rozwydrzonych smarkaczy jest  wybuchem emocjonalnym niegodnym osoby z publicznego świecznika. I dającym młodym ludziom fatalny przykład, czego mogą się spodziewać, jeśli pójdą pod prąd.

A dyrekcja liceum ostatecznie też się dopisała do tego złego przykładu. Wycofała się rakiem z wstępnej zgody, by zachować krzyże tylko w tych salach, gdzie odbywają się katechezy (mylnie nazywane lekcjami religii).  To w obecnych polskich realiach byłby moim zdaniem sensowny kompromis. I słusznie poparli go księża katecheci uczący w XIV Liceum.

Niestety, na krótko. Pod pretekstem, że jest przepis ministerstwa edukacji, mówiący, iż krzyże mogą być w pomieszczeniach szkolnych, dyrektor zmienił zdanie. Księża również. I kto tu miał więcej odwagi publicznej: smarkacze czy edukatorzy? Wstyd.

Wszystko to dzieje się u schyłku pierwszej dekady XXI w. I oto czytam wybór publicystyki wybitnego językoznawcy, profesora Jana Baudouina de Courtenaya,  z lat 1898-1927 pod wymownym tytułem ,Miejcie odwagę myślenia…

A w nim taki fragment artykułu ,,Mój stosunek do Kościoła” : Jako niekatolik jestem przeciw zawieszaniu krzyżów w audytoriach i zakładach uniwersyteckich, jako niekatolik stoję za absolutnym rozdziałem kościołów od państwa, a przymusowe pełnienie obrządków wyznaniowych przez uczniów szkół średnich i odmówienie p. Irenie Stróżeckiej, pomimo że zdała wszystkie egzaminy z wyjątkiem egzaminu z religii, wydania świadectwa dojrzałości nie tylko przez ministerstwo wyznań i oświaty, ale także przez Najwyższy Trybunał Administracyjny (!!), uważam za szkodliwe dla państwa, dla społeczeństwa i dla samego Kościoła.

Baudouin pisze tam również: Dotychczasowa moralność oparta na wierze w Boga nie zapobiegła takim zbrodniom, jak wojny, kara śmierci, niewolnictwo i inne tym podobne ohydy. I dodaje: Obchodzę się całkowicie bez Boga, wywodząc wszystkie swe postulaty i ideały etyczne z ukrytych w duszy ludzkiej pierwiastków współczucia i solidarności rodzaju ludzkiego.   

Tekst ukazał się pierwotnie w 1927 r. Autor, ochrzczony w Kościele rzymskatolickim, od którego odszedł już w młodości  w bezwyznaniowość, w tym samym roku 1927 wniósł do parafii św. Krzyża w Warszawie o wykreślenie jego osoby z listy parafian i wyznawców Kościoła. Prośba została spełniona. Wspomniana Irena Stróżecka, której odmówiono matury, bo nie zdała religii, musiała być niewiele starsza od wrocławskich licealistów.

W skład komitetu naukowego serii, w której ukazało się (w 2007 r.) współczesne wydanie zbioru Baudouina, kiedyś profesora UW,  wchodzi profesor UJ Ryszard Legutko. Zakładam, nie wiem, czy słusznie, że Legutko czyta lub przegląda dzieła, które seria publikuje, a on współfirmuje nazwiskiem. Czy nazwałby Baudouina zadymiarzem?   

XXXX Auschwitz
Jestem zaskoczony, że w dyskusji pojawił się, nazwijmy to, motyw Schulza: sugestia, że wandale mogli działać inspirowani przez antypolskich syjonistów ; Janek, Helena, Sebastian i inni: dziękuję za repliki adresowane do autorów tych sugestii. Joe, spin doktor: w tej samej zapowiedzi do materiału BBC prezenter mówił, że zrabowany napis wykonali Polacy więźniowie polityczni obozu. Przesada z tym doszukiwaniem się wszędzie i zawsze oczerniania Polski. Nie jeden raz słyszałem w Izraelu przykre i nieprawdziwe rzeczy o Polakach, ale nie brałem tego od razu do siebie, tylko spokojnie tłumaczyłem i wkrótce rozmowa robiła się normalna. Mam wrażenie, że Joe w ogóle  nie zrozumiał mego felietonu. Murator:  to, że niektórzy Niemcy rozmydlają, nie rozgrzesza wandali, kimkolwiek są, także jeśli są Polakami; Obcy: ciekawe, ale może jakieś szczegóły tej profanacji, bo pierwsze słyszę. Kartka z podróży: dzięki za przenicowanie hipotezy złomiarskiej, kolekcjonerskiej itd. Rebel: miło, że się zgadzamy co do zdziczenia, gorzej, że Pan się nie zgadza wbrew faktom historycznym, że nazizm nie był antychrześcijański. Cytuję z Grunbergera śpiewkę Hitlerjugend: Żaden podły ksiądz nie wydrze z nas uczucia, że jesteśmy dziećmi Hitlera. Czcimy nie Chrystusa, lecz Horsta Wessela. Precz z kadzidłami i wodą święconą. Kościół nie rozumie, co dla nas jest cenne. Ta SWASTYKA przynosi ZBAWIENIE światu. I jeszcze z hymnu bojówek SA: Towarzysze z Oddziałów Szturmowych, wieszajcie Żydów, stawiajcie księży pod ścianą! Niech Rebel zajrzy też do pism Rosenberga. Ale i Wodnik53 pisze prawdę, że chrześcijanie niemieccy (ściśle mówiąc, znaczna ich część, bo były liczne, często bohaterskie wyjątki), w tym katolicy, kolaborowali z nazizmem. Ułatwiały to głęboko zakorzeniony w tradycji chrześcijańskiej antysemityzm, polityczny lęk przed komunizmem i rewanżystowski antywersalski i antyliberalny nacjonalizm. Apolinary: po wojnie powstał problem o podłożu politycznym: liczba ofiar żydowskich  nie mogła być drastycznie wyższa niż polskich, więc dane wypaczano. Obecne liczby są najbardziej prawdopodobne. Nigdy jednak nie było mowy o 6 mln ofiar samego obozu Auschwitz. Mikesz: dzięki za przywołanie Zawodnego. Nora Szwicer: ależ konsekwencje są tak samo ważne jak intencje. Selassje: ułaskawienie oceniam negatywnie, podobnie jak uchylanie się Jana Rokity (prawnika i etatysty!) od zapłacenia grzywny, na którą został skazany w Niemczech.