Dziwisz, Ganley, dwa bratanki?

Kardynał Dziwisz odprawił mszę dla PiS-u i przyjął Irlandczyka Declana Ganleya, sponsora eurosceptyków. To prawdziwy koniec ,,Kościoła łagiewnickiego”, który miał być alternatywą dla ruchu radiomaryjnego. Dziwisz gościł wtedy Platformę Obywatelską odbywającą, z walnym udziałem panów Rokity i Gowina – rekolekcje wielkopostne w sanktuarium w Łagiewnikach w Krakowie.

Dziś Rokita i Gowin wciąż mają podobne konserwatywno-katolickie poglądy, ale Rokita jest poza PO, Gowin jest w Po, ale na cenzurowanym w związku z in vitro, a Dziwisz, może też na tle sporu o in vitro, jakby błogosławi prawicy, tej PiS-owskiej, i tej gotowej z ,,obrony życia” uczynić fundament swej politycznej tożsamości. Inaczej mówiąc, następca Karola Wojtyły w metropolii krakowskiej, przesuwa się z centrum na prawo.

Mogę zrozumieć, że kardynał spotyka się z politykami pokroju Marka Jurka, a nawet, że wspiera ich moralnie, choć uważam, że to błąd metropolity. Tak samo z mszą z udziałem PiS. Ale wymowa tego jest moim zdaniem negatywna w obu wypadkach, tak samo zresztą jak negatywnie oceniam flirt Kościoła z PO. Takie posunięcia to powtórka z flirtu PiS z ks. Rydzykiem.

To negatywne wrażenie, że kuria krakowska wchodzi w politykę partyjną, i to na skalę międzynarodową, potęguje u mnie zaskakujące spotkanie kardynała z Ganleyem. Ganley jak jakiś nowy Tymiński upatrzył sobie Polskę, a ściślej polską prawicę, jako sojusznika w swej krucjacie antyeuropejskiej. Tym razem sprawa jest dużo poważniejsza niż ze ,,Stanem” T.

Declan Ganley jest bogaty, ma kontakty, ma realne poparcie polityczne części europejskich eurosceptyków i eurofobów. Przyjął go polityk najwyższego szczebla – prezydent Klaus. Globalna recesja może pomóc tym antyeuropejskim ruchom. Możliwe, że będzie im łatwiej mobilizować sfrustrowany elektorat. Cokolwiek mówią liderzy PiS czy SLD, partie opozycyjne będą wykorzystywały psujące się nastroje społeczne  do walki z rządem. Wprawdzie Ganley jeszcze nie wie, jak tradycyjnie tytułuje się kardynała, ale się nauczy, bo, jak sądzę, ujrzał, że w Polsce może nawet mieć większe pole do działania niż na Zielonej Wyspie.

Jaki interes ma niszowa prawica Jurka, Dobrosza czy Jerzego Roberta Nowaka w aliansie z Ganleyem, wydaje się jasne, ale jaki interes może mieć w tym Kościół? Bo przecież trudno uwierzyć, że Ganley został przyjęty przez Dziwisza, by mu opowiedzieć o polskich korzeniach swej żony. A może więc taki, by wysłać pierwsze poważne ostrzeżenie adresowane do PO: jak utrącicie bioetyczny projekt Gowina, zaczniemy o was mówić z ambon źle, a o prawicy PiS-owskiej i pozaparlamentarnej – dobrze. 

Sprawa wydaje mi się, powtarzam, poważniejsza niż z pozoru wygląda. Poparcie Kościoła wciąż ma istotne znaczenie polityczne. Rydzyk nowych wyborców już nie pozyska dla antyeropejskiej, antyzachodniej, antymodernizacyjnej prawicy, ale Ganley w sojuszu z prawicą wspartą przez Dziwisza, kto wie? Sprawdzianem, o co chodzi,i jaki jest efekt starań Ganleya, będą zapewne nadchodzące wybory europejskie. Ganley sfinansuje zapewne kampanie swoim nowym polskim sprzymierzeńcom. Tak to w roku 20-lecia nowej Polski dorobimy się i takiej przykrej, choć wliczonej w koszta demokracji, niespodzianki.