Masakra w Mumbaju

Mumbai to dawny Bombaj. Ale ta nazwa była europejskiego, portugalsko-angielskiego, czyli kolonialnego pochodzenia, więc ponad 10 lat temu została zastąpiona ,,rdzenną”,, którą ja sobie pozwalam spolszczyć jako Mumbaj. Nie będę udawał, że wiem, kto stoi za serią zamachów w Mumbaju, ani czemu one służą. Skazany jestem na spekulacje.Jednak sprawa jest zbyt ważna, by o niej nie wspomnieć.

Dramat mumbajski dzieje się w zapalnej części świata. Jego konsekwencje mogą być globalne. Rozgrywa się po zmienie ekipy u władzy w Waszyngtonie i wśród obaw, że Pakistan i Afganistan nie radzą sobie z islamistami. Obama obiecywał, że wesprze walkę z talibami w obu tych krajach. Odchodzący rząd Busha starał się współpracować z oboma państwami atomowymi Indiami i Pakistanem i redukować napięcia między nimi. Nowy prezydent Pakistanu deklaruje chęć dogadania się z Indiami przeciwko zmorze terroryzmu w obu krajach. 

Jak się to ma do zamachów w Mumbaju? Być może tak, że zamachowcom zależy na pokrzyżowaniu planów Waszyngtonu i storpedowaniu ewentualnej współpracy indyjsko-pakistańskiej. Tymczasem premier Indii w dzisiejszym przemówieniu TV sugerował, że mocodawcy a może i wykonawcy ataków są na zewnątrz.

Czyli gdzie? W Pakistanie? Czy taka sugestia nie służy pośrednio interesom terrorystów? Bo gdyby miało się okazać, że za atakami stoją siły islamistów pakistańskich czy jacyś politycy lub agenci pakistańscy sympatyzujący z islamistami u siebie czy w Indiach, to jest to bardzo zła wiadomość nie tylko dla Delhi, ale i Waszyngtonu i Londynu.

Tak czy owak, Mumbaj to komunikat dla Zachodu: Nie myślcie sobie, że jesteście mile widziani w sercu Azji, wszystko jedno za Busha czy Obamy. A także komunikat do rządu indyjskiego: Nie myślcie, że tutejsi muzułmanie są zadowoleni z waszej polityki wobec nich. Nie pozwolimy światu zapomnieć o dyskryminacji muzułmanów w Indiach i o muzułmańskich aspiracjach. Słono zapłacicie za swoje sukcesy, które dokonują się kosztem mniejszości.

Takie przesłanie sprowokuje radykałów hinduistycznych, a wzrost napięcia na tle etnicznym może doprowadzić do przegranej obecnego rządu w przyszłorocznych wyborach i powrotu nacjonalistycznej prawicy idyjskiej do władzy. Masakra w Mombaju wygląda na zaplanowaną z zimną krwią wielką operację zmiany układu sił na korzystny dla ekstremistów – nie do końca wiadomo spod jakiej flagi.