Głódź na Gdańsk

Z dobrego kościelnego źródła dowiaduję się, że następcą odchodzącego na emeryturę abp. Tadeusza Gocłowskiego, metropolity gdańskiego, ma być abp Leszek Sławoj Głódź, ordynariusz diecezji warszawsko – praskiej

Sprawa ma być przesądzona, bo kandydatura Głodzia ma ponoć poparcie kardynała Dziwisza. Widać Głodziowi, byłemu wieloletniemu kapelanowi naczelnemu Wojska Polskiego i szefowi kościelenego Zespołu Troski Duszpasterskiej o Radio Maryja, diecezja praska nie wystarczy. Musi mieć większe ambicje, skoro nie odmawia ewentualnych przenosin do Gdańska.

Gdańsk to faktycznie jedna z pereł w koronie Kościoła w Polsce. A dzieło abp. Gocłowskiego też imponujące, prócz oczywiście afery finansowej z diecezjalnym wydawnictwem Stella Maris. Otoczenie metropolity mówi, że o sprawie nie wiedział i padł ofiarą swego chrześcijańskiego zaufania do ludzi. Mnie to mało przekonuje, ale z drugiej strony trzeba oddać Gocłowskiemu, że pod dywan całkiem tego nie zamieciono. Udało mu się też dokonać rzeczy wydawałoby się niemożliwej – usunąć na margines gdańskiego Rydzyka – ks. Jankowskiego. Na witrynie archidiecezji są m.in. informacje o kościelnych dniach judaizmu. Gocłowski ma też ambicje dyskretnego mediatora zaprzyjaźnionego z politykami polskiej centroprawicy. Kiedyś hołubił Jana Rokitę, ostatnio odcinał się od wybryków ks. Rydzyka.

Cokoliwek powiedzieć, abp. Gocłowski jak potrafił, tak służył Kościołowi w duchu Jana Pawła II: nie dzielił, nie jątrzył, nie podburzał przeciwko Europie i nie-Polakom, podtrzymywał tradycję ekumeniczną, politykę uważał za misję wymagającą pilnowania elementarnych zasad etycznych, a nie za domenę jakiegoś społecznego darwinizmu. 

W tym kontekście pogłoski o Głodziu są bardzo wymowne. Głódź jest – prócz abp. Michalika – najwyżej postawionym hierarchą wyraźnie życzliwym „Partii Radia Maryja”. Ks. Jankowski podobno już odzyskał animusz. Zamiana Gocłowskiego na Głodzia to byłoby kolejne potwierdzenie, że trzy lata po śmierci Jana Pawła II Kościół hierarchiczny w Polsce odchodzi od Wojtyły w stronę Rydzyka. A jeśli kardynał Dziwisz poparł Głodzia, to oznacza to, że tak zwany Kościół łagiewnicki jako lepsza alterantywa względem „Kościoła toruńskiego” to klisze pozbawione dziś wszelkiej treści. W sumie to znów złe wieści dla tego odłamu polskich katolików, którzy odnajdują się w ideach soboru streszczonych w haśle Kościoła i katolicyzmu otwartego.