Dwulecie PiS, czyli nie dadzą się odsunąć od władzy

Dwa lata rządów PiS pokazują, że sednem sporu politycznego w Polsce jest pojmowanie demokracji. Trafnie przypomniał o tym w dobrym przemówieniu na konwencji PO w Łodzi Grzegorz Schetyna. „Rekonstrukcja” rządu p. Szydło w tym sensie niczego nie zmieni ani nie poprawi.

Przeciwnicy partii Kaczyńskiego ostrzegali w kampanii wyborczej, że to demokracja była stawką wyborów w 2015 r. Przez dwa lata to się nie zmieniło. Spieramy się o to, w jakiej chcemy żyć demokracji: konstytucyjnej czy pisowskiej.

I to jest w naszym życiu obywatelskim spór najważniejszy: wtedy i dziś. Jego wyrazem były marsze w obronie TK i Konstytucji, grudniowe protesty w Sejmie przeciwko antydemokratycznym praktykom marszałka Kuchcińskiego, czarne marsze w obronie praw kobiet, manifestacje przed sądami w obronie ich niezawisłości od prokuratura generalnego. A po stronie władzy odpowiedzią na to wszystko są drwina, kpina i szykany policyjne. Na nic więcej jej intelektualnie ani politycznie nie stać.

Ten spór może być nieważny dla tej części społeczeństwa, która odczuwa poprawę swego bytu dzięki „dobrej zmianie”. Nie wnikają, jakim kosztem odbywa się ta poprawa i jakie rodzi zagrożenia w dłuższej perspektywie. Na przykład dla budżetu, z którego „dobra zmiana” jest finansowana.

Ale przyjdzie moment, kiedy i oni będą musieli się nad tym zastanowić: zadłużanie państwa uderzy w końcu także w beneficjentów polityki gospodarczej, finansowej i społecznej pisowskiego rządu.

Bilans dwulecia w innych dziedzinach dobrze definiuje termin „deforma”. Deforma trójpodziału władzy, obronności, polityki zagranicznej, oświaty publicznej, służby zdrowia, instytucji kultury, mediów publicznych. Przed nami zapowiedzi kolejnych deform: w systemie mediów, w samorządzie, w ordynacji wyborczej.

PiS zmienia charakter naszego państwa i szykuje się do zmiany konstytucji, która tę fundamentalną zmianę potwierdzi. Celem polityki pisowskiej jest państwo narodowo-katolickie, poddane wszędobylskiej kontroli centralnego ośrodka dyspozycji politycznej przy ul. Nowogrodzkiej.

W ich planach przegrana w wyborach samorządowych, parlamentarnych czy prezydenckich się nie mieści. Im szybciej dotrze to do strategów i liderów opozycji, wszelkiej opozycji, tym większa szansa, że deforma straci impet, jaki ma dzisiaj.