Bo cała prawica to jedna rodzina

W dniu zgromadzeń „totalnej opozycji” spin doktorzy PiS zorganizowali pokaz siły i jedności zjednoczonej prawicy.

Język ciała panów Kaczyńskiego, Gowina i Ziobry zaprzeczał przekazowi. Jeśli piarowcy i propagandyści czują, że trzeba organizować takie pokazy, to znaczy, że jedność się chwieje, a elektorat wraz z nią. Oczywiście na tle sporu o destrukcję niezależności sądów od władzy politycznej, czyli o tak zwane reformy sądownicze ministra Ziobry.

Podczas pokazu mogła kłuć w oczy nieobecność prezydenta Dudy. Bo przecież prezydent jest wciąż w obozie rządzącym, choć wszedł w spór z projektami ziobrystów. Prezes Kaczyński wyraził więc nadzieję, że i prezydent jest częścią prawicowej jedności i idzie w tym samym kierunku.

Może i w tym samym, ale na razie jakby troszkę z boku. Bo jaka ta jedność jest napięta, pokazują fakty – choćby wywiad Konrada Piaseckiego z Zofią Romaszewską. Bliska współpracowniczka prezydenta de facto wyrzuca do kosza tak zwane poprawki PiS do projektów ustaw sądowniczych.

I słusznie, bo te poprawki, jak wszyscy niezależni od PiS komentatorzy przewidywali, przywracają w istocie zawetowany sens ustaw. Jest nim poddanie kontroli jednej partii całego systemu sądownictwa.

Tego pani Romaszewska, choć z PiS od dawna sympatyzuje, jednak zdzierżyć nie może. Buntuje się w niej nie tylko dawna opozycjonistka, ale i demokratka: „Po prostu demokracja polega na tym, że ludzie się wzajemnie kontrolują, a ludzie, którzy no są z jednego, że się tak wyrażę, mamy coś przeciwko temu, że są korporacje sędziowskie, korporacje takie, korporacje, można założyć korporację pisowską i to też nie jest dobra korporacja. Żadna korporacja nie jest dobrą korporacją”. Słusznie.

Jednak z tego nie wynika, że prezydent Duda nie przyjmie choć części pisowskich poprawek. Sama Romaszewska to sugeruje. Daje do zrozumienia, że czerwoną linią jest dla prezydenta sprawa wyboru członków KRS w parlamencie: nie może ich wybierać jedna partia. Też słusznie.

Ale czy ktoś, kto nie jest wyborcą czy sympatykiem PiS, uwierzy, że obecne zgrzyty w obozie władzy wstrzymają deformę ziobrystów? Bez niej cały plan polityczny Kaczyńskiego zawisłby w próżni.

Prezes wie, że kolejne etapy demontażu obecnego porządku konstytucyjnego wymagają podporządkowania sądownictwa ministrowi (nie)sprawiedliwości. Zapalił Ziobrze zielone światło, Dudzie zapali żółte, a może czerwone. Przecież spory, a nawet dzikie awantury, w rodzinie się zdarzają.

A Polska? Nasz narodowy problem polega na tym, że w obozie pisowskim Polska to Kaczyński.