„Na PiS nie głosowały potwory”

W „Gazecie Wyborczej” znana scenarzystka Ilona Łepkowska stwierdza, że największym problemem „tej strony” (czyli nie-PiS) jest to, że nie znali nikogo, kto głosuje na PiS. Tymczasem p. Łepkowska zna takie osoby i wie, że to nie są żadne potwory.

Tylko co z tego, że nie są? Tak samo wyborcy PO, Nowoczesnej czy lewicy nie są potworami. I są tacy zwolennicy PiS, którzy nie znają nikogo, kto głosował na PO. Nie trzeba znać kogoś z PiS lub z PO, by mieć wyrobione zdanie na temat partii p. Kaczyńskiego czy p. Schetyny.

Nie w tym rzecz, że się ma takich czy innych znajomych. Ja akurat mam znajomych głosujących na PiS czy Andrzeja Dudę i właśnie dlatego, że znam ich poglądy, nigdy nie głosowałem ani nie zagłosuję na partię p. Kaczyńskiego. To, że ktoś nie jest potworem, nie daje gwarancji, że dobrze wybierze w wyborach. Zamożny i wykształcony może się pomylić tak samo jak biedny.

Zarazem biedny może wybrać dobrze, zamożny źle. W polityce liczą się wyniki i skutki. Na partie wodzowskie głosowali i głosują i biedni, i bogaci, inteligenci i kołtuni, ateiści i bigoci. Podobnie na partie demokratyczne, choć proporcje układają się tu zwykle lepiej. Jednak wiele wskazuje na to, że narody wychodzą dobrze na rządach demokratycznych, a źle na rządach autorytarnych.

Czasem tego od razu nie widać. Dopiero trzeba wojny, represji, chaosu i bałaganu, by niepotwory przejrzały na oczy i zrozumiały, do czego przyłożyły rękę. Niekiedy to odczarowywanie rzeczywistości trwa długo i idzie opornie.

„PiS wygra, bo nie ma z kim przegrać”, prognozuje Łepkowska. Możliwe, ale nie dlatego, że jego wyborcy nie są potworami, tylko dlatego, że na razie są politycznie zaczarowani. Odmawiają, tak jak ich liderzy i mentorzy, dostrzeżenia i uznania błędów i porażek obecnej władzy, szerzą propagandę sukcesu. Do czasu.