Trump, czyli banalizacja zła

Zło dobrem zwyciężaj.

Taką drogą poszedł mąż zamordowanej przez zwolennika Brexitu młodej deputowanej do brytyjskiej Izby Gmin. Taką drogą idzie matka staranowanej na śmierć przez neonazistę w Charlottesville młodej Amerykanki, próbującej zatrzymać marsz białych rasistów. Taką drogą poszli bliscy dziewięciorga czarnych zamordowanych w Charleston w Karolinie Południowej przez młodego fanatyka XIX-wiecznych konfederatów.

Współcześni nostalgicy konfederacji mogą mieć różne motywacje, ale są wśród nich krypto- lub jawnorasiści. Na zlocie użyto znaków nazistowskich i konfederackich. Przeciwieństwem ich drogi jest droga nieszukania odwetu czy zemsty, lecz skupienia się na robieniu rzeczy dobrych dla bliźnich w potrzebie, mimo traumy osobistej. Można tę drogę nazwać drogą świeckiej świętości. Ujęcie i sprawiedliwe osądzenie zbrodniarzy to sprawa państwa. Natomiast rodziny ofiar i tak same muszą poradzić sobie z tragedią i zająć jakieś stanowisko. Politycy zwykle im tego nie ułatwiają. Wielu z nich nie może oprzeć się pokusie, by się na tragedii wyborczo podlansować.

Donald Trump przeszedł samego siebie w sprawie zbrodni neonazisty. Zamiast jednoznacznie potępić zlot rasistów w Charlottesville, lawirował. W końcu potępił zło po imieniu: rasizm, Ku Klux Klan, idea wyższości białej rasy nad innymi. Potępił, by w kolejnym wystąpieniu rozmyć potępienie: radykalizm alterprawicy jest zły, ale tak samo zły jest radykalizm alterlewicy.

To z kolei wywołało kolejną falę krytyki prezydenta. Bo w takiej sytuacji słowa Trumpa banalizują i relatywizują przemoc ideologiczną. W końcu nie byłoby zamieszek i tragedii, gdyby biali rasiści nie zwołali marszu pod pretekstem obrony pomnika konfederackiego generała, który ma być usunięty. Przeciwnicy marszu działali w słusznej sprawie, choć lepiej by było, gdyby stawili tylko opór bierny. Chyba próbowali, lecz przychodzi moment samoobrony, co trzeba wziąć po uwagę.

Rolą prezydenta nie jest w takiej sytuacji wdawanie się w dywagacje publicystyczne, politologiczne, historyczne – tylko wysłanie jasnego przekazu do społeczeństwa: państwo nie toleruje konkretnego aktu przemocy i potępia konkretnych sprawców i/lub mocodawców czy inspiratorów wraz z ideologią popychającą do terroryzmu.

Szczęśliwy kraj, w którym liderzy tak reagują na zło. Nieszczęśliwy, w którym lawirują, bo na sercu leży im przede wszystkim utrzymanie się u władzy. Trump doszedł do władzy głosami m.in. niewykształconych białych mężczyzn. Wielu z nich nie miałoby mentalnie i moralnie problemu z pójściem na zlot taki, jak w Charottesville. W kampanii prezydenckiej na cześć Trumpa hajlowali klansmeni z KKK. Ich lider podziękował Trumpowi za słowa, że wśród uczestników zlotu byli też dobrzy ludzie. I to pomimo tego, że wcześniej Trump wymienił z nazwy Klan jako siłę zła i nienawiści.

Opinia amerykańska może czuć się zdezorientowana: który przekaz prezydenta jest szczery? Dlaczego biali rasiści mu dziękują, czyżby czuli w Trumpie wsparcie? Dlaczego Trump milczy o zgodnym potępieniu rasistowskiego zlotu przez większość liderów religijnych, w tym chrześcijan ewangelicznych, u których Trump zabiegał o poparcie? W Charlottesville duchowni różnych konfesji nie przyłączyli się do zlotu, lecz modlili o pokój i miłosierdzie. Trump deklaruje się jako chrześcijanin, czemu nie chwali tych duchownych?

A w Polsce? Ze skrajną prawicą w różnych wydaniach publicznie pokazują się księża katoliccy. Niektórzy publicznie sympatyzują z nacjonalistami. W Stanach raczej nie do pomyślenia. Potomek gen. Lee, konfederaty, duchowny, nie waha się publicznie poprzeć zamysł usunięcia pomnika swego słynnego przodka. U nas niektórzy biskupi milczą o złu nacjonalizmu, za to, jak Trump, atakują lewicę liberalną. O politykach różnych opcji szkoda się pod tym względem rozwodzić. Nieliczne wyjątki znajdziemy głównie w Nowoczesnej i w nowej lewicy.

Co będzie, gdy polska skrajna prawica umyśli sobie urządzić podobny zlot nienawiści i rasizmu w naszym kraju? Sądząc po ostatnim marszu nacjonalistów w Warszawie, władze wezmą ją pod ochronę zamiast potępić. Za to pod hasłami, a jakże wolności słowa i zgromadzeń, potępi tych, którzy próbują w zgodzie z konstytucją zatrzymać u nas postępy zła. Nie ma symetrii między nienawiścią a walką z nienawiścią.