Nie ma zmiłuj: 40 procent dla PiS

W sondażu dla OKO.Press PiS ma 40 proc. deklarowanego poparcia, a opozycja parlamentarna najsłabszy wynik od roku 2015, roku klęski. Najlepszy miała w okresie grudniowego kryzysu sejmowego, gdy PO przegoniła PiS.

Płyną z tego dwa wnioski: polski lipiec obywatelski w obronie trójpodziału władzy nie odebrał PiS elektoratu, tylko go pomnożył. Drugi to ten, że opozycja „totalna” ma większe branie niż opozycja „konstruktywna”. Jeśli kolejne sondaże dadzą podobne wyniki, opozycja – a w praktyce chodzi tu o PO, Nowoczesną i PSL – ma twardy orzech do zgryzienia.

Nie jest w stanie (i zapewne by nie umiała) konkurować z PiS na ludowość, pobożność i ksenofobię. Z populizmem w wydaniu PiS czy Kukiza nie da się wygrać innym populizmem, bo w Polsce działa tylko jeden, ten zawłaszczony już przez Kaczyńskiego, Gowina i Ziobrę w aliansie z Kościołem radiomaryjnym.

Inny, na przykład twardo lewicowy, nie powstanie, bo nie ma dostatecznej bazy społecznej. Elektorat tradycyjnie lewicowy poszedł do PiS lub do Kukiza. Młoda lewica nie jest siłą polityczną, z którą musiałyby się poważnie liczyć główne partie opozycyjne.

To raczej pospolite ruszenie, które wprawdzie wyraża ducha młodego pokolenia – apartyjnego i apolitycznego – lecz tak jak młodzi nie jest w stanie, a może nawet nie chce, organizować jakichś trwałych struktur działania, więc oddaje inicjatywę partiom obu stron konfliktu.

To może nielewicowa opozycja powinna postawić na rzekomo wstającego z kolan prezydenta Dudę? Takie rady słychać ostatnio z kręgów PO. Byłaby to opcja klina wbijanego między prezydenta i centralę przy Nowogrodzkiej. Trudno uwierzyć, by to zadziałało. Co najwyżej Duda otworzyłby się na opozycję inną niż „półopozycja Kukiza”. Testem, czy jest na to gotowy, będą projekty ustaw o Sądzie Najwyższym i KRS.

Jeśli już, to Duda i jego otoczenie gra na siebie. Nic tak naprawdę nie wskazuje, by odeszło ono od pisowskiej ideologii. Być może ma uwagi do pisowskiej praktyki i to wszystko. Sił wystarcza mu na kontestację Macierewicza, ale już nie na kontestację Waszczykowskiego, choć polityka zagraniczna to też pole zainteresowania Prezydenta RP.

Duda nie zwołał jak dotąd ani jednej rady gabinetowej, choć powodów ma mnóstwo. Ostatnio seria zagranicznych wezwań na dywanik ambasadorów RP. Waszczykowski, minister gorszy chyba nawet od pani Fotygi, zasługuje tak samo jak minister Macierewicz na rozliczenie przez prezydenta, choć powinna to dawno temu zrobić szefowa rządu.

Jeden sondaż nie musi być miarodajny. Jednak po lipcu protestów wynik jest dla opozycji parlamentarnej przygnębiający, a wraz z nią dla tej części społeczeństwa, która wciąż w niej widzi alternatywę dla rządów PiS. Słusznie, bo innej na razie nie widać.

W polityce realnej apele o wizję, nowego lidera i nadzieję rzadko się spełniają. Są to zwykle projekcje pobożnych życzeń, ekspresje frustracji, zmęczenia, osobistych niechęci. Z tego nie da się zrobić skutecznej polityki opozycyjnej w zderzeniu z narodowo-katolickim populizmem. Który nawet rozerotyzowany przebój latynoski potrafi przerobić na pielgrzymkowy. W polityce realnej gra się takimi kartami, jakie się ma w garści.

Dziś opozycja asów za dużo nie ma, ale nie ma też tylko samych blotek. Nie musi się glajszachtować, powinna się porozumieć między sobą przed jesienną ofensywą pisowską. I nie obrażać się na naród, bo innego sobie nie wybierze. Co uchodzi publicystom, nie godzi się politykom.