Świeczki od Sorosa

Pisowska władza i jej zwolennicy grożą, straszą, donoszą. Minister spraw wewnętrznych zapowiada miliardowe zakupy dla policji. Klasyczny syndrom oblężonej twierdzy. Kłamać, lżyć, wmawiać, że nic się nie dzieje, bo przecież „żyjemy w wolnym, demokratycznym, normalnym kraju”.

W PiS TVP nowy pomysł skompromitowania protestów: że to niby przygrywka do sprowadzenia do Polski muzułmanów. Ryzykowne, bo takiej bzdury nie kupi chyba nawet „ciemny lud”, obsługiwany przez prezesa Kurskiego.

Inny przykład: świeczki protestujących przeciwko zamachowi konstytucyjnemu są za pieniądze Sorosa. Gdy na ulice wylegli młodzi, padł propagandowy mit o buncie „odstawionych od koryta”. No to wymyślili te świeczki od Sorosa. Równie głupie jak to z uchodźcami, ale widać mają widownię za kretynów. Wszystko, byle nie przyznać, że skok na rządy prawa napotkał na opór, jakiego się nie spodziewali.

Opór ma dwa wymiary.

Po pierwsze, „ulica” – mimo zagrywki, by przepychać autorytarne ustawy w sezonie urlopowym, coraz większe rzesze w coraz większej liczbie miejscowości znajdują czas i ochotę na protesty. Błaszczak z Kaczyńskim liczyli, że zastraszą ludzi kordonami policji i pogróżkami („będziecie siedzieć”), tymczasem na protesty przychodzą młodzi sędziowie, a nawet studenci prawa. Atmosfera jest odwrotnością smoleńskich seansów nienawiści. Ludzie się uśmiechają, pozdrawiają, a nie plują i złorzeczą.

Wyłaniają się nowi liderzy, a wśród tych znanych na czoło wysuwają się Borys Budka, senator Klich i kobiety Nowoczesnej. Nawet symetryści (PO=PiS) cichną, widząc marsz ku autorytaryzmowi. Na sobotniej wielotysięcznej demonstracji na krakowskim rynku byli przedstawiciele opozycji parlamentarnej (Kosinak-Kamysz, Bogdan Klich, Jerzy Meysztowicz) i partii Razem oraz aktywiści. To nowa jakość: front demokratyczny.

Po drugie, „zagranica” – sytuacja w Polsce budzi coraz większy niepokój. Nie tylko w najbardziej opiniotwórczych mediach światowych. Także w zachodnich kręgach politycznych i dyplomatycznych. W Unii i w USA. Dla pisowskiego rządu komunikat amerykańskiego Departamentu Stanu powinien być podwójnym alarmem: oto administracja ich faworyta Trumpa nie godzi się na demolkę praworządności w Polsce i powołuje się w tej sprawie Komisję Wenecką i Unię Europejską. Do zaniepokojonych dołączyła Kanada, nawet półoficjalny organ prasowy Watykanu pochylił się nad Polską.

I nic dziwnego: sądownictwo w Polsce jest częścią systemu prawnego UE. Nasz kraj pod rządami PiS przestaje się liczyć politycznie i w Unii, i w USA, tak jak autorytarna Turcja Erdoğana. PiS-owi został tylko Orbán, sprzymierzeniec Putina. Orbán jak Kaczyński ma do Brukseli nastawienie konfrontacyjne, tylko że obaj mogą się w tej rozgrywce przeliczyć, gdy Bruksela obu odbierze prawo głosu.

Ale nie ma się co łudzić. Pisowska władza nie odpuści tylko pod obywatelskim naciskiem ulicy. PiS TVP urabia już od dawna, na spółkę z mediami Rydzyka, część społeczeństwa. Tylko patrzeć, jak zacznie oskarżać obce siły o inspirowanie protestów. To chwyt z żelaznego repertuaru każdej władzy autorytarnej. Nie kontroluje ona jeszcze internetu, lecz się tym zajmie. Tak samo jak organizacjami społecznymi (NGO) i niezależnymi mediami. Tak się stało w Rosji i na Węgrzech.

Dzisiejsze brechty o świeczkach Sorosa są zapowiedzią deformy społeczeństwa obywatelskiego (Sorosa jako mecenasa społeczeństwa otwartego intensywnie dyskredytuje propaganda Orbána).

Masowe protesty mogą wtedy wygasnąć. Wiele zależy w tej sytuacji od „zagranicy”. To ostatnia linia obrony przed niszczeniem wolności w Polsce. Zaniepokojenie naszych partnerów zachodnich jest uzasadnione. Nie należy widzieć w nim ingerencji, lecz koło ratunkowe rzucone Polsce.