Nie mają wstydu

Elita obecnej władzy to tylko w nielicznych przypadkach ludzie dawnej opozycji demokratycznej, pierwszej Solidarności, innych organizacji niezależnych czasu stanu wojennego. Więcej tam towarzyszy Kaczyńskich z PC i PiS, a z biegiem czasu, zwłaszcza odkąd Kaczyński jest u władzy, przybyło w niej też ludzi całkowicie bez kręgosłupa, za to usłużnych partyjnym bonzom.

Elita pisowska, jaka jest, widać i słychać od rana do wieczora w parlamencie i w mediach. Do niej retoryka obrony praw obywatelskich, demokracji, rządów prawa nie trafi, tak samo jak nie trafi ona do Janusza i Grażyny grilujących na wczasach nad Bałtykiem. Na sąsiednim blogu socjolożka Małgorzata Sikorska przypomina dane: w polskim społeczeństwie nie ma pasji do demokracji, za to jest przyzwolenie dla rządów twardej ręki.

Innymi słowy PiS, jak wczesny Gierek, ma otwarty kredyt zaufania znacznej części społeczeństwa. Gierek potknął się dopiero po pięciu latach, tłumiąc siłą protesty przeciwko podwyżkom cenom, wcześniej miał poparcie prawie jak Gomułka w październiku 1956 r. Protesty po Radomiu pomogły umocnić się nielicznej wówczas i traktowanej z nieufnością opozycji demokratycznej. Ciosem finalnym była mizeria ekonomiczna, do której doprowadziła polityka ekipy Gierka.

Czy jest jakaś analogia, bo przecież historia nigdy się nie powtarza, chyba że jako farsa? Może w dwu sprawach. Po pierwsze w rosnącej arogancji władzy, wtedy Gierka,  dziś Kaczyńskiego. Po drugie w tym, że póki portfele grubsze i sklepy pełne towaru, władza może być umiarkowanie spokojna.

Istotna różnica jednak jest taka, że jak na razie Kaczyński nie użył siły przeciwko opozycji i obywatelom, a niezależne od pisowskiej władzy organizacje społeczne, media, uczelnie, ośrodki kultury jeszcze legalnie działają. Elita pisowska musi się też na razie liczyć z władzami Unii Europejskiej. Jesteśmy zatem na etapie pomiędzy liberalną demokracją konstytucyjną, typu zachodniego, w zasadzie zlikwidowaną, a hybrydą nazywaną demokraturą.

Nie jest jeszcze tak źle jak na Białorusi, ale już znacznie gorzej niż w przeciętnym państwie UE. Twardy elektorat pisowski tym się nie martwi. Elektorat kapryśny może trochę, ale to bez znaczenia, bo nie pójdzie na marsze w obronie niezależności sądów przed min. Ziobrą. Po co? Dla niego PiS, PO to jedno. Mimo to warto być przyzwoitym, pokazać tym, którzy nie mają wstydu, że nie wszyscy ich popierają, bronić pokojowo demokratycznego państwa prawa, także dla dobra Janusza i Grażyny. Lepiej się żyje, mając czyste sumienie obywatelskie.