Biskup przeprasza za Jedwabne

To się zdarzyło po raz pierwszy w Kościele. Warszawskie przemówienie prezydenta Trumpa wspomina o Holokauście, ale nie wymienia Jedwabnego. W poniedziałek, 10 lipca, gdy nasza uwaga skupiła się na smoleńskim kordonie sanitarnym, w Jedwabnem biskup Rafał Markowski przeprosił „braci i siostry narodu żydowskiego” za wielki ból i wyrzut sumienia, jakim jest zbrodnia popełniona na jedwabieńskich Żydach przez ich polskich sąsiadów 10 lipca 1941 r.

Episkopat w 60. rocznicę zbrodni urządził w Warszawie nabożeństwo pokutne, ale do Jedwabnego biskupi się nie wybrali, aby wziąć wtedy udział w uroczystości wspólnie z prezydentem Kwaśniewskim. Widać uznali, że w takim towarzystwie im nie wypada. Był tam z prezydentem poprzednik bp. Markowskiego na stanowisku szefa kościelnej komisji do spraw dialogu z judaizmem, bp Maciej Cisło. Jednak proste słowo „przepraszam” padło z ust polskiego hierarchy dopiero teraz – i chwała za to biskupowi Rafałowi Markowskiemu.

Taka właśnie powinna być rola biskupa: dzielić się chrześcijańską refleksją z chrześcijanami i zainteresowanymi nią niechrześcijanami. Biskup powiedział: „Jak czas pokazuje, kiedy serce ludzkie ogarnia zło i nienawiść, kiedy paraliżuje ona człowieka wewnętrznie, prowadzi ku śmierci: prowadzi ku śmierci fizycznej dotyczącej ofiar i prowadzi do śmierci duchowej, która dotyka oprawców”.

Jest w tych słowach jakaś dodatkowa wartość. Można je odnieść również do złowieszczych skutków zła i nienawiści dotykających dzisiaj uchodźców. Jeszcze nie są zabijani, ale już zostali zdehumanizowani i napiętnowani, a to krok w stronę przemocy fizycznej.

Chrześcijańskie zachowanie bp. Markowskiego nie spodobało się tym naszym nominalnym katolikom, na których słowo „Jedwabne” działa jak płachta na byka. Anonimowy hejt antysemicki w internecie to norma, a nie wyjątek. Ale należałoby się spodziewać, że przynajmniej dzisiejsi liderzy prawicowej opinii, zwykle chodzący do kościoła, wykażą umiarkowanie. W końcu prezydent Duda i premierka Szydło wprawdzie nie stawili się w Jedwabnem na uroczystości upamiętnienia 76. rocznicy zbrodni, jednak wysłali z kwiatami swych delegatów. Był też wiceszef IPN, a to Instytut wydał przed laty monumentalną monografię rzetelnie dokumentującą zbrodnię i jej okoliczności.

Nic to! Redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”, Paweł Lisicki, zaatakował bp. Markowskiego w typowy dla narodowej prawicy sposób: jakim prawem? W czyim imieniu?! Ano takim, że jako biskup może przemówić w imieniu Kościoła. A jako obywatel w imieniu swoim i tych, którzy patrzą na sprawę Jedwabnego podobnie. Bo zbrodnia jest zbrodnią, a jedwabieńskich Żydów spalili w stodole Polacy. Na takiej zasadzie przeprosił prezydent Kwaśniewski.

Lisicki wpisuje przeprosiny złożone przez biskupa w narrację „religii Holokaustu” (napisał na ten temat książkę, którą krytycznie zrecenzowałem w POLITYCE). Teza tej książki jest taka, że kto uważa, iż można mówić o współodpowiedzialności Kościoła za eksterminację Żydów, jest wrogiem chrześcijaństwa. Można to rozumieć tak, że Lisicki uważa Markowskiego za użytecznego idiotę Jana Pawła II i innych kościelnych orędowników pojednania katolicko-żydowskiego.

Słowem, prawicowy Polak katolik potępia polskiego katolickiego biskupa za przyzwoite zachowanie w ważnej moralnie sprawie. Takich liderów opinii ma dziś polska prawica.