Wyniosą Wałęsę?

Donald Trump wie, że Lech Wałęsa to dobro globalne. Nie ma kraju, w którym by nie słyszano o Wałęsie i Solidarności, natomiast o Kaczyńskim, Dudzie i PiS słyszał znikomy ułamek ludzkości. Propisowska gawiedź zwieziona na plac Krasińskich nie zna świata i nie wie, że gwizdy z Wałęsy to gwizdy z Polski, a przemoc wobec Wałęsy to przemoc wobec wizerunku Polski w świecie.

Czy elita obecnej władzy po geście Trumpa pod adresem Wałęsy pozwoli policji – lub bojówkarzom – żeby mimo to Lecha obezwładnić na kontrmiesięcznicy smoleńskiej 10 lipca? Wyniesienie Wałęsy oznaczałoby, że jesteśmy na kolejnym, „potrumpowskim”, etapie likwidacji naszego państwa demokratycznego i instalowania reżimu autorytarnego.

Jak popularny jest Wałęsa, sam się nie raz przekonałem, jeżdżąc po świecie. Mogą przekręcać jego (trudne) nazwisko, ale wiedzą, że to przywódca zwykłych ludzi, którzy upomnieli się pokojowo o swoją ludzką godność i prawa. Jak Gandhi czy Martin Luther King.

Pokojowe protesty pod wodzą Mahatmy pomogły wybić się na niepodległość Indiom. Marsze na czele z pastorem Kingiem pomogły w zrównaniu praw czarnych obywateli USA z prawami białych. Ruch Solidarności pokazał światu, że w państwie doktrynalnie robotniczo-chłopskim prawa robotników i obywateli są deptane. To odebrało moralną legitymizację ówczesnej peerelowskiej władzy i ułatwiło zmianę ustroju na demokratyczny. Gandhi, MLK, Wałęsa świętymi nie byli, lecz dobro w ich życiorysach mocno przeważa nad złem. Dlatego są bohaterami etycznymi w walce o prawa człowieka.

Scena z wynoszeniem Wałęsy z pokojowej kontrmanifestacji smoleńskiej z pewnością byłaby hitem światowych mediów i ciosem wizerunkowym w obecny obóz władzy w Polsce, konsumujący teraz sukces wizyty Trumpa w Warszawie. Przemoc użyta wobec Wałęsy musiałaby wywołać reakcje potępienia ze strony przywódców demokracji zachodnich, a także noblistów, do których grona Lech należy. Zareagować musiałby i Trump.

Ale czy to dobry pomysł, by Wałęsa demonstrował w Warszawie 10 lipca? W opozycji jest różnica zdań. Zrozumiała, bo właśnie dlatego, że Lech jest dobrem narodowym i międzynarodowym, wielu uważa, że trzeba go chronić, nie narażać, obsadzić w roli ojca założyciela odrodzonej demokracji i niepodległości, który czasem grzmi do narodu ze swego gdańskiego Olimpu.

Tylko że Wałęsa ma prawo do obywatelskiego nieposłuszeństwa, jak każdy z nas. I ma do tego znacznie większy tytuł: PiS niszczy dorobek Wałęsy i pokolenia twórców III RP. To do Wałęsy należy ostatnie słowo. A on zapowiada od dawna, że się włączy.

Mało który lider w Polsce zaznał od PiS tyle nienawiści co Wałęsa, choć to on wypromował politycznie braci Kaczyńskich. Wyniósł tych ludzi do władzy, teraz oni, na wzór królobójców, usiłują go wynieść z polskiej historii. Mimo to jego znaczenie historyczne jest wciąż większe niż Jarosława. W końcu nawet Trump nie spotkał się w Warszawie z posłem Kaczyńskim.