Oby Trump nie pomylił Polski z PiS

Prezydent Trump przybywa do Polski czy do PiS? Jeśli do Polski, to nie do PiS. Jeśli do PiS, to nie do Polski, bo PiS wciąż nie ma poparcia większości obywateli Polski.

A może Trump w ogóle nie przybywa do Polski, tylko do Hamburga via Warszawa. Może wszystko, co powie w Warszawie, powie kompletnie ponad głowami Polaków, o których jeśli coś wie, to z Polish jokes?

Gdyby nie obowiązek zawodowy, zignorowałbym wizytę Trumpa w Polsce. Wciąż nie mogę uwierzyć, że to prezydent USA i że tak wielu Amerykanom nie przeszkadza, iż być może jest prezydentem dzięki wsparciu hakerów sterowanych z Moskwy, że znieważa sędziów, atakuje niezależne media, grozi, straszy i przeraża.

Sorry, ale Trump nie budzi mego zaufania. Nie budzą we mnie zaufania także jego sekretarz stanu i reszta ekipy. Dziennik „Washington Post” opisał niedawno fatalną atmosferę w resorcie spraw zagranicznych. Dysfunkcjonalny prezydent z dysfunkcjonalnym MSZ – to źle wróży polityce międzynarodowej.

Trump jest nieobliczalny, a zatem jego deklaracje nie mogą być brane na poważnie. Jutro czy za tydzień tweetnie, że jednak zmienił zdanie, bo coś tam. W Warszawie powie jedno, nazajutrz w Hamburgu po przewidywanym spotkaniu z Putinem o tym już zapomni. Z Trumpem może da się robić interesy, ale nie wielką politykę.

Rozumiem, że PiS chce zrobić z wizyty globalny news stulecia, ale na razie media zachodnie mówią o Hamburgu i Putinie, Warszawy nie wymieniają. To się zmieni, gdy Trump wyląduje na Okęciu, ale hitem informacyjnym nie będzie. Chyba że Trump zrobi lub powie coś niekonwencjonalnego. Na przykład pozdrowi Lecha Wałęsę.

Nie znam wypowiedzi Trumpa na temat Solidarności czy Jana Pawła II, Powstań w okupowanej przez Niemców Warszawie ani o Katyniu. Może coś usłyszę w mowie na placu Krasińskich, ale co? Pochwałę Konstytucji 3 Maja i apel do obecnych rządzących, aby szanowali własną tradycję konstytucyjną?

Pamiętam, jak z wypiekami na twarzy śledziłem w reżimowej TVP konferencję prasową prezydenta Cartera w Warszawie, podczas której Carter upomniał się o wolność słowa w PRL. Czy Trump upomni się o rządy prawa w Polsce pisowskiej? A czy poprze w Warszawie europejskie aspiracje Ukrainy i pochwali Polskę, że ze swej strony te aspiracje wspiera?

Trump i Duda rządzą przy pomocy tweetów. Łatwiej napisać tweet niż mowę, która przejdzie do historii. Czy po Trumpie i Dudzie zostaną tylko tweety? Pasują do siebie. Tak jak  piarowcy Kaczyńskiego pasują do piarowców Trumpa: butni, konfrontacyjni, niekompetentni.

PiS zrobi wszystko, by zdyskontować politycznie wizytę Trumpa. Opozycja powinna to utrudnić obozowi władzy. Bo teoretycznie Trump przyjeżdża do całej Polski, nie tylko do Polski pisowskiej, także do Polaków, których reprezentuje opozycja. Jeśli z przebiegu wizyty wyniknie, że Trump przyjechał tylko do PiS, to opozycja powinna zaprotestować przeciwko zawłaszczaniu i manipulacji, a może i zbojkotować wizytę.

Owszem, to dobrze, że prezydent USA odwiedza kraj na wschodniej flance UE i NATO. Ale z takiej wizyty powinno coś konstruktywnego wynikać. Nie tylko dla rządzących, a dla całego kraju. Wizy, obustronnie korzystne umowy gospodarcze, potwierdzenie natowskich gwarancji naszego bezpieczeństwa narodowego. To po pierwsze.

Po drugie: opozycja powinna zrobić wszystko, by w Europie polskiej wizyty Trumpa nie odebrano jako gestu Kozakiewicza przeciw Unii Europejskiej. Nasze interesy od wieków są w istocie takie same: nie dać się zepchnąć do strefy wpływów rosyjskich, trzymać się Zachodu, dziś zwłaszcza UE, gdy w Ameryce rządzi prezydent izolacjonista i protekcjonista, który ma do polityki podejście oligarchy.

Jedyna sensowna dziś formuła polskiej polityki zagranicznej to dobre relacje i współpraca, i z Brukselą, i z Waszyngtonem – z akcentem na Brukselę.