Populizm w zadyszce

To trzecia przegrana populistów: Austria, Holandia, teraz Francja. Wyraźna przegrana Le Pen z Macronem liczy się najbardziej, ale porażka ksenofobów, eurofobów i islamofobów w mniejszych krajach UE też cieszy. Przegrani robią dobre miny do złej gry. Przekonują samych siebie, że nic się takiego nie stało. W rzeczywistości populistyczno-nacjonalistyczna fala w Europie się cofa. Może jeszcze wrócić, ale po klęsce we Francji wytraca impet.

Drugim testem będą wybory parlamentarne w Niemczech. Chadecja kanclerz Merkel zrobiła właśnie dobry wynik w wyborach landowych w Szlezwiku-Holsztynie. Rosną szanse „Matki Europy”, antyeuropejska AfD buksuje. Efekt Macrona odczuje cała polityka europejska, odczują go także rządy eurosceptyczne. Zwłaszcza rząd premierki Szydło.

Pani Szydło, minister Waszczykowski, prezydent Duda i jego ekspert od UE prof. Szczerski, wreszcie sam poseł Kaczyński nie powinni mieć złudzeń: stosunki z Francją są przez PiS zrujnowane i ten rząd ich nie odbuduje. Handshake ministra Waszczykowskiego z Marine Le Pen jest nie do wygumkowania. Ta fotografia jest symbolem klapy europejskiej polityki PiS. Nie dość, że źle obstawił, to jeszcze wyłamał się z unijnego frontu odmowy. Z Le Pen liderzy UE się nie spotykają, tylko Putin znalazł dla niej czas.

Mimo licznych ostrzeżeń rząd Szydło zrobił, co mógł, by się samowyizolować z Unii. Sprzeciwia się Unii różnych prędkości, a wypada z gry o jej kształt. Ta gra nabierze tempa, a Polska nie odegra w niej znaczącej roli, chyba że destrukcyjną: impertynencje, fochy, grożenie wetem.

Rozpaczliwe zarządzanie kryzysem już nie pomoże. Rząd pisowski zamiast zacząć poważnie zastanawiać się nad tym, jak odrobić straty i wejść z powrotem do gry, idzie w zaparte. Nie będzie rozmawiał z Komisją Europejską o łamaniu praworządności, bo zakłada, że Komisja nie odpali przeciwko Polsce artykułu 7. Skąd ta pewność? Po wygranej Macrona wszystko się może zdarzyć.