Czekanie na Tuska

Przemarszu Donalda Tuska przez Warszawę nie da się wydrwić ani zlekceważyć, jak by chcieli jego polityczni przeciwnicy. Nie tylko w PiS, także na lewicy. Tusk ma wciąż siłę, jakiej nie mają inni liderzy opozycji. Może ją zmarnować, może jej źle użyć, ale dziś znów przypomniał, że ją ma. Jest to siła przyciągania ludzi. Wokół Tuska może powstać jakaś nowa platforma obywatelska jako porozumienie przeciwko niszczeniu demokracji przez obecną władzę.

Może – nie znaczy, że powstanie. Sam Tusk chyba jeszcze nie wie, czy chciałby wrócić do polskiej polityki i w jakiej roli. Nie wie tego Grzegorz Schetyna. Nie wiadomo, czy dla obrony polskiej demokracji lepiej jest, by Tusk został w Brukseli czy żeby wrócił do Gdańska. Jego druga kadencja szefa Rady Europejskiej upływa 30 listopada 2019 r. Niedługo wcześniej powinny się odbyć wybory parlamentarne.

Według świeżego sondażu IBRIS wygrałaby je antypisowska koalicja PO/Nowoczesna/PSL. Tak typuje 36 proc. pytanych. Że wygra je PiS, uważa 22 proc. Ciekawe, że prawie 24 proc. stawia na wygraną jakiejś nowej siły opozycyjnej. To polityczne wróżenie z fusów, ale kto wie.

Tuska jako szefa bloku demokratycznego przeciwko pisowskiej prawicy mogę sobie wyobrazić, tak samo jak mogę sobie wyobrazić Tuska jako kandydata na prezydenta. Duda (o ile Kaczyński by go namaścił) musiałby stoczyć z nim ciężką walkę bez pewności, że wygra samym uśmiechem. Niecały rok temu zdarzył się sondaż typujący zwycięstwo Dudy nad Tuskiem w drugiej turze stosunkiem 47:41 proc.

Tusk nie jest zbyt serdecznie witany nie tylko przez PiS, ale i przez opozycję. Grymaszą także publicyści i politolodzy niesympatyzujący z wojami Kaczyńskiego. Za to umiarkowanie liberalny elektorat wraca do PO i wita Tuska jak naturalnego przywódcę. Elity na Tuska nie czekają, ale czeka osierocony przezeń elektorat.

Na dziś wynika z tego tyle, że Tusk jest wciąż w grze, czy to się podoba czy nie. Póki nie wkroczy na scenę jakiś polski Melenchon czy Macron albo jakaś młoda polska Merkel, Tuskowi nic nie zagraża, gdyby chciał startować w wyborach. Chyba że błędy jego własne lub stojącej za nim Platformy.