Kondycja opozycji

Przegrana PiS w Brukseli, cztery kolejne sondaże korzystne dla Platformy, proeuropejskie manifestacje na ulicach, strajk szkolny przeciwko demolowaniu oświaty. Opozycja poczuła krew. PiS jest w defensywie. Celem opozycji jest odsunięcie PiS od władzy. Dziś jest o krok bliżej do tego celu. Żeby zrobić następne kroki w tym kierunku, nie może popaść w samozadowolenie. Same błędy, potknięcia, wpadki obecnej władzy nie wystarczą.

Na chłodno patrząc, trzeba stwierdzić, że Platforma urosła w sondażach nie dlatego, że zaproponowała obywatelom jakiś „masterplan” dla Polski, tylko dlatego, że katastrofalna polityka europejska rządu Szydło dała opozycji wymarzony temat do ofensywy politycznej w obronie polskiego członkostwa w Unii Europejskiej.

Do tego doszły katastrofalne skutki pisowskiej polityki wewnętrznej: zaniepokojenie sędziów i samorządowców, bunt nauczycieli i części rodziców przeciwko chaosowi posianemu przez minister edukacji, chaos w resorcie obrony i buta jego szefa, nuworyszowska arogancja innych dygnitarzy obecnej władzy rozbijających limuzyny, masowa wycinka drzew pod lukratywne inwestycje, milionowe apanaże dla pisowskiej elity. Po ponad roku z pisowskich rządów cieszą się tylko ich zwolennicy i beneficjenci.

Czy opozycja, ta w parlamencie i ta poza nim, odzyskuje poparcie na dłużej? To możliwe, ale nieprzesądzone. Dlatego Marek Beylin słusznie ostrzega w „GW”, że opozycja musi zacząć zabierać głos w ważnych sprawach. Konkretnie: co z armią, co z konstytucją, co z edukacją, co z nierównościami społecznymi? Itd., bo lista jest długa. Opozycji wolno więcej niż rządowi, więc powinna z tego bonusu politycznie korzystać: prześwietlać w debacie parlamentarnej politykę rządu, a zarazem szykować propozycje już pod kątem wyborów samorządowych i parlamentarnych.

Odkąd Platforma poszła w górę w sondażach, nabrała większej pewności. Dobrze jej poszło w Brukseli przy okazji wyboru Tuska, teraz kolejny sukces: Rafał Trzaskowski na miejsce „zdrajcy” Saryusza-Wolskiego. Gorzej poszło z głosowaniem w Parlamencie Europejskim w połowie marca nad rezolucjami „równościowymi”, w których część europosłów PO się wstrzymała, choć uchwała nie miała żadnej mocy prawnej, a jej treść była sensowna.

Bez dwóch zdań PO jest dziś liderem opozycji parlamentarnej. Nowoczesna sprawia wrażenie gotowej do rozłamu wewnętrznego i zasilenia częścią posłów PO. Lewica SLD-owska i PSL oscylują wokół progu wyborczego. Razem jak zwykle trzyma się osobno od „mainstreamu”.

Po stronie obywatelskiej KOD zapadł w stagnację, wigoru nabierają Obywatele RP. Kukiz’15 idzie podobną ścieżką co Razem, ale ma lepszy od zandbergowców wynik sondażowy, a w głosowaniach rzadko różni się do partii rządzącej, odgrywając rolę opozycji koncesjonowanej. W sumie kondycja opozycji jest taka sobie, tylko w przypadku PO można mówić o jakimś sukcesie.

Należy się więc spodziewać dalszej kampanii nienawiści przeciw Tuskowi jako prezydentowi RP in spe oraz przeciwko całej Platformie. Gdy jednak zsumować wyniki, opozycja zrównuje się, a nawet przegania PiS. To sygnał wskazujący, że jeśli nadchodzące wybory będą się odbywać na zasadach niedających przewagi obecnej partii władzy, a opozycja zblokuje listy, będzie miała szansę odsunąć PiS od rządów.