PiS kontra UE. Mit 80 procent

Im bardziej negatywna staje się polityka PiS wobec Unii Europejskiej, tym mniejsze szanse Polski, by wróciła do centrum polityki europejskiej. Obecny rząd nie uczestniczy w debacie na ten temat, tak jakby sprawa go nie interesowała.

Słyszymy tylko mantry o potrzebie reform i zmian w UE i niezgodzie na „różne prędkości”. Ale rząd Szydło nie odniósł się rzeczowo do pięciu scenariuszy rozwoju UE przedstawionych przez szefa Komisji Europejskiej, Junckera. Który scenariusz jest w opinii rządu najkorzystniejszy? Nie wiadomo. A przecież Juncker dał okazję do dyskusji. W obecnej sytuacji najbardziej prawdopodobny jest scenariusz trzeci.

Tymczasem grupa ekspertów opublikowała raport „Polacy wobec UE: koniec konsensusu”. Warto, by opozycja go przestudiowała. Bo zagrożeniem dla Polski W UE nie jest tylko obecna polityka PiS. Zagrożeniem są też iluzje, że większość Polaków jest i pozostanie euroentuzjastyczna.

Autorzy ostrzegają: niech nas nie usypia, że 80 proc. Polaków deklaruje poparcie dla udziału Polski w UE. Nie łudźmy się, że w związku z tym antyeuropejska polityka PiS nie ma szerszego poparcia i nie może zmienić pozytywnego nastawienia obecnej większości. Kulturowy konserwatyzm i tradycjonalistyczny patriotyzm Polaków jest podatnym gruntem dla antyunijnej retoryki Jarosława Kaczyńskiego. Wielu Polaków, tak jak on, nie chce euro, nie chce zmian kulturowo-obyczajowych, nie chce imigrantów, ulega propagandzie islamofobów, którzy wmawiają Polakom, że każdy muzułmanin to terrorysta, jeśli nie dziś, to jutro.

Co to więc znaczy, że 80 procent Polaków popiera Unię, a w sporze PiS z Unią o przedłużenie mandatu „prezydenta” UE Donaldowi Tuskowi opowiedziała się po stronie Tuska? I pewnie nie życzy sobie, by PiS traktował w ten sposób jedynego Polaka, który osiągnął tak prestiżowe stanowisko? Oznacza to głównie to, że Polacy są za członkostwem w UE, ale zarazem wyobrażają sobie to członkostwo bardzo różnie.

Jedni chcą mniej więcej takiej Unii, jakiej chcieli Brytyjczycy. Inni Unii nawróconej gremialnie na chrześcijaństwo (a może wręcz na katolicyzm), jeszcze inni Unii zmierzającej do państwa federalnego, a przynajmniej do głębszej integracji nie tylko ekonomicznej, ale też politycznej. Mityczny blok 80 procent rozpada się w rzeczywistości na frakcje mające sprzeczne z sobą wizje UE.

Dlatego PiS nie zmieni swej antyunijnej polityki. Liczy, że układ sił pro- i antyeuropejskich w polskim społeczeństwie się zmieni. Komu więc zależy na członkostwie Polski w UE, musi sobie wyrobić zdanie: w jakiej UE? Bardzo wiele zależy od postawy ok. 30 proc. niezdecydowanych. Platforma i inne prounijne ugrupowania czy środowiska muszą o to zadbać, przekonując Polaków nie tylko do członkostwa, ale do samej idei kooperacji i solidarności podważanej dziś codziennie przez PiS.