Nowi antysystemowcy

Jestem antysymetrystą. Między rządami Platformy a rządami PiS nie ma symetrii. Rządy PO były mniejszym złem, rządy PiS są katastrofą dla wszystkich, którzy z nimi nie sympatyzują. Czyli dla większości dorosłego społeczeństwa.

PiS doszedł do władzy dzięki niespodziewanie korzystnej dla siebie kombinacji różnych czynników, na które nie miał wpływu – napisał mój sąsiad blogowy Andrzej Celiński. Dopowiem, że jednym z nich była samodefenestracja lewicy głównego nurtu.

Co dalej? Pyta Celiński. Mamy podobne korzenie (Solidarność 1980/1989 i UD), więc dostrzegamy to, co umyka młodszym: że dojście PiS do władzy to nie jest zmiana demokratyczna, tylko skok na demokrację opisaną w naszej konstytucji. Zmiana demokratyczna daje mandat do reform, ale nie do zmiany systemu. Zmiana systemu wymaga zgody większości obywateli, a tej PiS nie ma.

PiS był zawsze partią antysystemową (nigdy tego nie krył), tak jak nacjonal-populiści Kukiza czy dogmatyczni wolnorynkowcy Korwina. Celem Kaczyńskiego jest likwidacja Polski jako państwa liberalno-demokratycznego pod kontrolą parlamentarno-konstytucyjną. To jest ten „system”, który PiS dziś niszczy.

Na jego miejsce chce innego systemu: państwa pod swoim własnym, monopartyjnym panowaniem i pod kontrolą Kaczyńskiego. W którym obywatele uznani za przeciwników będą marginalizowani, a instytucje, w których mogliby mieć oparcie, będą obezwładniane.

Do tego celu Kaczyński idzie od pierwszych godzin po objęciu władzy większościowej. Właśnie uderzył w NGO-sy i szykuje ograniczenie wolności zgromadzeń. Gdy uda mu się opanować samorządy, będzie bliski sukcesu.

Od tego momentu PiS z partii antysystemowej stanie się fundamentem nowego systemu, partią jak najbardziej systemową – konsolidującą stworzony przez siebie system z korzyścią dla nowych elit, które kreuje – i dla swych lojalistów w partii, i poza nią. To będzie kres Polski, jaką znamy.

Ludzie nieżyczliwi PiS, ale życzliwi Polsce (Polska to dużo więcej niż PiS), bombardowani niemal codziennie złymi wiadomościami o sytuacji politycznej, pytają coraz częściej jak Celiński: co dalej?

Konstruktywnych odpowiedzi – wbrew pogłoskom rozpuszczanym przez pisowską propagandę oficjalną i zamaskowaną – przybywa. Pomysłów i rad nie brakuje, nie brakuje woli obywatelskiej.

Brakuje otrząśnięcia się z traumy i wyłonienia nowych wyrazistych liderów. Którzy poprowadzą pod hasłem „demokracja i sprawiedliwość” skuteczną pokojową walkę z systemem pisowskim, wykorzystując jego słabości i porażki. Ale oni też się pojawią. Na tym polega historia. Szczególnie nasza.