Ks. Międlar umorzony

Prokuratura Okręgowa w Białymstoku umorzyła postępowanie w sprawie kazania, jakie w kwietniu, w rocznicę powstania Obozu Narodowo-Radykalnego, w białostockiej katedrze wygłosił do nacjonalistów ks. Jacek Międlar.

Na treść kazania złożono zażalenia, że nawołuje ono do nienawiści, a to jest przestępstwem w świetle prawa. Jedno zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyło stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita, drugie złożyła poseł Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus. Na tej podstawie prokuratura wszczęła (bo musi) dochodzenie. Teraz jej szef Marek Czeszkiewicz (objął stanowisko na postawie znowelizowanej przez PiS ustawy o prokuraturze) ogłosił, że o przestępstwie nie może być mowy, a dochodzenie zostało umorzone.

W uzasadnieniu wytknął błędy w zażaleniach: pomyłkę w dacie o jeden dzień i pomyłkę (jeden dodatkowy wyraz) w nazwie katedry. Stwierdził, że treść kazania została przedstawiona niezgodnie z prawdą, bo w rzeczywistości nawiązywała do historii biblijnej, a w części dotyczącej ONR ks. Międlar wymienił nazwiska działaczy, którzy zginęli z rąk Niemców. Jeden z nich ratował Żydów.

Pięknie, że ratował, pięknie, że kazanie nie siało nienawiści na tle rasowym czy narodowościowym. Ale wystarczy sobie obejrzeć na YouTube wideo, by się przekonać, że ks. Międlar posługuje się biblijnym tekstem o egipskiej niewoli Żydów, aby siać nienawiść adresowaną całkiem współcześnie. Do obecnej Polski, a nawet Kościoła. „Niewola egipska ma analogię w Polsce i Kościele w XXI wieku”.

Nienawistny jest język duchownego: „lewacki chłam”, „zachodni okupant”, „tchórze nie chcą zrzucić kajdan i uronić choćby kropli krwi”, „marksistowska Unia Europejska”. Nie cofa się przed przywołaniem w tym kontekście św. Jerzego Popiełuszki, męczennika zamordowanego przez funkcjonariusza SB.

To jedno kazanie – a jest ich więcej – wystarczy, by Kościół hierarchiczny wypowiedział się jasno w sprawie duchownego. Tak by wierni usłyszeli ewangeliczne tak-tak, nie-nie. Nie godzi się, by duchowny odgrywał rolę działacza skrajnej prawicy i angażował w to nadużycie autorytet ewangelii. Milcząc na ten temat, biskupi wysyłają komunikat, że to dopuszczalne w Kościele. Tak mógł się, niestety, zachowywać Kościół we Włoszech w czasach Mussoliniego, ale nie może Kościół w kraju Jana Pawła II, który podkreślał, by nie mylić nacjonalizmu z patriotyzmem.

Po prokuraturze pod rządami ministra Ziobry nie należy się wiele spodziewać, ale od Kościoła w kraju św. Jana Pawła II wolno oczekiwać więcej. Ks. Międlar publicznie nazywa się nacjonalistą i sympatykiem narodowego radykalizmu, a nacjonalizm katolicki jest nie do pogodzenia z nauką społeczną Kościoła posoborowego. Albo nacjonalizm, albo chrześcijaństwo. Trzeciej opcji nie ma. Tak samo jak nie ma trzeciej drogi między totalizmem a konstytucyjną demokracją parlamentarną.

PS. No i wybrał: nacjonalizm. I bluzg przeciwko Kościołowi, który cackał się z nim tak długo.