Agresja podczas pogrzebu

W Gdańsku podczas państwowego pogrzebu dwojga ofiar Urzędu Bezpieczeństwa sprzed siedemdziesięciu lat, w tym młodziutkiej łączniczki AK „Inki”, doszło do aktu agresji przeciwko działaczowi KOD, Radomirowi Szumełdzie.

Atakowali zwolennicy skrajnej prawicy.

Według relacji w internecie policja nie tylko nie stanęła w obronie poszkodowanego, ale nakazała grupie KOD-owców opuszczenie terenu przy kościele, gdzie odbywały się uroczystości pogrzebowe z udziałem prezydenta Polski i szefowej rządu.

Kiedy piszę te słowa, brak reakcji rządowej na ten oburzający incydent. Jeśli jej nie będzie w najbliższym czasie, zwolennicy KOD mogą to odebrać jako przyzwolenie władzy na przemoc wymierzoną w obywateli, którzy przyszli wziąć udział w uroczystości.

W gdańskiej bazylice abp Głódź mówił o patriotyzmie. Słusznie zaznaczył, że patriotyzm może być różnie rozumiany i manifestowany, ale pozostaje patriotyzmem. Nic z tego. Skrajna prawica KOD-owi patriotyzmu odmawia, choć KOD nie odmawia patriotyzmu nikomu.

Państwo, które nie reaguje na takie incydenty, traci autorytet w oczach obywateli i podrywa w nich poczucie bezpieczeństwa. Czy tego chce obecny rząd? Czy pan minister Błaszczak nie czuje się odpowiedzialny za porządek publiczny?

W demokracji prawo i państwo chronią wszystkich szanujących prawo obywateli, nie tylko zwolenników jednej, aktualnie rządzącej formacji politycznej. To jest zasada fundamentalna. Jej bezkarne naruszanie będzie zachęcać do dalszej agresji, aż w końcu stanie się nieszczęście.