Czy Brexit musi zaboleć Brytyjczyków?

Unia radzi nad Brexitem. Zarysowują się dwie postawy: jedni są za jak najszybszym rozpoczęciem procedury o opuszczeniu UE przez kraj członkowski, czyli za rozwodem szybkim i bez sentymentów. Drudzy woleliby rozwodu aksamitnego, tak by brytyjski wilk był syty i unijna owca cała.

Jest poważny argument za rozwodem bez sentymentów, bez przewlekania sprawy, bez jej rozmywania. Brexit musi zaboleć. Inaczej będzie zachętą dla sił antyeuropejskich wewnątrz Unii. Patrzcie, nic się nie stało! – będą agitować europejscy „kukiści” – Brytyjczycy zagłosowali za wyjściem i nic ich to nie kosztuje.

To czemu nie spróbować zawalczyć o referendum we Francji, Holandii, Szwecji, a nawet w Niemczech czy Polsce? Niemcy i Polska są wciąż nastawione mniej antyeuropejsko, ale i tam nastrój może się zmienić. A w Polsce rządzi dziś ekipa eurosceptyczna, której Unii nie będzie żal.

Liderzy zebrani na szczycie Rady Europejskiej w Brukseli powinni wziąć ten argument pod lupę. Nie wystarczą zapewnienia, że Unia się obroni przed skutkami Brexitu, że – zacytuję Tuska – co nas nie zabije, to nas wzmocni.

Co konkretnie powinno być postanowione na szczycie? Sądzę, że co najmniej trzy rzeczy:

1. Że aktywacji artykułu 50 nie należy odkładać ponad potrzebę.

2. Że kraje członkowskie powinny być solidarne z Unią i nie wszczynać rozmów dwustronnych z Londynem w ważnych dla całej Unii sprawach, nim Unia nie wypracuje szczegółowego planu negocjacji z Brytanią. Londyn nie powinien liczyć, że załatwi sprawę wyjścia za kulisami, nieformalnie, dogadując się na własnych warunkach z Brukselą i rozgrywając państwa takie jak Polska w swoim interesie.

3. Debatę wewnątrzunijną o kierunku reform po Brexicie należy miarkować. Państwa członkowskie na czas rozwiązywania kryzysu, jaki wywołał Brexit, nie powinny dolewać oliwy do ognia. Takie dodatkowo destabilizujące Unię gesty wykonuje rząd pani Szydło.

Jeśli poseł Kaczyński nie kłamie, mówiąc, że ma nadzieję na ponowne brytyjskie referendum w sprawie wyjścia i że Polska powinna być w Unii, to niech z ministrem Waszczykowskim nie szczuje na Tuska i Komisję Europejską i nie wzywa do rewizji Traktatu Lizbońskiego. A skoro szczuje, to widocznie kłamie.