O zorzo trzeciego maja!

Działo się w Przemyślu w 1981 r. Przemyska Solidarność, której byłem działaczem, zorganizowała obchody trzeciomajowe. Chyba pierwszy raz po wojnie na rynku zebrał się tłum ludzi, by świętować rocznicę uchwalenia konstytucji.

Rozdano im kartki z wydrukowanym na powielaczu tekstem pieśni „Witaj majowo jutrzenko”. Orkiestra zagrała, tłum zaśpiewał, jakby z pamięci, choć na pewno tylko niewielu pamiętało. Co tu kryć, była to chwila prawdziwego wzruszenia patriotycznego. To, co było przez lata spychane w zbiorową niepamięć, odżyło i jednoczyło.

Naturalnie nie wszystkich. Tak jak dzisiaj. Dlaczego? Bo wtedy władza postrzegała ruch Solidarności jako manipulowane z zewnątrz dążenie do obalenia ówczesnego systemu. Dzisiaj władza ma demokratyczny mandat, lecz wykorzystuje go do działań, których nie akceptują opozycja parlamentarna i obywatelski ruch sprzeciwu, jakim jest KOD.

Propaganda obecnego obozu władzy przedstawia ten sprzeciw podobnie jak propaganda peerelowska. W efekcie mamy społeczny podział przypominający ludziom pamiętającym tamte czasy sytuację w okresie pierwszej Solidarności. Fajnie byłoby dzisiaj wspólnie świętować „radosną majową jutrzenkę”, ale jak, kiedy wspólnie świętować się nie da.

Rządzący postrzegają opozycję nie jako normalny element demokracji, lecz zagrożenie. Znaczna część społeczeństwa, która nie głosowała na prawicę, postrzega jako zagrożenie obecny obóz władzy, choć ma on mandat demokratyczny, lecz go rozszerza, łamiąc zasady prawa i konstytucji. Spór o to trwa już długie miesiące i nie przynosi żadnego rozwiązania. Nie da się osiągnąć kompromisu, bo obecna władza go nie chce albo przedstawia propozycje, które tylko udają kompromis.

Czy kiedyś będzie w Polsce możliwe wspólne radosne świętowanie tego, co w naszej historii na to zasługuje? Prawica odmawiała udziału w święcie niepodległości, któremu patronował demokratycznie wybrany prezydent Polski. Oddzielnie obchodzono rocznice katastrofy smoleńskiej. Prawica ignorowała obchody rocznic wyborów czwartego czerwca 1989 r., torujących drogę do pełnej demokracji w Polsce.

Oczywiście święta narodowe to tylko święta. Mijają, a z nimi gasną zbiorowe emocje. Niektórzy z nas nie widzą zresztą wielkiej wartości w świętowaniu konstytucji, która nie zniosła pańszczyzny i groziła karą za porzucenie wiary katolickiej.

Jednak po ponad dwu wiekach nie ma to znaczenia. A wspólnota, ta patriotyczna, ponad podziałami, jak w Przemyślu przed laty, dla wielu Polaków wciąż ma. Kto wykona dziś autentyczny krok w kierunku jej odbudowy, będzie kiedyś uczczony przez nasze społeczeństwo, przez nasz naród obywatelski, który dopiero się rodzi.