Jednak wojna: z Europą, z USA, z Rosją

A więc wojna. Prezes Kaczyński odrzuca wydrukowanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego, czyli warunek jakichkolwiek dalszych rozmów o obecnym kryzysie konstytucyjnym.

Upór Kaczyńskiego oznacza, że nie chce on żadnego rozładowania krajowego i międzynarodowego napięcia wokół kryzysu w Polsce. Tak jakby kryzys mu pasował w jego politycznym planie wywrócenia ustroju do góry nogami.

Jeśli potwierdzą się dzisiejsze informacje, że zmiany polityki PiS wobec Trybunału oczekuje też Waszyngton, a Kaczyński nie zamierza brać ich pod uwagę, to do chaosu w polskiej polityce dojdzie jeszcze tarcie z rzekomo najważniejszym dla PiS polskim sojusznikiem – Stanami Zjednoczonymi.

Macierewicz już podjął melodię i dał do zrozumienia, że Polska nie będzie słuchała pouczeń od państwa, które buduje demokrację od XVIII w. Nie dodał, że z tym budowaniem przez ponad sto lat to raczej nam nie szło, czego nie można powiedzieć o Amerykanach.

Nasz minister obrony narodowej kopnął jeszcze Rosję, oświadczając, że Polska pierwsza padła ofiarą jej państwowego terroryzmu.

Można się śmiać, można drwić, ale można także jeszcze bardziej zaniepokoić się o los kraju pod obecnymi rządami. Takim językiem o partnerach, a co dopiero o sojusznikach, w świecie zachodnim się nie mówi. PiS mówi, a jego szef sam zachęca swymi przemówieniami do takich ekscesów.

Trzy polityczne wojny naraz. Nie mogę uwierzyć, że to wszystko dzieje się w Polsce naprawdę.