Dziennikarze – 48:59

Minister Mariusz Kamiński oświadczył, że za rządów PO-PSL ABW inwigilowała 48 dziennikarzy. Dodał, że na razie nie wie, czy inwigilacja była czy nie była legalna. To kuriozum. Jak nie wie, to po co mówi. Przecież to dla sprawy zasadnicze.

Wypowiedź ministra od służb specjalnych wygląda mi na wrzutkę medialną. Skuteczną, bo wszystkie media nią żyją. W końcu nikt, a już szczególnie media, nie chce być inwigilowany przez służby specjalne. Zwłaszcza kiedy nie ma niczego na sumieniu.

Co media mogły mieć na sumieniu za poprzedniego rządu? Nasuwa się od razu sprawa tzw. afery taśmowej. Uderzyła bezpośrednio w kilku ministrów rządu PO-PSL. Byli nielegalnie podsłuchiwani przez kogoś, kto wynajął do tego kelnerów pewnego warszawskiego lokalu.

Mieli prawo zgłosić służbom sprawę do wyjaśnienia. O ile pamiętam, sam premier Tusk deklarował, że afera zostanie wyjaśniona. W grę mogli wchodzić dziennikarze tygodnika, który opublikował fragmenty nielegalnie zdobytych nagrań prywatnych rozmów polityków.

Mam wrażenie, że wypowiedź ministra Kamińskiego ma odwrócić uwagę mediów i opinii publicznej od „dobrej zmiany” w mediach publicznych. Zamiast zajmować się zwalnianiem dziennikarzy w TVP i Polskim Radiu – mają się zająć rzekomą inwigilacją dziennikarzy za poprzedniego rządu.

Czystki w mediach publicznych dokumentuje organizacja zawodowa Towarzystwo Dziennikarskie. Z jej danych wynika, że jak dotąd zwolniono lub przeniesiono i odsunięto od anteny 59 osób. Obecne czystki wydają mi się problemem realnym, inwigilacje – wyssanym z palca ministra Kamińskiego.