Nie w moim imieniu

W związku z kwitami Kiszczaka na Wałęsę podnoszą się głosy byłych internowanych i represjonowanych działaczy Solidarności, żeby Wałęsa zrzekł się Nobla i wypłacił z noblowskiego honorarium zasiłki tym, którzy je powinni dostać, a często nie dostali. Jestem byłym internowanym i mam zdanie odrębne.

Nagrodę Nobla dostał Wałęsa za Solidarność, która wyrzekając się przemocy, dążyła do zreformowania Polski. Może by Solidarność powstała bez Wałęsy, ale fakty są takie, że powstała między innymi dzięki niemu.

To Wałęsa stał się przywódcą ruchu, został demokratycznie wybrany na przewodniczącego „S”. W tym okresie nie popełnił żadnego ciężkiego błędu, a w internowaniu (cały czas samotnym) zachował się nienagannie, choć ówczesna władza starała się go wrobić w szefowanie jakiejś planowanej „neo-Solidarności” pod nadzorem PZPR.

O tym, jak Wałęsa zarządził w sprawie noblowskiego honorarium, nic nie wiem. Przypuszczam, że część pieniędzy poszła na działalność podziemnej Solidarności. Oczywiście, pomoc do zapomnianych działaczy „S” powinna trafić już dawno. Dopiero za PO (czemu nie za PiS?) przeszła ustawa w tej sprawie. Państwo świadczy im dziś pomoc. Pieniądze z Nobla są prywatne, sam Wałęsa decyduje, na co i jak je wydać.

Zostawmy Nobla Wałęsie, zostawmy Lecha w spokoju.