Dlaczego wybory 2015 są naprawdę ważne

1. Następują po dwu kadencjach rządów jednej koalicji, czego dotąd po 1989 r. nie udało się osiągnąć żadnej partii.

2. Jeśli PiS wygra tak wysoko, że będzie mógł rządzić samodzielnie, bez koalicjanta – a do tego namawia Kaczyński elektorat prawicy – zdarzy się to po raz pierwszy po 1989 r.

3. Jeśli PiS zdobyłby większość konstytucyjną, będzie dążył do zmiany konstytucji obowiązującej zaledwie niespełna 20 lat. Nie wiemy, czy i jaki projekt konstytucji ma PiS, wiemy, że ten dostępny publicznie jest nieaktualny. I że wzorem dla PiS może być ustrój de facto jednopartyjny, jak na Węgrzech Orbána, a nawet jak w Rosji Putina lub w późnym PRL.

4. Większościowa wygrana PiS zepchnie do głębokiej defensywy nie tylko PO, ale i wszystkie pozostałe ewentualne partie parlamentarne i pozaparlamentarne. Uczyniłoby to z polskiej demokracji demokrację fasadową, gdyż bez silnej opozycji w parlamencie nie ma mowy o funkcjonującej demokracji pluralistycznej.

5. Ale jeśli PiS nie wygra (co wciąż jest możliwe) lub wygra z wynikiem słabszym niż przewidywany, jest szansa odnowy sceny politycznej i wejścia na nią nowego pokolenia. Zwłaszcza na lewicy, co byłoby korzystne dla demokratycznej reaktywacji. Jej obecnym przejawem mogą być formacje Zjednoczonej Lewicy i partii Razem.

6. Szansa na odnowę pojawia się także na centroprawicy. Nie tylko w Platformie. Bez zdolnej do działania lewicy, a także centroprawicy, politykę polską zdominowałby na długo obóz prawicy Kaczyńskiego i Gowina o tendencji autorytarnej. Kukiz, KORWiN i KNP nie mają szans, by z PiS skutecznie konkurować.

7. Stajemy więc przed trudnym wyborem. Jeśli chcemy zmiany, to jakiej? Jeśli nie pisowskiej, to kogo warto poprzeć przy urnie? Platformę czy nowe pokolenie lewicy (Nowacka z Millerem i Palikotem w tle) lub liberalnego centrum (Petru, raczej o własnych siłach), a może prawicę libertariańską (3xK)?

Wujek Dobra Rada przypomina, że nasza ordynacja wyborcza premiuje dodatkowymi miejscami w Sejmie partie o najlepszych wynikach. Głosując na nowe pokolenie, wpuszczamy do polityki świeżą krew, ale ostatecznie pomagamy raczej PiS, a nie politycznym debiutantom. PiS pożywi się w tym sensie na głosach oddanych nie na PO, tylko na „świeżą krew”. Oznacza to, że nie będzie żadnej wymiany politycznych pokoleń. Że młodą twarzą polityki pozostanie Beata Szydło, a „dobra zmiana” będzie dobra tylko dla PiS.

Czy tego chcemy?