Gość w dom, Bóg w dom, czyli nie cała Polska hejtuje uchodźców

W Krakowie pod pomnikiem wieszcza Mickiewicza manifestowano za przyjęciem uchodźców przez Polskę. Takie przyjazne zgromadzenia w dobrej sprawie odbyły się też w kilku innych większych miastach. Co za ulga.

Poszedłem z rodziną i znajomymi pod pomnik: setki fajnych ludzi, uśmiechniętych, w większości młodych, wielu z rowerami. Niewiele w porównaniu z Londynem, gdzie dziś za uchodźcami, a przeciw hejtowi, przeszło kilkadziesiąt tysięcy. Ale hejt antyimigrancki pleni się też i na Wyspach. Hejterzy wyglądają wszędzie podobnie: zawsze morze flag i symboli narodowych, im więcej flag, tym więcej hejtu.

Swoją drogą antyhejterzy też powinni trochę polskich flag pokazać pod pomnikiem, bo hejterzy nie mają monopolu na nasze znaki narodowe. Niech mają monopol na wykrzywione twarze, zaciśnięte pięści, czarne ubrania, złe emocje.

Przeciwko komu? W Polsce przeciwko kilku, może kilkunastu tysiącom ludzi. Część to muzułmanie, część chrześcijanie, normalni ludzie szukający ratunku. Muzułmanie, ale nie terroryści, chrześcijanie, lecz rzadko katolicy. Nie szkodzi, pomoc powinna być ślepa na religię, rasę, narodowość.

Uchodźcą i emigrantem politycznym był sam Adam Mickiewicz. Zmarł w Stambule, stolicy islamskiego imperium tureckiego, które pozwoliło Polakom organizować oddziały zbrojne do walki z imperium rosyjskim. I jako jedyne wśród europejskich potęg nigdy nie uznało rozbiorów Rzeczpospolitej. Czy hejterom ktoś o tym powiedział? Czy wiedzą, ilu Europejczyków, w tym Polaków, przeszło na islam w XIX i XX w.?

W Krakowie w kościele karmelitów przy Karmelickiej skrajna prawica zamówiła mszę w rocznicę odsieczy wiedeńskiej pod wodzą Jana III Sobieskiego. Wiktoria wiedeńska to powód do dumy, ale to było ponad trzysta lat temu. Kościół nie powinien przykładać ręki do manipulacji historią dla siania nienawiści.

Nie powinien dopuszczać się podobnych nadużyć przedstawiciel elity: polityk, z wykształcenia filozof, były minister sprawiedliwości w rządzie Tuska. Jarosław Gowin, były rektor szkoły wyższej im. ks. Tischnera (Tischnera!), wyrządza szkodę społeczną, gdy swymi kabotyńskimi wypowiedziami na temat muzułmanów pośrednio legitymizuje ignorancję i agresję hejterów.

Gowin, który od lat broni Kościoła w Polsce, szczególnie w kwestii in vitro, wystąpił w tym samym kontekście antyuchodźczym przeciwko papieżowi i pośrednio przeciw polskim przywódcom kościelnym, którzy apelują o pomoc uchodźcom. Zdaniem Gowina Franciszek nie ma racji, bo zabiera głos w sprawie, która nie dotyczy wiary katolickiej.

Trudno uwierzyć, by autor dwóch książek o Kościele w Polsce nie wiedział, że to on nie ma racji, a nie papież. Więc po co to mówi? Komu chce się przypodobać? Skrajnym nacjonalistom, którym wiara jest potrzebna do walki politycznej z europejskim liberalizmem, niegdyś bliskim byłemu naczelnemu miesięcznika ZNAK?

Podobne nonsensy podają księża katoliccy na portalach narodowo-katolicko-prawicowych jako uzasadnienie odmowy wyjścia naprzeciw apelom papieża i polskich biskupów. W żadnej innej sprawie księża w Polsce nie postawili się władzy kościelnej, tylko w sprawie uchodźców, ubierając to w frazesy o wojowniczym islamie zalewającym chrześcijańską Europę.

Ci polscy księża nie mówią Franciszkiem, tylko Gowinem i Terlikowskim. Dołączanie duchownych do antyimigranckiego hejtu jest karykaturą wiary, patriotyzmu i obywatelskiego zaangażowania. A dzieje się to w ojczyźnie Jana Pawła II i Solidarności.