„Nasz brat Józef”. Jaki będzie pogrzeb Wesołowskiego w Polsce?

Dziwne rzeczy dzieją się w Kościele po śmierci Józefa Wesołowskiego, byłego nuncjusza oskarżonego o pedofilię i gromadzenie pornografii dziecięcej. Podczas mszy żałobnej w Watykanie abp Konrad Krajewski, wysoko postawiony hierarcha z otoczenia papieskiego, nazwał zmarłego „naszym bratem Józefem”. Trumna była wystawiona przez dwa dni, wyłożono księgę kondolencyjną, wpisało się kilkadziesiąt osób.

Można odnieść wrażenie, że Watykan żegna jednego ze swoich ludzi. Podczas mszy modlono się w intencji zmarłego, ale nie padło słowo o ofiarach i ich rodzinach. Czy pokrzywdzeni to już nie „nasi bracia”?

Zgrzytem było także, że w komunikacie papieskiego biura prasowego dotyczącym śmierci Wesołowskiego zachowano tytulaturę biskupią, choć wiadomo, że zmarły został pozbawiony kościelnych godności i wydalony ze stanu duchownego (formalnie jednak wydalenie nie zaszło, bo publicznie o nim nie poinformowano). Natomiast Radio Watykańskie informowało, prawidłowo, o zgonie byłego nuncjusza i arcybiskupa.

Ciało spoczęło w trumnie odziane w sutannę. Na palcu widniał pierścień biskupi. To naturalnie dopuszczalne, ale czy pożądane, a jeśli tak, to przez kogo? Wygląda to tak, jakby dla jednych w Watykanie Wesołowski pozostał na wieczność duchownym, którego żegna się tak jak innych ludzi Kościoła i tak jakby nic się nie stało. Jakby sprawa Wesołowskiego nie obiegła światowych mediów, wywołując konsternację opinii publicznej i zgorszenie katolików. Ale czy wszystkich?

Przed nami pogrzeb Wesołowskiego prawdopodobnie w jego rodzinnych stronach. Ciekawe, według jakiego scenariusza przebiegnie, jak będą go wspominać i żegnać duchowni i wierni na Podhalu. To nam sporo powie o stosunku do problemu księży pedofilów w Kościele w dzisiejszej Polsce.