In vitro: ostatnia ważna decyzja prezydenta

Czy prezydent podpisze ustawę o in vitro? Już niecały miesiąc do zakończenia prezydentury Bronisława Komorowskiego.

Prezydencka Kancelaria pakuje kartony. Ale w ostatnich dniach kadencji prezydent musi podjąć decyzję brzemienną w skutki. Podpisać (albo odmówić podpisania) przyjętej przez parlament ustawy potocznie nazywanej ustawą o in vitro. Jaka będzie, jaka powinna być decyzja Komorowskiego?

Moim zdaniem prezydent powinien ustawę podpisać. Jeśli ma jakieś zastrzeżenia, może je zgłosić do Trybunału Konstytucyjnego, ale nie zaskarżać ustawy w całości. Podpis prezydenta będzie oczywiście także aktem politycznym. Kościół prowadzi przeciw ustawie zorganizowaną kampanię sprzeciwu, niebiorącą pod uwagę żadnych argumentów parlamentarzystów, ekspertów i zwykłych ludzi, w tym katolików, którzy mają inne zdanie niż biskupi.

Najnowszym przykładem naciskania jest list abp. Gądeckiego do prezydenta, ogłoszony 17 lipca – spokojny w tonie, ale bezkompromisowy. Właśnie w obliczu tej kampanii Kościoła prezydent powinien pokazać, że jest strażnikiem konstytucji, która oddziela instytucje kościelne od instytucji państwowych. Odmowa podpisu byłaby w kontekście tej kampanii aktem kapitulacji przed naciskami Kościoła, rezygnacją z prerogatyw głowy państwa, która stoi na straży praw nie tylko katolików.

To postawi Bronisława Komorowskiego w jawnej opozycji do polityki episkopatu. I dobrze, bo Polska jest demokratycznym państwem prawa, a nie państwem katolickim. Trzeba o tym przypominać, nie lękając się pogróżek o ekskomunice.

Niewykluczone, że po złożeniu urzędu Komorowski zostanie w jakiś sposób „ukarany” przez Kościół za podpisanie ustawy. W końcu nawet marszałek Piłsudski był przez Kościół po śmierci szykanowany. Metropolita krakowski Sapieha nie chciał, by Piłsudski spoczywał w wawelskiej krypcie św. Leonarda. O miejsce spoczynku trwały potępieńcze swary, nieodrodna cecha naszego życia narodowego.