Petru zatrzyma Kukiza?

Wiem, wiem, nic nie zatrzyma Kukiza. Zmiana pokoleniowa. Wkurz się sprzedaje. Hejt się sprzedaje. JOW-y się sprzedają, choć sto razy wykazano, że ich wprowadzenie mogłoby Kukiza i jego fanów politycznie anihilować – jak atak jądrowy.

W sondażu dla „Newsweeka” wygrywa PiS, a Kukiz zepchnął PO na trzecie miejsce. To by oznaczało, że PiS z Kukizem mógłby mieć rząd większościowy i poprowadzić Polskę śladem Orbana ku „demokracji suwerennej” typu putinowskiego.

A w konsekwencji wyprowadzić nasz kraj z Unii Europejskiej, czyli wepchnąć go w izolację. Nic dziwnego, że media rosyjskie są zadowolone z prezydenta Dudy.

Polska poza Unią nie będzie drugą Wielką Brytanią z warszawskim City i własną bronią atomową, lecz krajem dużo bardziej podatnym na naciski i szantaże Kremla, który ma te bomby i już nieraz nas nimi straszył.

No dobrze, ale Kukiz jeszcze nie ma swej partii. Nawet nie wiadomo, czy chce ją mieć. To populista, a populiści wolą ruchy społeczne niż dyscyplinę i hierarchię, jaka musi panować w partii politycznej, czy to się jej członkom podoba czy nie. Na jakiej zasadzie miałaby więc powstać jakaś spójna „Lista Kukiza” do wyborów parlamentarnych? Chyba tylko pod dyktando lidera i jego otoczenia, a to w ruchu populistycznym napotyka zwykle na bunt i prowadzi do rozłamów i klęski.

Na tym tle Ryszard Petru w krawacie, jak przystało na profesjonalistę liberała, i pod protektoratem Leszka Balcerowicza wydaje się propozycją uczciwą, przejrzystą i sensowną, nawet atrakcyjną dla „nowych mieszczan” czy części „sierot po PO”. Ale bez szans w zderzeniu z Kukizem i jego pospolitym ruszeniem, dziś nazywanym modnie „flashmobem” w stylu ACTA-wistów.

Co łączy te dwa pomysły – pod innymi względami radykalnie odmienne – to ich wirtualność, sieciowość, hiperrealność, której rzeczywistość jeszcze ostatecznie nie zweryfikowała. Fleszmob zbiegnie się i zrobi swoje, a potem się rozbiegnie do swego realnego życia.

Pomysł Petru zostanie skopany zarówno przez prawicę, jak i przez lewicę. Taki, niestety, jest w Polsce los formacji liberalnych. Z różnych powodów, ale z tą samą nienawiścią Balcerowicza hejtuje się równo na forach prawicowych i lewicowych. Wzięcie go sobie za patrona to polityczne samobójstwo wyborcze. A poza tym Balcerowicz był politycznym grabarzem już jednej ważnej w III RP partii.

Mądrze mówią niektórzy, że polityka, tak samo jak życie, jest nieprzewidywalna. Podobnie historia, którą jeśli w ogóle coś rządzi, to zasada, że zawsze jest inaczej, niż sądziliśmy lub przewidywaliśmy. Doskonale się to sprawdziło w naszych niedawnych wyborach prezydenckich i w parlamentarnych w Wielkiej Brytanii.

U nas jak mantrę powtarzano, że polska polityka jest zabetonowana. I co? Więc może i z partią Petru będzie jednak inaczej, niż się mi wydaje? W końcu Komorowski przegrał o pół miliona głosów. Ci wyborcy, połowa aktywnego elektoratu, gdzieś są.