Comey jak Jarubas

Ile już dni zajmujemy się jednym głupim zdaniem niegłupiego dyrektora FBI. To pokazuje naszą słabość, a nie dumę. Pokazuje, że nie umiemy panować nad zbiorowymi emocjami. Dawniej mówiło się, że tylko kucharki się obrażają.

Po stronie pozytywnej – spodobał mi się pomysł Instytutu Pamięci Narodowej, by zaprosić zainteresowanych Amerykanów do Polski na krótki wykład o naszej najnowszej historii w kontekście Holokaustu. To dużo sensowniejsze niż mielenie w kółko, że Comey nie powiedział „sorry”, tylko „I regret”. Nawet w najlepszym polskim dzienniku jego amerykański korespondent zajmuje się filologicznymi niuansami zamiast sednem sprawy.

Na prawicy natomiast zaczęło się równie idiotyczne roztrząsanie rzekomej współodpowiedzialności twórców „Idy” czy „Pokłosia” za słowa Comeya. Nie tylko ich, także Jana Tomasza Grossa jako autora „Sąsiadów”, „Strachu” i „Złotego żniwa”. Wątpię, by były to ulubione (a nawet służbowe) lektury szefa FBI. Jeśli już, to Comey czyta Viktora Frankla, więźnia Auschwitz i wybitnego psychologa. Sam o tym wspomina.

Polska może być dumna z tego, że przeprowadziła rachunek sumienia w sprawie zagłady Żydów. Nic tak nie temperuje żydowskiego „antypolonizmu” jak przedstawienie długiej listy książek, artykułów, filmów dokumentalnych i artystycznych na ten temat. Oceniam polską debatę wysoko także dlatego, że nie skupiła się tylko na Polakach ratujących Żydów, ale też na Polakach wydających Żydów na śmierć lub zabijających ich własnymi rękami.

Nie lubię bicia się w cudzie piersi, ale warto pamiętać, że tak otwarta, rzeczowa i uczciwa debata jak u nas na temat postaw społecznych wobec eksterminacji Żydów – i tych mieszkających w Polsce, i tych przywleczonych na ziemie polskie przez nazistowskich oprawców – nie odbyła się, o ile wiem, ani w krajach bałtyckich, ani u naszych wschodnich sąsiadów, włącznie z Ukrainą.

Comey został rozjechany w Polsce za jedno zdanie. Cóż to jest w porównaniu z nieuctwem (cynizmem?) kandydata PSL na prezydenta RP! Według Adama Jarubasa w pogromie kieleckim mordowano Polaków. I to mówi dygnitarz województwa świętokrzyskiego, które od lat obchodzi rocznicę tragedii w Kielcach. Pochłonęła życie prawie czterdziestu osób pochodzenia żydowskiego ocalałych z Holokaustu i trzech Polaków uczestniczących w strasznych wydarzeniach przy ul. Planty.