Masakra w Tunisie

Tym razem islamiści zaatakowali we względnie stabilnej Tunezji. To jedyny kraj w arabskiej północnej Afryce, gdzie tak zwana Arabska Wiosna w jakimś stopniu spełniła oczekiwania społeczne.

Nie na tyle jednak, aby i w Tunezji nie zagnieździła się lokalna odmiana dżihadyzmu. To z Tunezji rekrutują się liczni bojownicy tzw. Państwa Islamskiego. W proporcji do liczby ludności to ponoć największy kontyngent w tej armii fanatyków zdolnych do barbarzyństwa rodem z wojen i krucjat średniowiecznych.

Wśród ofiar ataku na zagranicznych turystów w Tunisie są Polacy. Premier Kopacz zapowiada wysłanie psychologów do ocalałej grupy turystów z Polski i oferuje możliwość natychmiastowego powrotu samolotem wynajętym przez rząd. To właściwa reakcja.

Polacy otrzymali tragiczny dowód, że fanatyzm islamistyczny może dotknąć i nas. Dzisiaj wojna o tysiące kilometrów od Polski jest nie tylko problemem arabskim, lecz także europejskim, a w tym i polskim. To ponura strona świata globalnego.

Wskutek agresji rosyjskiej na Ukrainę i agresji „Państwa Islamskiego” w jego różnych odmianach na Bliskim Wschodzie, w Afryce północnej i środkowej, a także w Europie – na razie w formie pojedynczych ataków – zaczyna i do Polski docierać świadomość, że zagrożenie jest realne. Że to nie coś, co dzieje się daleko i nas nie dotyczy, tylko śmiertelne niebezpieczeństwo mogące uderzyć i w nas.

Mam nadzieję, że to obudzi w Polsce poczucie wspólnej sprawy, jaka łączy nas z Ukraińcami, Syryjczykami, Irakijczykami, Kurdami, a dziś także z Tunezyjczykami, którzy nie chcą mieć – tak jak my – nic wspólnego z fanatyzmem i barbarzyństwem. Jest nią pragnienie, by żyć w świecie normalnym i bezpiecznym, w którym władze państwowe współpracują z innymi rządami, aby okiełzać powracającą plagę wielkiego terroryzmu w jego różnych wydaniach.

Także my w Polsce stajemy przed dramatycznym dylematem: wolność czy bezpieczeństwo? Chcielibyśmy mieć jedno i drugie, ale to coraz mniej możliwe w epoce wojen hybrydowych, „zielonych ludzików”, rzezi pod czarną flagą. Zaczynają się schody. W realu.