Ciemnogród ministra Królikowskiego

Były wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski dał swoją definicję ciemnogrodu: „Jest młody, wykształcony, mówi kilkoma językami, jest kompetentny, fachowy i świetnie porusza się w Unii Europejskiej”. Ciekawe.

Pan Królikowski ma zapewne na myśli samego siebie i jakieś osoby ze swego otoczenia. Definicja jest oczywiście kpiną z tych, którzy ciemnogrodem nazywają ludzi, z którymi się fundamentalnie nie zgadzają, a o których zwykle nic nie wiedzą. Gdyby wiedzieli, toby szanowali i podziwiali. Wielkie jest widać rozgoryczenie prawej ręki byłego ministra Jarosława Gowina, że na razie (może Kaczyński by go przywrócił i awansował, gdyby wygrał?)  utracił wpływ na konfesjonalizację prawa i państwa.

Ja jakoś takiego ciemnogrodu raczej nie spotykam. Ten, z którym miewam do czynienia w internecie czy podczas dyskusji publicznych, raczej kilkoma językami nie mówi, wykształcony i fachowy raz jest, raz wprost przeciwnie, Unii Europejskiej nie zna, a nienawidzi, z czego jest dumny. No i ma zwykle bigoteryjne podejście do Kościoła i drobnomieszczańskie do spraw obyczajowych. Bardzo chętnie bym się spotykał na dyskusje z ciemnogrodem  Królikowskiego, ale na co dzień spotykam się z ciemnogrodem fanów Boshobory, Rydzyka, Oko, Terlikowskiego, sorry. A z nimi dyskusja jest niemożliwa.

Tak, bywają też ciemnogrody po jasnej, oświeceniowej stronie mocy. Jednak dopiero w porównaniu z poglądami Królikowskiego widać, że szkodliwość owych „jasnogrodów” jest mniejsza, nie mają wpływu takiego, jak Królikowski et consortes.

Jezuita Dariusz Kowalczyk, katolicki wojownik kulturowy z „jasnogrodem”, szydzi, że niektórym mediom Królikowski zalazł za skórę, bo ma „ultrakatolickie” poglądy. Kowalczyk szydzi: ma skrajne poglądy, bo – zgroza! – jest katolikiem i zgadza się z poglądami katolickiego biskupa (Hosera).

Otóż nie w tym sedno. Nie jest zgrozą, że minister jest katolikiem i prowadzi rozmowy z biskupem, z którym we wszystkim się zgadza (ciekawiej byłoby, gdyby dobrał sobie za partnera biskupa, który ma inne poglądy niż typowy Polak katolik, np. kardynała Kaspera :)).

Problemem jest to, że były minister przykładał rękę w katolickich rękawiczkach do demontażu państwa świeckiego, czyli takiego, które jest nie tylko dla katolików.