Krokodyle łzy Rosji, czyli pancerne kolumny humanitarne

Co za cynizm. Rosja apeluje o pomoc humanitarną dla ofiar wojny domowej, za którą sama stoi. Tymczasem to Rosję trzeba zatrzymać na Ukrainie, póki nie jest za późno.

Za późno będzie wtedy, gdy na rozkaz Putina wojsko rosyjskie wejdzie na Ukrainę. To casus belli, ale trudno mi sobie wyobrazić, by NATO odpowiedziało wtedy tak, jak teraz Amerykanie z Brytyjczykami odpowiadają na masakry urządzane przez dżihadystów w Iraku. Czyli punktowymi uderzeniami z powietrza i zrzucanym z samolotów prowiantem dla uciekinierów.

I ekipa Putina pewnie na to liczy, że do walki z separatystami samoloty NATO nie wystartują, a tym bardziej, że nie wystartują do walki z „humanitarnymi” kolumnami pancernymi wjeżdżającymi na rozkaz Kremla do Ukrainy.

Media zdają się nie rozumieć, jak poważna jest sytuacja. Osławiony Żirinowski straszy, że z Polski i państw bałtyckich nic nie zostanie, jak uderzy w nie Rosja. I nikt z Kremla tych słów nie dementuje. Nie ma dziś w Europie sprawy ważniejszej niż powstrzymanie ekspansji rosyjskiej. Pierwszy akt, przyłączenie Krymu, porównano do zaboru Czechosłowacji przez Hitlera pod pretekstem ochrony mniejszości niemieckiej.

Teraz ekipa Putina leje krokodyle łzy nad losem ludności cywilnej na Ukrainie wschodniej. I szykuje świat na swoją interwencję pod tym pretekstem. Prezydent Rosji, były oficer KGB, jest zakładnikiem swojego kultu, który szczytuje po Krymie. Nie może pokazać narodowi, który stoi za nim murem, jakiejkolwiek słabości. Czy poprowadzi bez zmrużenia oka kolejne pokolenie młodych Rosjan na śmierć? A może zostanie obalony w pałacowym zamachu stanu i władzę przejmie ekipa jeszcze bardziej agresywna?

Nieukarany anschluss wschodniej Ukrainy to zaproszenie do dalszej ekspansji Rosji. Czy jest jakaś gruba czerwona linia? Kto ją ustali? Kto będzie jej bronił?

Może to są pytania na wyrost, nieco neurotyczny wyraz doświadczeń mojego pokolenia i pokolenia moich rodziców. Ale nie mogę udawać, że nie mam takich doświadczeń. Moja pamięć historyczna jest dłuższa niż moje życie kalendarzowe. Po wybuchu obu wojen światowych mało kto przewidywał, że potrwają więcej niż kilka tygodni. Panował nawet nastrój patriotycznej euforii.